Burmistrz Chełmna Mariusz Kędzierski otwarcie mówi uchodźcom ”nie”. Nie zwraca uwagi na żadną poprawność polityczną, po prostu swoje wie. Żadnych uchodźców u siebie w Chełmnie nie przyjmie. Nie ma szans, nikt mu nic nie będzie narzucał. Ani pracy, ani mieszkań obcokrajowcom nie da. – Jak parafia chce kogoś przyjąć, to niech sama organizuje im pomoc. Na komunalne mieszkania nie mają co liczyć. To byłoby nieuczciwe wobec mieszkańców – słyszę. Czy z ust innych włodarzy w Polsce padły podobne słowa?
Śliczne miasto Chełmno, 20 tys. mieszkańców, 40 km od Torunia. Ogromne bezrobocie, bieda. Marazm, niewiele się dzieje. Ludzie uciekają w Polskę, na zachód. I Chełmno miałoby przyjąć uchodźców? Burmistrz absolutnie sobie tego nie wyobraża. Dać im mieszkania, skoro w kolejce po komunalne lokale od lat czeka 200 mieszkańców? Takich, którzy są tu od urodzenia, często z dziada pradziada? W dodatku tu płacą podatki.
Przestraszyli się Syryjczyków
– Jeśli mam kolejkę po mieszkania komunalne to jak mam przyjąć obcego człowieka? I co ja bym ludziom powiedział? Że teraz nie dostaną mieszkań, bo daliśmy je Syryjczykom? Jest taka kobieta z czwórką dzieci, która ma dostać mieszkanie za tydzień, dwa. I nagle z powodu obcokrajowca miałaby go nie dostać? To chyba nie tak – mówi.
Burmistrz Mariusz Kędzierski nie przebiera w słowach. Jest pewny swego, nikt mu nic nie będzie narzucał. Zgadza się na rozmowę i mówi otwarcie, że nie wie, jak jest w innych miastach podobnej wielkości. Ale on doskonale wie, jaka sytuacja jest w Chełmnie. – Problemy mieszkaniowe są. Pracy też nie ma. Bezrobocie sięga 25 procent. Uważam, że każdy wójt, burmistrz, czy prezydent najpierw powinien zadbać o swoich mieszkańców. Dopiero potem – jak ma nadmiar metrażu i roboty – może myśleć o innych – mówi. Cytuje jednego z mieszkańców, który tak napisał mu w Internecie: ”Najpierw nasze dzieci wprzódy, potem obce ludy”.
Burmistrz postanowił zareagować i otwarcie wyrazić swoje stanowisko, bo po Chełmnie rozeszła się wieść, że miasto wykupiło budynki starej jednostki wojskowej i tam zamierza ulokować uchodźców. Jeden z mieszkańców zawiadomił ”Gazetę Pomorską”, wielu się przestraszyło, że Syryjczycy rzeczywiście mogą się do nich sprowadzić. Choć na razie koszary są w ruinie i wymagają wielkiego remontu. – To bzdura totalna. Mówiąc szczerze trochę mnie to zdenerwowało, że ktoś mnie posądza o takie działania – mówi oburzony Mariusz Kędzierski.
Dużo mieszkańców korzysta z pomocy MOPS
Co na to mieszkańcy? – Realnie oceniając możliwości miasta, trudno byłoby przyjąć uchodźców. Tak, by zapewnić im godziwe warunki życia – przyznaje Eliza Rokita, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Też mówi o braku pracy i braku mieszkań. – Miasto boryka się z długą listą oczekujących. W pierwszej kolejności trzeba by było naszym mieszkańcom. Liczba osób korzystających z naszej pomocy jest rzeczywiście duża – mówi. Na 20 tys. mieszkańców to ok. 1300 rodzin.
– Czy Chełmno byłoby jednak gotowe przyjąć uchodźców?
– Myślę, że nie.
Wegetacja. Stęchlizna
W Chełmnie nikt nie chce rozmawiać pod nazwiskiem. Anonimowo słyszę, że jest bardzo źle. – Tragedia. Wręcz wegetacja. Stęchlizna. Bieda jest niesamowita. Padają firmy, trudno otworzyć na przykład nowy sklep – słyszę od jednego z mieszkańców. Mówi, że biedę widać gołym okiem. Wystarczy przejść główną ulicą Grunwaldzką. – To taki nasz Monciak. Gwarantuję, że natychmiast zaczepi panią z 10 osób, które poproszą o pieniądze – mówi. – A wiedziała pani, że jesteśmy na szarym końcu w rankingu miast powiatowych jeśli chodzi o dochód na mieszkańca?
Rzeczywiście. Według danych Pisma Samorządu Terytorialnego ”Wspólnota” z lipca tego roku Chełmno to najbiedniejsza stolica powiatu w Polsce. I jak tu myśleć o uchodźcach?
Burmistrz twierdzi jednak, że nie jest tak źle. W mieście jest trochę fabryk, choćby Ursus. – Jesteśmy takim zagłębiem mebli tapicerowanych. U nas ma siedzibę i Helvetia i Adriana. Jest nowa firma Gala. Niemniej co czwarty mieszkaniec nie ma pracy – przyznaje. Dodaje nawet, że mieszkańcy przychodzą do niego głównie w dwóch sprawach – z prośbą o pracę i z prośbą o mieszkanie. – Ja wiem, że uchodźca może jest w trudnej sytuacji. Że jest biedny i prześladowany. Ale po to mnie ludzie wybrali, by dbać o interesy naszych mieszkańców – mówi.
Taki mini Toruń
Patrząc na zdjęcia, trudno uwierzyć, że jest źle. Miasto cudne. Jak słyszę, ma zresztą aspiracje, by stać się drugim Toruniem. 9 zabytkowych kościołów, piękne kamienice. Tylko turystów mogłoby być więcej. Brakuje pomysłu? Lokalni dziennikarze nie chcą o tym rozmawiać. – Za ambicjami miasta nie idzie żadne działanie – mówią tylko.
Jakby nie było, Chełmna ewidentnie nie stać na pomoc innym, bo samo pomocy potrzebuje. I przecież samo w Polsce nie jest. Takich miast jest więcej.
– Nie mam wpływu na parafie. Jeśli chcą przyjąć jedną rodzinę, dwie czy trzy, to przyjmą. Ale jeśli parafia sama znajdzie pracę np. u prywatnego przedsiębiorcy. I sama zapewni mieszkanie. Być może w większych miastach są lepsze warunki. Pustostany, stare koszary... U nas nie ma. – mówi.
W Chełmnie w starej jednostce też mają powstać m.in. mieszkania komunalne. Dla mieszkańców.