Tylko rok zajęło Tomaszowi Nowińskiemu założenie Travelist, rozpędzenie biznesu i sprzedaż udziałów za kilkanaście milionów złotych. Już kilka miesięcy później zainteresował się nim Google Ventures, oferując 60 mln dolarów na rozwój biznesu. W tym wszystkim trochę bawi, a trochę przeraża fala internetowego hejtu, za to, że Polak zbyt szybko sprzedał biznes.
Jeśli dziś zadzwonicie do hotelu Bryza w Juracie z pytaniem, ile kosztuje weekendowy wypad nad morze, uprzejma recepcja poinformuje, że w pokoju z widokiem na plażę impreza wyniesie 1952 zł. A okazyjnie nie mniej niż 1200 zł. Drogo? Właściciel biznesu to Zbigniew Niemczycki, miliarder z listy najbogatszych Polaków, o którym, napisano, że w jego hotelu to goście kłaniają się pierwsi gospodarzowi.
Ale nawet tacy biznesmeni jak Niemczycki chcą, by w ich 5-gwiazdkowcach jak najwięcej pokoi było zajętych. Recepcjoniści, kucharze, sprzątaczki, masażyści mają mieć ręce pełne roboty przez cały rok, a nie tylko podczas trwającego trzy miesiące sezonu. W hotelowym biznesie liczy się wskaźnik średniego obłożenia, a ten sięga w Polsce zaledwie 50 procent. Co robią hotelarze, widząc puste sypialnie, stoliki i leżaki? Tu do akcji wkracza Travelist.pl – dzwoni do Bryzy z ofertą: "Jeśli macie coś wolnego na weekend, to zapełnimy wam te pokoje gośćmi, tylko cena musi być atrakcyjna. Powiedzmy 50 proc. zniżki, ok?"
Tomasz Nowiński porównuje pokoje luksusowych hoteli do szybko psującej się szynki w markecie. Jest smaczna, ale droga. Trzeba ją sprzedać zanim straci termin przydatności do spożycia. Dlatego promocje w Travelist.pl to często 50 i więcej procent zniżki. Przy odrobinie szczęścia w internetowym polowaniu weekend nad Bałtykiem w 4-5 gwiazdkowym hotelu będzie kosztował 600 złotych. A to najbardziej kochają Polacy.
Przygoda w korporacji
Tych sztuczek Nowiński nauczył się u braci Samwer – to słynni naśladowcy internetowych biznesów z Niemiec, autorzy sukcesu sklepu internetowego Zalando, portalu randkowego eDarling, będącego kalką eHarmony. Ich myWideo to niemiecka odpowiedź na YouTube, a Wimdu to kopia pośrednika w wynajmie AirBnB. Nowiński pracował dla nich kilka lat obserwując kulisy biznesu. Później pracował w Gruponie, gdzie był odpowiedzialny za rozwój części serwisu odpowiedzialnej za wycieczki. – Z tych firm wyniosłem dwa ważne doświadczenia. Jak się zakłada internetowe firmy i jak „wyskalować” je na duży biznes. Po przygodach w korporacji chciałem stworzyć własny biznes – opowiada.
Tworząc w 2013 roku Travelist.pl nie znał ani jednego właściciela luksusowego hotelu, ani nawet nie bywał w nich na wakacjach. A jednak dostrzegł niszę, którą przegapił Booking.com – internetowy gigant do zamawiania noclegów. Zbierając dane do serwisu spoza Polski tak naprawdę miał ubogą ofertę luksusowych hoteli, tych na wybrzeżu, jak i w górach.
– Chciałem, aby w Polsce powstało coś w rodzaju internetowego klubu dla osób, które chcą okazyjnie spędzić kilka dni w dobrej klasy hotelu. Tak działa chociażby francuski Voyage Prive. Boom tanich linii lotniczych w Polsce, klęska urodzaju w Grouponie podpowiadały mi, że będzie to sukces – mówi. Oprócz samych ofert, portal wzbogacają o krótkie reportaże i teksty poświęcone wycieczkom. Nowiński znalazł w Polsce 2 tysiące przyzwoitych hoteli, niekiedy 4 i 5-gwiazdkowych. Niektóre to miejsca mało znane, a warte wypromowania.
