ks. dr Manfred Deselaers od 22 lat mieszka w Oświęcimiu
ks. dr Manfred Deselaers od 22 lat mieszka w Oświęcimiu Fot. Krzysztof Karolczyk / Agencja Gazeta

Trudno zapomnieć o zbrodniach z czasów II wojny światowej. W Auschwitz Polacy czy Żydzi są automatycznie traktowani jako poszkodowani. Niemcy przyjeżdżają do obozu wstydząc się za przodków. – Auschwitz to było miasto, niemieckie miasto w III Rzeszy, które się rozwijało, budowano tu zakłady chemiczne – opowiada niemiecki duchowny od lat mieszkający w Oświęcimiu.

REKLAMA
Mimo, że od czasu II wojny światowej i Holokaustu upłynęły dziesiątki lat, trudno naprawić relacje między poróżnionymi wtedy stronami. Ksiądz dr Manfred Deselaers jest Niemcem, który od 22 lat mieszka w Oświęcimiu próbując doprowadzić do pojednania polsko-niemieckiego i chrześcijańsko-żydowskiego. Oprowadza także wycieczki. W rozmowie z TOK FM opowiada, że gdy pierwszy raz trafił do Auschwitz w 1974 roku, widok obozu odcisnął na nim trwałe piętno. Nie mógł uwierzyć, że Niemcy dopuścili się do takich zbrodni.
ks. dr Manfred Deselaers
w rozmowie z TOK FM

Jak to możliwe, że robili to moi, Niemcy. Że normalność nie jest normalnością, jeśli z normalnym życiem łączy się coś takiego, bo trzeba pamiętać, że to był nie tylko obóz. Auschwitz to było miasto, niemieckie miasto w III Rzeszy, które się rozwijało, budowano tu zakłady chemiczne... Moi ludzie, Niemcy, mieszkali w mieście, wiedzieli, co się dzieje, i akceptowali to. CZYTAJ WIĘCEJ

Tłumaczył, że oddał się misji naprawiania wyrządzonych przez historię szkód. A nie było łatwo namówić poszkodowanych, by pozwolili Niemcom na zrobienie dla nich czegoś dobrego. Jego zdaniem inicjatywa młodych Niemców spotykała się z aprobatą Izraelczyków, lecz powiedziano mu wprost, że temu, co się stało podczas II wojny światowej nie da się zadośćuczynić. Ks. dr Manfred Deselaers przekonywał, że nie był osamotniony czując wstyd za udział Niemców w Holokauście. Opowiedział o austriackiej pielęgniarce, która zaintrygowana pogłoskami o procederze w Auschwitz przyjechała tam do pracy. Skończyło się na tym, że współpracowała z obozowym ruchem oporu, zdobywała dla nich leki, broń, informacje.
ks. dr Manfred Deselaers
w rozmowie z TOK FM

Jak chodzę z grupą, czasem odbiera mi głos. I dobrze, bo Auschwitz to otwarta rana i nie da się spokojnie mówić o wszystkim. Auschwitz jest do dziś strasznym miejscem śmierci, dziurą, trzeba uważać, żeby w nią nie wpaść. CZYTAJ WIĘCEJ


Zdaniem księdza Deselaersa pielgrzymki Niemców są rodzajem pokuty. Nie przyjeżdżają tam tak jak Polacy czy Żydzi, by uczcić pomordowanych tam rodaków. Odwiedzają obóz deklarując, że nie są już tymi Niemcami z czasów II wojny światowej, traktują Oświęcim jako przestrogę. Zaznacz też, że trudno im uwierzyć, że ich dziadkowie mają z tymi zbrodniami coś wspólnego.
ks. dr Manfred Deselaers
w rozmowie z TOK FM

Wszyscy Niemcy mówią "jestem niewinny" i mają rację. Prawdziwych sprawców, tych wielkich, decydujących, już nie ma. Niemcy, którzy tu przyjeżdżają, są niewinni, ale czują, że z tą winą mają jakiś związek. Ja to nazywam niemiecką raną, otwartą, z czym nie dajemy sobie rady. CZYTAJ WIĘCEJ

Obóz Auschwitz-Birkenau boryka się z licznymi problemami, w tym kwestiami finansowymi. Brakuje pieniędzy na konieczne naprawy obiektów znajdujących się na terenie obozu. Fundacji Auschwitz w ciągu trzech lat udało się zebrać na ten cel prawie 100 milionów euro od innych państw. Na renowację obozu złożyło się 21 państw, w tym m. in. Niemcy, Argentyna, Nowa Zelandia.