Wywiad z Chwytakiem
Wywiad z Chwytakiem Zdjęcie pochodzi z facebook.com/chwytak?fref=ts

Chwytak to jedna z najbarwniejszych postaci polskiej sceny YouTube. Każda jego parodia piosenki staje się w zawrotnym tempie hitem nie tylko internetu, ale również domówek. Youtuber nie poprzestał jedynie na nagrywaniu filmików. Można go spotkać również na koncertach, podczas których wykonuje takie utwory jak... “Zajebały żule mi”, czy “Wjebię jej”?

REKLAMA
Uwaga, wywiad zawiera wulgaryzmy
Najwierniejsi fani znają już twoja prawdziwą twarz?
Na pewno są tacy, którzy gdzieś coś tam wyczaili, ale nie mają 100 proc. pewności, że ja to ja. W internecie jest wiele fake’owych zdjęć, choć można znaleźć i te prawdziwe.
Często dostaję wiadomości z linkiem niby do mojej twarzy i z tekstem, że “ha! teraz już wiem jak wyglądasz”, a tak naprawdę ten ktoś nie trafił. Poza tym wcale nie jest tak trudno znaleźć mnie w internecie, ponieważ mam kilka kanałów na YouTube z mojej poprzedniej działalności. Nigdy ich nie ukrywałem. Wygląd mojej twarzy to żadna tajemnica, Chwytak to tylko taki image.
Czyli jak jesteś na jakimś spotkaniu z fanami i ściągasz maskę to możesz przechodzić między nimi luźno?
Tak, może jedynie z 2 proc. się orientuję. Podobnie jest podczas koncertów w klubie, chodzę sobie między ludźmi swobodnie i nikt mnie nie rozpoznaje, ale w Cieszynie jest już zupełnie inaczej.
W moim mieście wszyscy mnie znają, zresztą byłem zawodowym DJ’em przez ponad 13 lat, brałem udział też w innych muzycznych projektach od 2000 roku. Wydawałem single, kawałki na składanki, grywałem koncerty i byłem rezydentem w kilku klubach, dopiero później zaczął się Chwytak.
Chodziłeś do szkoły muzycznej?
Spędziłem jedynie 2 lata w prywatnej szkole gry na keyboardzie. Pochodzę za to z muzycznej rodziny, więc gram od dziecka.
Do czego praktycznie używasz chwytaków?
Raz wpadł mojemu dziecku klocek do kibla, innym razem wyciągałem spod mebli zabawkę. Czasem przydaje się w gospodarstwie domowym, ale bardzo szybko się zużywa. Wystarczy tylko dać go komuś, kto nie wie do końca jak działa to zaraz go spierdoli.
Chwytak służy do lekkich rzeczy, np. do zbierania śmieci w ogrodzie. Zepsułem już tak około 25 sztuk, mam jeszcze 10 w zapasie.
Przez twoją maskę wszystko dobrze widać? Miewasz przez nią jakieś problemy?
Jak jestem na scenie, to daleko wszystko widać, ale gdy przychodzi do zdjęć i ludzie chcą sobie przybić ze mną piątkę to często się z nimi mijam.
Czym zajmujesz się zawodowo?
Jeszcze do końca zeszłego roku byłem magazynierem i jeździłem wózkiem widłowym, rozładowywałem tiry, załadowywałem je. Myślę, że tak ręcznie mogłem przerzucać 2 tony worków z cementem dziennie, ale stwierdziłem, że trzeba zająć się jedną rzeczą, a dobrze. Teraz zajmuję się tylko YouTube’em.
Piosenki, które przerabiasz, tak bardzo nienawidzisz, że chcesz je ośmieszyć, czy wręcz przeciwnie - lubisz?
Tu nie ma żadnej złośliwości. Liczy się tylko fonetyka, jeżeli coś się samo dobrze układa i da się przerobić, to wiem, że będzie hit. To, co leci w mainstreamowych radiach mieli mózg, nie panuję nad tym, co słyszę. Jak już dobierze się pasujące fonetycznie polskie słowa do refrenu, to dalej już jest łatwiej.
Kiedy dostałeś pierwszą propozycję zagrania koncertu z chwytakowymi piosenkami?
W lutym 2012 roku. Byłem wtedy jeszcze rezydentem w kilku klubach jako DJ. Ich właściciele wiedzieli, że jestem Chwytakiem i bardzo chcieli żebym zagrał “Napijmy się gorzoły”. Wtedy był naprawdę wielki bum na tę piosenkę i od tego momentu zaczęliśmy jeździć i grać piosenki jako Chwytak. Zrezygnowałem z bycia DJ’em, przestało mi się to opłacać.
Wcześniej w ogóle myślałeś o tym, by grać koncerty?
Jak pisałem parodie takie jak np. "Mendy", to bym w życiu nie pomyślał, że kiedykolwiek będę musiał to zaśpiewać na żywo. Naprawdę tego typu tekstu ciężko przez gardło przechodzą… Na początku te występy traktowałem jako zabawę.
Jak często teraz śpiewasz?