Do „wyskalowania” (to słowo podczas rozmowy pada wiele razy) potrzebował jednak potężnych pieniędzy na reklamę, tak z kilka milionów złotych. Bo klikalny banner na Wirtualnej Polsce kosztuje często więcej niż strona w papierowym wydaniu "Gazety Wyborczej". To kolejna nauczka od braci Samwer, którzy pompując miliony euro w reklamę sprzedawców klapek-japonek wmówili internautom, że chcąc kupić buty, wchodzi się na Zalando.com.
Zbiórka na milion
– W Polsce też jest sporo biznesmenów z otwartymi głowami. Mają na przykład firmy budowlane, ale chętnie ulokują milion czy dwa w jakimś przedsięwzięciu internetowym – opowiada Nowiński, przyznając, że odbył kilkanaście spotkań, by znaleźć kilka osób gotowych zrobić zrzutkę na Travelist.pl. Nie liczył na dotacje unijne, bo na ich rozliczaniu trzeba spędzić setki godzin , a wnioski do urzędów, czekanie na decyzje zabierają cenny czas. Ten trzeba poświecić na odbieranie klientów Booking.com (dziś ma on 2,5 mln użytkowników w Polsce, a Travelist.pl 2 mln)
– Pierwszy milion dostałem gdy udowodniłem, że obsłużyliśmy bez wpadek i reklamacji 50 tys. klientów. Dalej poszło już łatwo – wspomina. W ciągu roku serwis zdobył 600 tys. zarejestrowanych użytkowników. Przychody i zyski rosły jak na drożdżach. Małe porównanie – wyjazdy do hoteli wypoczynkowych nad Bałtyk w te wakacje przyniosą branży turystycznej więcej niż profity ze sprzedaży wszystkich zagranicznych wycieczek, na które pojadą Polacy. Według prognoz, rynek turystyki on-line w Polsce będzie wkrótce warty 16-20 mld złotych.
Jak coś szybko rośnie, to od razu wpada w oko zagranicznym inwestorom. W ten sposób internetowym przedsięwzięciem zainteresował się Alex Saint z Secret Escapes z Wielkiej Brytanii. Jego serwis prowadzi podobną działalność, tyle że w Europie Zachodniej. Biznes Polaka pasował im do własnej, międzynarodowej układanki. Oferta Secret Escapes opiewała na kilkanaście milionów złotych – podobno bliżej 20 niż 10. Przyjmując ją, Nowiński mający 33 proc. udziałów, został milionerem. Secret Escapes spłaciło z sowitym zyskiem pozostałych polskich inwestorów przejmując biznes w całości.
Hejt patriotów
Umowa zakłada jednak, że Polak będzie nadal prezesem serwisu, a marka Travelist.pl pozostaje odrębna, stanowiąc 20 proc. przychodów całej grupy. Jednak za transakcję Nowiński zebrał sporo hejtu w środowisku start-upowców. "Jak coś jest dobre, ciekawe, to zaraz zostanie sprzedane". "Frajer, sprzedał za kilkanaście milionów coś, co Brytyjczycy opchną zaraz za 200"– pisano.
– Lepiej już dziś połączyć się z kimś większym, przeskoczyć do wyższej ligi, niż dusić się na polskim rynku – odpowiada krytykom Tomasz Nowiński. Przekonuje, że chce jak najszybciej zająć największy kawałek rynku w Europie środkowo wschodniej: Słowację, Czechy i Węgry, a gdy na Wschodzie się uspokoi, wejdzie do Rosji.
Czas pokazał, że rację miał Nowiński. Na oba rosnące w statystykach serwisy łaskawym okiem spojrzał fundusz Google Ventures, położył na stole 60 mln dolarów, komunikując: – Wchodzimy w to, róbcie tak dalej, tyle że na całym świecie. Nowiński przygotowuje więc wersję Travelist.pl na Chiny. Już wkrótce Polscy internauci znajdą oferty z hoteli w Hiszpanii, Portugalii czy Francji. Będą połączone z biletami lotniczymi, bo linie lotnicze również chcą się przyłączyć do biznesu „niskich cen”. W ten sposób, za kilka lat, przestanie istnieć problem upadających biur podróży. Takim samodzielnym biurem podróży, będzie każdy z nas, każdy, kto umie zalogować się do Facebooka i kliknąć w obrazek.