Podrabiany tytoń zalewa Polskę. Każdy 5. papieros na rynku ma nielegalny rodowód
Andrzej Kowalewski
07 września 2015, 10:16·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 września 2015, 10:16
Eksperci biją na alarm: szara strefa w Polsce osiągnęła rekordowe rozmiary. Najgorzej jest we wschodnich regionach. W województwie lubelskim każdy trzeci papieros na rynku może pochodzić z nielegalnych źródeł. Jeszcze większą liczbą podrabianych wyrobów tytoniowych może się „pochwalić” województwo podlaskie, gdzie odsetek takich papierosów wynosi aż 43 proc. Co z tego wynika? Budżet traci miliardy.
Reklama.
Takie wnioski wynikają z badań przeprowadzonych w kwietniu i maju tego roku przez instytut Almares. Instytucja oszacowała rozmiary szarej strefy w Polsce metodą Empty Discarded Pack polegającą na zbieraniu wyrzuconych pustych paczek po papierosach i ustaleniu, które z nich nie mają polskich znaków akcyzowych. Jak się okazuje, nabycie nielegalnych papierosów w Polsce to żaden problem. Wyjątek stanowią zaledwie 4 miasta w całym kraju. Wyroby tytoniowe pochodzenia nielegalnego są trudno dostępne jedynie w Kielcach, Poznaniu, Toruniu oraz Opolu.
„Zamiast bułek woził tonę tytoniu”
„Zlikwidowali nielegalną fabrykę papierosów”, „Przemytnicy wpadli podczas przeładunku”, „Nie ma mocnych na mafię papierosową”, „Zamiast bułek woził tonę tytoniu”. Odbiorcy w Polsce coraz częściej mają do czynienia z podobnymi tytułami prasowymi. Tymczasem media i opinia publiczna dowiadują się zaledwie o ułamku wszystkich przypadków łamania prawa przez przemytników i dostawców nielegalnych wyrobów tytoniowych. Takie informacje trafiają do serwisów wiadomości jedynie w sytuacjach, gdy udaje się ująć sprawców na gorącym uczynku.
Podobnie się stało w marcu tego roku, gdy w wyniku ponad rocznego śledztwa funkcjonariusze Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej oraz Służby Celnej rozbili pod Grójcem największą w Europie nielegalną fabrykę papierosów. Co tam znaleźli? 4 kompletne linie produkcyjne, zwijarki przemysłowe, maszyny pakujące, ponad 20 milionów nierejestrowanych papierosów oraz tytoń nielegalnego pochodzenia, z którego można było wyprodukować 2,5 miliarda sztuk papierosów. Gdyby trafiły na rynek, straty państwa sięgnęłyby kwot z 9 zerami.
Nietrudno się domyślić, że mamy do czynienia zaledwie z wierzchołkiem góry lodowej. Średnia ważona skuteczność ujawniania papierosów nielegalnego pochodzenia w Polsce wynosi ok. 8 proc. (jest to i tak jeden z najwyższych wskaźników w Europie – przyp. red.). Jednak ani Służba Celna ani Ministerstwo Finansów nie podają jednoznacznych danych odnośnie wielkości szarej strefy tytoniowej. Do dyspozycji więc mamy jedynie przybliżone szacunki, a te nie pozostawiają złudzeń. Na terenie naszego kraju może się znajdować od 6,5 do 10 mld sztuk nieopodatkowanych papierosów (z uwzględnieniem tranzytu przez Polskę – przyp. red.). Stanowi to aż 17 proc. unijnej szarej strefy wyrobów tytoniowych.
Ta tendencja się nasila. Według szacunków agencji konsultingowej KPMG w 2014 roku na terenie Unii Europejskiej odnotowano obecność 56,6 mld sztuk papierosów nielegalnego pochodzenia, o 2 mld więcej niż rok wcześniej. Dostawcy nielegalnych wyrobów tytoniowych rosną w siłę również w Polsce. Tu szara strefa powiększa się ze średnią prędkością wynoszącą 1,4 punkt proc. rocznie.
Jest popyt, jest i podaż
Mimo że działalność w szarej strefie wiąże się z ryzykiem, a produkcja takich wyrobów wymaga kosztownych inwestycji, handel nielegalnymi papierosami kwitnie. Zwłaszcza na rynkach, gdzie palacze płacą najwięcej. W przeciwieństwie do oficjalnych producentów wyrobów tytoniowych nielegalne fabryki, rzecz jasna, nie odprowadzają podatku. A ten w przypadku wyrobów tytoniowych jest gigantyczny. W Polsce wynosi grubo ponad 80 proc. ceny paczki.
Nic więc dziwnego, że przemytnicy zacierają ręce, gdy rząd wprowadza kolejne podwyżki fiskalne. A takich w Polsce nie brakowało. W ciągu ostatnich 12 lat paczka papierosów nad Wisłą zdrożała ponad trzykrotnie. Logika jest prosta: w ślad za wzrostem ceny legalnych papierosów, drożeją też te sprzedawane na czarnym rynku, a marża nielegalnych dostawców się zwiększa. O jakich kwotach mówimy? Jak wynika z szacunków Centrum Badawczego Międzynarodowej Przestępczości Przemytniczej „Transcrime”, cena nielegalnej paczki w Europie może stanowić nawet 60 proc. tej sprzedawanej w sklepach. Wszystko to sprawia, że obrót nielegalną produkcją tytoniową jest równie opłacalny ,co handel narkotykami i innymi zakazanymi substancjami.