Któż z nas nie chciałby jeszcze raz usłyszeć na żywo swojego ulubionego artysty, który już opuścił ten świat? Któż nie chciałby posłuchać recitalu wybitnego kompozytora, który zmarł na wiele lat przed naszym urodzeniem? Myślę, że znajdzie się niewiele takich osób. Jednak teraz, dzięki zdobyczom najnowszej technologii, będzie to jak najbardziej możliwe.
Chodzi mianowicie o unowocześnioną wersję „Peeper's Ghost” – techniki wykorzystywanej w iluzji, która była znana i stosowana już w XVI wieku. Dzięki zastosowaniu tej techniki widz miał wrażenie, że dostrzega np. duchy.
Współczesna firma – Hologram USA, postanowiła jednak tę sztuczkę unowocześnić i wprowadzić na dużo wyższy poziom. Dzięki nowej wersji „Peeper's Ghost”, będzie można tworzyć dokładne odwzorowania obiektów i ludzi, właśnie w wersji hologramu. – Tradycyjny "Peeper's Ghost" polegał na wykorzystaniu folii i szkła. Hologram USA dodał do niego opatentowaną mieszankę wygenerowanego komputerowo zdjęcia i materiałów wideo – informuje serwis BBC News.
Obecnie firma pracuje nad stworzeniem dokładnego odwzorowania Whitney Houston i planuje wyjechać z nim w trasę w roku 2016. Jednak Hologram USA nie ma zamiaru poprzestać na amerykańskiej gwieździe i planuje stworzenie hologramów innych artystów. – Szukamy gwiazd z niesamowitymi historiami. Musi być bardzo silna narracja i opowieść wokół ich występów – powiedział BBC News Owen Phillips, dyrektor marketingu w Hologram USA.
Postanowiłem więc stworzyć listę kilku artystów, których występy lub trasy koncertowe firma mogłaby odtworzyć.
Michael Jackson
Jego ruchy, taniec, styl i wokal – od zawsze ściągały na koncerty setki tysięcy fanów, czy może lepiej powiedzieć – wyznawców. Każdy chciał zobaczyć na scenie słynny „moonwalk”, albo „anti-gravity lean”, znany najbardziej z teledysku „Smooth Criminal”. Każdy czekał na to ogromne show, które Jackson zawsze swoim fanom serwował.
Hinton Battle, uznany amerykański tancerz i choreograf nazwał nawet taniec Jacksona „ruchami, które zabijają”. Taniec Jacksona to była jego wizytówka, jego znak firmowy, który właśnie miał wpływ na jego ogromną popularność. To był styl, którego nie da się podrobić. – To połączenie, które naprawdę wyróżnia go jako artystę. Obrót, zatrzymanie się, wymach nogą, zsunięcie kurtki, obrót, stop. I to sunięcie, kiedy idzie do przodu, posuwając się do tyłu. Potrójne obroty i stawanie na palcach. To znak firmowy, ruch, którego wielu profesjonalistów nie powinno nawet próbować – tak mówił o nim Battle.
Za życia nazywany przez fanów „Panem Charyzmą”, ze względu na aurę „rockowego poety wyklętego”, jaką wokół siebie roztaczał. Z kolei zaś koncerty Morrisona i „The Doors” bardzo często zmieniały się w wiece czy manifestacje, na których artysta mówił o obalaniu rządów, wolnej miłości, seksie, narkotykach i absurdzie współczesnego świata. Sam występy nazywał: „zgromadzeniami zwołanymi by przeprowadzić krytyczną, zbiorową wymianę zdań".
Oczywiście poza swobodną wymianą myśli, tym, co ściągało na koncerty rzesze fanów był sam Morrison i jego niesamowity głos: bardzo głęboki, często brzmiący wręcz rozpaczliwie, tragicznie, panicznie i psychodelicznie. Dla takiej atmosfery warto by było wskrzesić lidera „The Doors”.
John Lennon i George Harrison
Podejrzewam, że wielu fanów The Beatles oddałoby wiele, by móc zobaczyć jeszcze raz swój ukochany zespół na scenie w pełnym składzie. Niestety by tak się mogło stać należałoby wskrzesić wokalistę i lidera oraz gitarzystę Beatlesów. To byłoby także ciekawe doświadczenie ze względu na możliwość zobaczenia współpracy dwóch żywych muzyków z dwiema holograficznymi wersjami kolegów.
Prawdopodobnie sam McCartney i Starr również chętnie zagraliby jeszcze raz wspólnie z Lennonem i Harrisonem.
Elvis Presley
Był król popu, więc nie mogło też zabraknąć króla rock and rolla. Uwielbiany i adorowany, traktowany jak symbol seksu. Show jakie tworzył na scenie było równie niesamowite jak to, tworzone przez Jacksona. Nazywany również przydomkiem „Elvis the pelvis” – co oznacza po prostu Elvis–miednica. Było to oczywiście nawiązanie do jego charakterystycznego ruchu tanecznego.
Tańczący Elvis na współczesnej scenie? To by było dopiero wydarzenie.
Ella Fitzgerald
Nazywana również „Pierwszą Damą Piosenki”, Ella Fitzgerald była jedną z najwybitniejszych wokalistek jazzowych wszech czasów. Jej nad wyraz czysty głos, nienaganna dykcja oraz zdolności improwizacyjne sprawiły, że zdobyła serca miłośników muzyki na całym świecie.
Byłoby więc czymś niesamowitym, usłyszeć jeszcze raz głos Elli Fitzgerald ze sceny. Najlepiej z towarzyszącym jej hologramem Louisa Armstronga.
Igor Strawiński
Co prawda nie jest to postać z kultury popularnej, jednak był to jeden z najbardziej wpływowych kompozytorów i dyrygentów XX wieku. Strawiński zmarł w 1971 roku i pozostawił po sobie liczne opery, balety, koncerty czy utwory orkiestrowe. W sieci można także znaleźć także wiele materiałów związanych ze zmarłym kompozytorem, dzięki którym możliwe by było stworzenie jego hologramu.
Koncert fortepianowy hologramowego Strawińskiego? Występ orkiestry pod jego hologramową batutą? Ciekawe przeżycie dla wielu pokoleń, które nie miało okazji żyć w czasach wielkiego artysty.
Oczywiście lista ta mogłaby zawierać setki innych nazwisk, takich jak choćby Frank Sinatra czy Ray Charles i wielu wielu innych. Jeśli więc Hologram USA mają plany rozszerzać swoją działalność na kolejnych artystów, to czeka ich naprawdę mnóstwo pracy.