
Za imprezę, na którą przyjadą setki tysięcy ludzi, imprezę, która przyniesie wielomilionowe zyski, w dużym stopniu odpowiadają ludzie, którzy nie wezmą za to ani grosza. I nie chodzi tu wcale o wielkodusznych organizatorów, bo ci zarobią na niej całkiem okrągłą sumkę. 5,5 tysiąca wolontariuszy, bo o nich mowa, mimo braku jakiejkolwiek wypłaty uważa, że pomoc przy Euro 2012 to gra warta świeczki. Co dla jednych jest szansą na dobry wpis w CV, dla drugich jest po prostu wyzyskiem. A UEFA? Tylko zaciera ręce…
Każdy z wolontariuszy otrzyma na własność ubiór, którzy kosztuje ładnych parę złotych. To kompletna odzień od firmy Adidas: kilka par skarpet, buty, długie i krótkie spodnie, t-shirty, plecak, czapkę itd.
Znamienną częścią tej wielkiej imprezy jest 5,5 tysiąca wolontariuszy, którzy przez cały czas trwania Mistrzostw Europy będą dzielnie wspierać UEFA. Sęk w tym, że za pracę podczas blisko miesięcznego turnieju nie dostaną ani grosza.
W moim rozumieniu – wolontariat powinien wkraczać na scenę, gdy na rozwiązanie istotnego społecznie problemu lub realizację przedsięwzięcia brakuje środków. UEFA z pewnością ich nie brakuje. Jeszcze do niedawna nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo komercyjny charakter ma organizacja Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Żyłem w naiwnym poczuciu, że to niemalże samofinansujące się przedsięwzięcie lub non-for profit (...) CZYTAJ WIĘCEJ
Niestety, o przedsięwzięciu non-profit nie ma tutaj mowy. Bo to co dla wielu jest czysto sportowym świętem, dla innych jest czystym interesem. Mistrzostwa Europy w 2004 roku zarobiły dla UEFA "na czysto" 228 milionów euro. Cztery lata później było to już 250 milionów euro. Jak widać tendencja jest wzrostowa. Podczas Euro 2012 mieliśmy już do czynienia z rekordowym w historii ME zainteresowaniem biletami, liczba wolontariuszy jest o blisko tysiąc większa niż cztery lata temu. Organizator na brak pieniędzy nie może narzekać.
I właśnie dlatego pojawiają się krytyczne głosy skierowane w stronę UEFA. Czemu przy tak ogromnym budżecie wykorzystują tysiące ludzi? Brak jakiegokolwiek wynagrodzenia przy tak ogromnej, komercyjnej imprezie kojarzy się po prostu z wyzyskiem. To jednak nie odstraszało kandydatów podczas rekrutacyjnego sita. Na internetowych forach aż roiło się od wpisów w stylu:
- W końcu Euro w Polsce się już nie powtórzy, więc to jedyna taka szansa. Niektórzy mówią, że wolontariat ten przypomina trochę wyzysk i mamienie wizją otarcia się o wielki świat - co jest tylko przykrywką dla ciężkiej pracy za nic. (...) Ja jednak się cieszę, że nie będzie to dla mnie wyrzeczenie, a jedynie wspaniała przygoda o której pewnie pamiętać będę lata. Sprawa niesamowita.
- UEFA moim zdaniem wykorzystuje wolontariuszy. Zarabiają miliony, a na EURO biorą ludzi do pomocy i nie chcą płacić, no cóż… Mimo to wciąż chcę być wolontariuszem. Jak pisałem, taka wzmianka do CV by się przydała. CZYTAJ WIĘCEJ
Jak mówi nam Dariusz Piotrowski, prezes Centrum Wolontariatu, wolontariuszy pracujących przy Euro 2012 wcale nie muszą przyciągać korzyści stricte finansowe.
Jednak mimo wszystko nie obejdzie się bez materialnych korzyści. - Każdy z wolontariuszy otrzyma na własność ubiór, którzy kosztuje ładnych parę złotych. To kompletna odzień od firmy Adidas: kilka par skarpet, buty, długie i krótkie spodnie, t-shirty, plecak, czapkę itd. - wymienia Piotrowski. - Wystarczy wejść do sklepu, żeby zobaczyć ile to może kosztować - dodaje. Z oficjalnych danych wynika, że w 2008 roku wyposażenie jednego wolontariusza wyniósł organizatora 1300 euro.
UEFA, która otrzymała wspomniane wcześniej ulgi podatkowe i w przypadku wolontariuszy może liczyć na "kreatywne rozwiązania prawne". Według polskiego prawa nie można angażować wolontariuszy do przedsięwzięć biznesowych, które przynoszą komuś zyski. W takim razie, jak możliwe, że tysiące młodych ludzi pomagają za darmo przy Euro 2012, które przyniesie organizatorowi kokosy?
Chcieliśmy porozmawiać z wolontariuszami, którzy za niecały miesiąc będą wspomagać UEFA. Niestety, w umowach mają zaznaczony całkowity zakaz rozmów z mediami bez zgody "szefostwa". Zakaz musi być naprawdę rygorystyczny, bo żaden z pięciu rozmówców nie chciał nam na ten temat powiedzieć ani słowa. Nie chcieli komentować nawet tak - wydawałoby się - nieznaczących rzeczy, jak powód, dla którego zgłosili się do wolontariatu. Podobnie jest z zakazem pisania tematycznego bloga.
Działania komunikacyjnej są oparte na specjalnej strategii - słyszymy.
Nie widzę w powyższej sytuacji uzasadnienia, dla którego osoby za odpowiedzialną pracę przy profesjonalnej obsłudze kibiców, przyjeżdżających na mistrzostwa nie otrzymują jak najbardziej zasłużonego wynagrodzenia. CZYTAJ WIĘCEJ
- W Polsce nie ma rozwiązań prawnych, które zapewniałyby wolontariuszom wynagrodzenie. Dopiero w tym roku rusza pilotażowy program tzw. wolontariatu długoterminowego w ramach, którego przewidziane jest "kieszonkowe" - wyjaśnia prezes Centrum Wolontariatu.