Praktycznie co weekend, zresztą przyjechałem dzisiaj do Warszawy o 4 rano, bo graliśmy koncert.
Nie widać tego po tobie
Jestem przyzwyczajony do tego, że mogę spać po 2-3 godziny, a później normalnie funkcjonować
Grywasz również w Warszawie?
Nie za często, dlatego, że Warszawa jest dla nas pechowa. Za każdym razem jak graliśmy, to nie było szału, a gdziekolwiek indziej jedziemy, to jest. Warszawa chyba nas nie lubi.
Koncerty są wyłącznie w klubach?
Przeważnie tak, bo dni miasta to przesada w naszym przypadku. Nasze koncerty są przeznaczone dla dorosłych. Nie mamy na to wpływu, kto ogląda nas w internecie, ale nie jesteśmy dla dzieci. I tak Chwytak jest lżejszą formą niż Gang Albanii, który cieszy się jeszcze większą popularnością wśród najmłodszych.
Jeżeli gramy plenery, to przede wszystkim na juwenaliach czy otrzęsinach. Studenci to nasz główny target. Zwykle występujemy w mniejszych klubach, gdzie przychodzi równie dużo osób w moim wieku, czyli 30-40. Pierdolę hejterów, którzy uważają, że słuchają nas tylko gimbusi. Wszyscy nas słuchają, znam i ludzi po 60, którzy na imprezach puszczają kawałki Chwytaka.
Kiedy możemy spodziewać się płyty?
Nie będzie płyty, bo uważam, że nie ma sensu jej robić. I tak wszyscy ściągają piosenki, albo słuchają ich na YouTube. Mam problem również z prawem autorskim, mimo że parodia jest w Unii Europejskiej dopuszczalna i legalna, ale niektóre wytwórnie blokują ją, a inne się zgadzają i nie jest to wszystko jednoznaczne. Podobnie ma się sprawa ze Spotify, nie chcę się pchać. Na YouTube też można zarobić pieniądze, ale nieco na innych zasadach.
Po nagraniu piosenki “Wjebie jej?” miałeś już kontakt z Maćkiem Maleńczukiem?
Nie, ale myślę, że wtedy bardzo mu pomogłem, bo jak pamiętam, gdy wyszedł oryginał to ich teledysk miał 2 mln wyświetleń. Po mojej parodii, gdy dałem odnośnik, podskoczyło im do 8 mln. Podobno kiedyś podczas jednego z wywiadów nabijał się, że niejaki Chwytak ma więcej wyświetleń od niego.
Dlaczego postanowiłeś oddzielić projekt HARDPOLO od Chwytaka?
Bo jest zupełnie różny. Ludzie i tak skojarzyli, że jestem Chwytakiem, a tworzę je również z DJ Wiktorem. Robimy sobie w nim jaja. “Cieknie ślina” to przeróbka “Miód Malina”, ale “Wybacz mi kochana” jest już w 100 proc. moim autorskim utworem, napisałem go po pijaku.
Powiem szczerze, że strasznie dużo czasu zabiera wyprodukowanie takiego klipu. Trzeba znaleźć wnętrza, plenery, stroje i to jeszcze zgrać. Ma szczęście ze skomponowaniem utworu jest łatwiej.
Komentarze pod tymi klipami typu “dno”, “ale lipa” - sprawiają, że cieszysz, się, że osiągnąłeś zamierzony efekt?
Nie, po prostu mam na nie wyjebane. Trzeba być naprawdę bardzo głupim i nieinteligentnym człowiekiem, by coś takiego napisać. Przecież to widać, ile jest włożonej pracy w te teledyski. Nawet ktoś, kto nie lubi disco polo, jest w stanie to docenić. Rozumiem, gdy ktoś napisze, że “sorry chłopaki, zajebista robota, ale tandeta jak chuj” - i ma racje, bo to jest tandeta.
Myślisz, że estetyka disco polo musi być kiczowata?
Tak, podobnie jak zespoły ludowe - muszą mieć te swoje stroje. Disco polo wyznacza trendy, ludziom, którzy lubią ten typ muzyki i taka estetyka im się podoba . Poza tym obecnie disco polo nie brzmi jak to w latach 90., jest bardziej profesjonalne i ma naprawdę dobre studyjne podkłady.
Nie słucham na co dzień tego typu muzyki, ale bawi mnie. Poznałem wiele kawałków jeżdżąc na koncerty. W klubach często są osobne sale z disco polo i w nich jest totalny rozpierdol, tak podsłyszałem “Miód Malinę”.
Pani Chwytakowa dzielnie znosi twoje pomysły?
Żyje z tego. Jest operatorem, koloruje filmy, reżyseruje i trochę też kombinuje z kostiumami.
Na swoim kanale uczysz również gotować. Czy ktoś kiedyś z twoich widzów ugotował jakąś potrawę z twojego przepisu?
Tak, nawet wysłali mi filmik z tego jak gotują. Twierdzili, że smaczne, ale nie pamiętam który.

Napisz do autorki: patrycja.marszalek@natemat.pl


Władcy sieci od teraz także na Facebooku! Polub nas!