– Sytuacja w radiu zrobiła się nieprzyjemna. Zaczęłam być pomijana w kontaktach zarządu z pracownikami redakcji, dziennikarzami, wydawcami. Różne sprawy z nimi zarząd załatwiał poza mną – mówi Ewa Wanat o kulisach swojego zwolnienia z Radia RDC.
– To miało być sarkastyczne. Nie miałam zielonego pojęcia, że to będzie tak odebrane. – powiedziała Wanat, komentując swoje prawdziwe intencje odnośnie
wpisu, za który została zwolniona. – Sądziłam, że ironia tego wpisu będzie odpowiednio odczytana. Zresztą to była parafraza zdania z wywiadu z prof. Vetulanim, który przeczytałam kilka dni wcześniej. Z tym że on wyraził to dużo ostrzej. Chodziło o wniosek, który można wysnuć z działań tych, którzy nie chcą posyłać 6-letnich dzieci do szkół. Ironia. – mówiła
była redaktor naczelna RDC.
– Wiadomość o
zwolnieniu Elizy Michalik została mi po prostu zakomunikowana. Powiedziałam, że absolutnie się z tym nie zgadzam. Że jestem przeciwko. Oczekiwano, że decyzję o zwolnieniu Elizy ja na zewnątrz zakomunikuje jako własną. Powiedziałam, że absolutnie nie mogę tego zrobić, bo nie mogę zrobić czegoś, z czym się nie zgadzam i co jest szkodliwe dla programu. – mówi Wanat. – Od tego czasu zarząd właściwie ze mną nie rozmawiał. Sytuacja w radiu zrobiła się nieprzyjemna. Zaczęłam być pomijana w kontaktach zarządu z pracownikami redakcji, dziennikarzami, wydawcami. Różne sprawy z nimi zarząd załatwiał poza mną.
Próby ingerencji w program
W dalszej części wywiadu
Wanat opowiada jak rada programowa i rada nadzorcza próbowała ingerować w program radia, m.in. chodziło o niewłaściwych gości, których dziennikarze zapraszali, a także o tematykę programów. Rada nadzorcza próbowała także, wbrew prawu prasowemu, konsultować z samymi dziennikarzami to, kogo ci mają zapraszać do programów. Wanat się temu wszystkiemu sprzeciwiała.
Na końcu była już redaktor naczelna stanowczo stwierdziła, że sprawa jej zwolnienia trafi do sądu pracy: – Może to, co napisałam, nie było zbyt zgrabne, ale nie sądzę, żeby to był powód do zwolnienia dyscyplinarnego za „ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych”. Zwłaszcza w obliczu tego, co ja i mój zespół stworzyliśmy. Jeśli położyć to na wadze, jedno i drugie, to myślę, że nikt nie może mieć wątpliwości, co przeważy.