Turyści przed wejściem do Muzeum Auschwitz - Birkenau
Turyści przed wejściem do Muzeum Auschwitz - Birkenau Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta
Reklama.
Anthony Horowitz w tekście tłumaczy, dlaczego zależało mu na przyjeździe do Auschwitz. – Jestem pisarzem, a to miejsce przesiąka współczesną kulturę: od twórczości Benta przez Becketta po "Chłopca w Pasiastej Piżamie" – pisze. – Jestem także Żydem i, czy mi się to podoba czy nie, Auschwitz to część mojej tożsamości.
Horowitz wyjaśnia, że obóz to dwa różne miejsca - jedno to muzeum "gdzie wszystko jest czyste" i mimo, że wywołało w nim wiele emocji, to większym horrorem nazywa wizytę w Birkenau. – Staliśmy w miejscu, w którym Żydzi opuścili bydlęce wagony i gdzie zostali rozdzieleni; do pracy lub do eksterminacji – dodaje. – Czarno-białe fotografie, zrobione 70 lat temu, pokazały tę samą scenę: Historia zestawiona z rzeczywistością. Poszliśmy za duchami, idąc tą samą drogą do komór gazowych. Dalej stwierdza, że dzięki temu doświadczeniu poznał prawdę o Holokauście.
Autor później chwali doskonałe zarządzanie miejscem przez Polaków i świetnie przygotowanego przewodnika. Od niego dowiedział się, że nie wszyscy odwiedzający zachowują się odpowiednio - Horowitz nie wierzył, dopóki nie zobaczył tego na własne oczy. – Grupa młodych hiszpańskich turystek pozuje do zdjęcia, kiedy jedna trzyma iPhone'a na patyku do selfie – przywołuje scenę. – Tło? Blok w którym przeprowadzono eksperymenty sterylizacyjne na kobietach. Felietonista pisze też o mężczyźnie, który zabrał iPada do celi głodowej, mimo, że wykonywanie w niej zdjęć jest zabronione. Inny palący papierosa na prośbę o jego zgaszenie, rzucił go na ziemię, która "mimo wszystko jest zbiorową mogiłą".
Horowitz postuluje o selekcję odwiedzających, a ci według niego powinni być przed przyjściem do Auschwitz odpowiednio się do swojej wizyty przygotują i "wejdą we właściwy nastrój". – Przypomina mi się to, co powiedział nam przewodnik, kiedy chodziliśmy wokół Oświęcimia – konstatuje. – Mamy zaszczyt spojrzeć wstecz na to, co się stało i musimy nauczyć się w tym życie. Zwykła rodzina mieszka teraz w domu Rudolfa Hoessa. Nowe osiedle rozciąga się niemal do drutu kolczastego Birkenau.
Tekst na fanpage'u Telegraph komentuje kilkadziesiąt osób. Część przyznaje rację autorowi, ale znajdują się też przeciwnicy jego apelu. Ktoś pisze: Odbierzcie ludziom wolność w miejscu, gdzie odebrano ją innym całkowicie... Te zdjęcia pokażą Auschwitz tym, którzy go nie zobaczą.
Źródło: The Telegraph

Napisz do autorki:karolina.blaszkiewicz@natemat.pl