Wyścig szczurów nie jest już zjawiskiem, tylko normą. Polska i Polacy wyglądają coraz lepiej, mamy coraz więcej i aspirujemy, by dogonić kraje zachodnie. Coraz więcej Polaków odchodzi od Kościoła, żyje w ciągłym pędzie zarabiania pieniędzy. Czy konsumpcjonizm Polaków świadczy o upadku systemu wartości, czy jest uzasadnioną historycznie walką o lepsze życie?
Według prof. Jacka Wasilewskiego, psychologa Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, Polacy od dawna wybierają "mieć" przed "być", a nasz konsumpcjonizm jest uzasadniony historycznie.
Konsumpcjonizm
Nadmierne przywiązywanie wagi do zdobywania dóbr materialnych
"Teraz jest to zjawisko powszechne, bo wyrosłe z chłopskiej biedy. Przywiązanie do 'mieć' zostało wzmocnione przez 'mieć' systemu kapitalistycznego. Dziś wszyscy chcą 'mieć': i Kordiany, i chamy" - twierdzi prof. Wasilewski w wywiadzie dla miesięcznika "Znak". Według psychologa, nasze konsumpcjonistyczne nastawienie do życia wynika ze struktury społeczeństwa przed wojną i tuż po niej. Sześćdziesiąt procent mieszkańców II Rzeczpospolitej zajmowało się uprawą roli. Szeroko rozumianą inteligencję stanowiło zaledwie trzy do sześciu procent polskiego społeczeństwa.
Z tą opinią nie do końca zgadza się socjolog Wojciech Połeć ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. - Konsumpcja to nie jest coś, co jest związane tylko z jedną klasą - polemizuje Połeć. Według niego, wystawne życie na pokaz, kupowanie najdroższych rzeczy jest też domeną klas wyższych, nie bez przyczyny nazywanej klasą próżniaczą. - Kupowanie najdroższych samochodów i budowanie własnego prestiżu to współczesny obraz dawnych uczt na dworach królewskich.
Bogacze u psychiatrów. Czy naprawdę chciałbyś być na ich miejscu?
Wojciech Połeć zgadza się jednak z tym, że gromadzenie dóbr przez klasy uboższe również jest zauważalne, jednak z zupełnie innego powodu. Nie jest to jednak klasyczne rozumienie konsumpcjonizmu, a raczej obawa przed jutrem, sposób zabezpieczenia przed trudniejszymi czasami.
Nastawienie na gromadzenie jest dziś niezwykle widoczne we wszystkich warstwach polskiego społeczeństwa. Oprócz wyżej wymienionych pozostałości dawnych czasów, konsumpcjonizm jest celem gospodarki kapitalistycznej. - To naturalne, że tworzymy i stymulujemy potrzeby. Każdego dnia jesteśmy przekonywani do konieczności kupowania nowych, atrakcyjnych produktów. Można próbować pokazywać inną drogę, ale Polacy nie są jeszcze na to gotowi - mówi socjolog. Nowe świątynie to supermarkety, a idealny konsument jest ciągle głodny.
Kupuję więc jestem
Według niego, Polacy nadal są narodem na dorobku. Nie osiągnęliśmy jeszcze jako społeczeństwo takiego poziomu życia, jaki moglibyśmy uznać za wystarczający. Konsumpcjonizm jest zatem u nas do pewnego stopnia usprawiedliwiony. Socjologowie uważają, że istnieje pewna granica, do której większe znacznie mają wartości materialne. W niektórych społeczeństwa zachodnich ta granica została już przekroczona i większą wagę przykłada się wartości duchowych.
Nie wszyscy uważają, że konsumpcjonizm Polaków będzie stopniowo odchodził w niepamięć. Miało by to nastąpić w momencie osiągnięcia przez Polaków poziomu życia podobnego do życia w Europie - Pan chyba nie rozmawiał z socjologiem, a z futurystą. Będzie coraz gorzej - mówi nam prof. Magdalena Środa. Według niej, sytuacja jest zła, ale będzie znacznie gorzej. - Jesteśmy narodem konsumpcyjnym. Kochamy konsumpcję. Wydaje mi się, że Polacy cierpią na syndrom belgijski, zachłysnęliśmy się bogactwem. Odczuwamy swoje bogactwo i wartości konsumpcyjne są dla nas podstawowe - mówi Środa.
Jaka strategia na dobry start oszczędzania?
Według znanej etyczki, w naszym społeczeństwie ceni się przede wszystkim wartości ludyczne. - Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się Warszawie. Tu stadiony wygrywają z muzeami. Działania na rzecz drugiego człowieka, kultury, mecenaty, akcje charytatywne to margines aktywności Polaków - twierdzi prof. Magdalena Środa. Według niej wartości ludyczne czynią wielką krzywdę kulturze. Na zachodzie sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
Profesor Środa przyznaje jednocześnie, że ją również cechuje konsumpcjonizm, podobnie jak całe jej pokolenie. - Ja jestem człowiekiem PRL-u. My inaczej patrzymy na konsumpcjonizm niż młodzi, którzy żyją w świecie wirtualnym. Byłam wygłodzona przez całe młode życie i po zmianach które zaszły, jestem siłą rzeczy nastawiona na konsumpcjonizm - podsumowuje.