Pod naciskiem opozycji zwołano specjalne posiedzenie Sejmu, które poświęcono uchodźcom. Nie obyło się bez awantury. - Zawieśmy kampanię wyborczą - apelowała Ewa Kopacz. Z ostro antyimigranckim przemówieniem wystąpił Jarosław Kaczyński. Przekonywał, że przyjęcie uchodźców bez zgody narodu będzie oznaczało złamanie Konstytucji.
- Dziś cała Europa obserwuje, co się dzieje w polskim parlamencie - stwierdziła Ewa Kopacz w Sejmie. - Ta debata wymaga przede wszystkim powagi i merytoryki - dodała. Przypomniała, że zaprosiła szefów klubów. - Niestety media mogły pokazywać tylko puste krzesła. To smutne - stwierdziła. - Zapomnijmy na chwilę, że jest kampania - apelowała. Stwierdziła, że odmawiając przyjęcia uchodźców "wypisujemy się ze wspólnoty europejskiej".
Problem nie zniknie po wyborach
Kopacz przypomniała, że Polska przyjęła kilkadziesiąt tysięcy Czeczeńców. - Zaobserwowaliście terrorystów na każdym rogu? Zaobserwowaliście spadek zatrudnienia na każdym rogu? - pytała posłów. - Dzisiaj na jednej szali ważymy wiarygodność Polski w UE, a na drugiej realne lęki Polaków - tłumaczyła Kopacz. Przypominała, że dzisiaj w Polsce mieszka tylko 0,3 proc. imigrantów.
Kopacz zwracała uwagę, że problem uchodźców "nie skończy się 25 października, ale będzie trwał". Zapewniała, że ministrowie udzielą wyczerpującej informacji o problemie. - Jeśli nie chcecie przyjąć uchodźców, to powiedzcie to swoim wyborcom. Jeśli chcecie przyjąć wszystkich bez ograniczeń, to też to powiedzcie - apelowała Kopacz. - My, Platforma, pójdziemy środkiem drogi i przyjmiemy tych, którzy tego potrzebują - mówiła Kopacz.
Usypiający Schetyna i groteskowa Piotrowska
Grzegorz Schetyna zaczął od mocnego akcentu. - Dzisiaj mamy obraz trzyletniego dziecka na plaży, a także obraz drutu kolczastego na granicy. Jesteśmy zakładnikami tych obrazów, ale też zakładnikami nieodpowiedzialnych polityków, którzy straszą upadkiem europejskiej cywilizacji - mówił minister spraw zagranicznych. Później przedstawiał szczegółowe informacje o liczbie uchodźców, drogach przemytu i przyczynach kryzysu.
Szefowa MSW Teresa Piotrowska zapewniała, że nasze granice są bezpieczne. Już po wybuchu kryzysu na Ukrainie zwiększono kontrolę granic. - Jeśli zajdzie potrzeba procedury te zostaną zastosowane także na naszej południowej granicy - mówiła. - Została opracowana specjalna procedura na wypadek masowego napływu migrantów przez granicę południową - mówiła Piotrowska w Sejmie.
Solidarność
Przemówienia polityków rządu były krytykowane za brak konkretów i urzędniczą nowomowę. Pierwszym konkretem była informacja Piotrowskiej, że Polska będzie dążyła do przyjmowania cudzoziemców w grupach po kilkaset osób. Wcześniej mówiła, że dzisiaj w ośrodkach jest ok. 700 miejsc, ale można zwiększyć tę liczbę. Piotrowska mówiła też, że na każdego uchodźcę (w zależności od jego statusu) dostaniemy po 6 lub 10 tys. euro.
Po trudno przyswajalnym przemówieniu Teresy Piotrowskiej na mównicę wszedł Rafał Trzaskowski. - Mówimy o pojedynczym, wyjątkowym mechanizmie. Nie grozi nam niekontrolowany napływ uchodźców. Solidarność, którą musimy się wykazać będzie na odpowiedzialna, racjonalna i na miarę naszych możliwości - zapewniał. Tłumaczył też, że rząd zna już wiele odpowiedzi na ważne pytania związane z technicznymi aspektami przyjmowania uchodźców.
Kaczyński jak Korwin
Z ostrym przemówieniem wystąpił Jarosław Kaczyński, znacznie radykalizując stonowane dotychczas stanowisko PiS. - Nie ukrywam, że znalazłem się w trudnej sytuacji, bo wypowiedzi są sprzeczne - mówił Jarosław Kaczyński. - Z jednej strony wypowiedzi pani premier i pana przewodniczącego, a z drugiej strony zapowiedzi budowy twierdzy Europa i twierdzy Polska. Dobrze, żeby obóz rządzący wiedział o to tutaj chodzi - dodał szef PiS.
- W istocie chodzi o to, czy rząd pod obcym naciskiem i bez zgody narodu może podejmować decyzje, które będą miały zły wpływ na nasze życie, naszą codzienność, na nasze bezpieczeństwo - tłumaczył Kaczyński. - PiS uważa, że rząd nie ma prawa do podejmowania takiej decyzji. Co więcej uważa, że podejmowanie takiej decyzji bez zgody jest łamaniem Konstytucji. Nie ma tutaj naszej zgody - ostro stwierdził były premier.
Straszenie
Przedstawiał też scenariusz, który według niego czeka nas po przyjęciu uchodźców. - Najpierw zwiększa się liczba uchodźców, później oni narzucają swoją wrażliwość. Jeśli ktoś nie wierzy, to niech spojrzy na Szwecję, gdzie są 52 strefy szariatu, boją się wywieszać flagę, bo jest krzyż - mówił. - Czy chcecie, żeby tak było u nas? Żebyśmy przestawali być gospodarzami we własnym kraju? Ja tego nie chcę i nie chce tego Prawo i Sprawiedliwość - mówił.
- Nie możemy decydować, że pomożemy jednym, a innym nie. Na świecie miliard ludzi cierpi głów. Przyjmijmy ich wszystkich - sprowadzał wszystko do absurdu. - Jesteśmy za tym pomóc, ale metodą bezpieczną: finansowo - powiedział Kaczyński. Przekonywał, że uchodźcy to problem Niemiec oraz byłych kolonizatorów. Kaczyński odniósł się też do słów Martina Schultza. - Śmiertelni wrogowie polski zorganizowali wielką akcją dyfamacyjną, którą prowadzą ludzie oszaleli z nienawiści do Polski - przekonywał.
Kopacz vs Kaczyński
Groteską trąciło przemówienie Stanisława Żelichowskiego z PSL, który przekonywał, że z lotu ptaka Polska przypomina talerz pierogów, a świat porównał do dwóch jezior o różnym poziomie wody. - Jak nie ma odpowiedniej śluzy, to zawsze będzie katastrofa - opisywał poseł PSL. Tłumaczył też, że skoro 1,5 mld ludzi na świecie używa Facebooka, mogą sprawdzić gdzie żyje się lepiej i spróbować się tam dostać.
- Nie ma pana prezesa, żebym mogła mu zadać pytanie - narzekała Ewa Kopacz, która ponownie wyszła na mównicę. - Proszę mi przypomnieć, kto negocjował Traktat lizboński, gdzie w polityce migracyjnej zrezygnowano z jednomyślności na rzecz głosowania większościowego. Czy nie śp. Lech Kaczyński po kilkugodzinnych konsultacjach z panem? - mówiła Kopacz do nieobecnego na sali prezesa PiS. Straszyła też, że po przejęciu władzy PiS wyprowadzi nas z UE.
Cyrk Baucia
- Nie będę odpowiadał na insynuacje dotyczące wyprowadzania z Unii, tego rodzaju retoryka już nie przynosi skutku, ale widzę, że pani jest do niej przywiązana - krytykował Ewę Kopacz Jarosław Kaczyński. - W pani wystąpieniu był moment bardzo nieładny, a którego często używają przedstawiciele pani partii - atak na osobę nieżyjącą śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego - mówił Kaczyński. Stwierdził też, że zarzuty Kopacz są oderwane od rzeczywistości.
Sejm w cyrk postanowił zamienić Piotr Bauć z Ruchu Palikota.
Debata w Sejmie miała być rzeczowa, oparta na faktach, nie emocjach. Tymczasem było zupełnie przeciwnie. Od pierwszej do ostatniej minuty głównej części dyskusji w Sejmie było pełno emocji. Jarosław Kaczyński postawił na ostry imigrancki przekaz, zrywając ze stonowanym stanowiskiem PiS. Interes wyborczy wygrał z interesem państwa.