Liczenie krzyży w słupskich szkołach wywołało zaniepokojenie między innymi środowisk katolickich.
Liczenie krzyży w słupskich szkołach wywołało zaniepokojenie między innymi środowisk katolickich. Fot. Renata Dabrowska / Agencja Gazeta; twitter.com/JSzczypinska

Dyrektorzy szkół otrzymali od władz miasta Słupska polecenie policzenia wszystkich symboli religijnych znajdujących się w placówkach. Wywołało to zaniepokojenie w środowiskach katolickich i szybką reakcję wiceprezydentki miasta: „Mogę zapewnić, że nie ma w tym żadnego drugiego dna. Dostajemy różne zapytania w drodze informacji publicznej o liczbę krzeseł w ratuszu czy żarówek”.

REKLAMA
Wpłynęło zapytanie
Jak podaje Polskie Radio Zachód, władze miasta zapewniają, że nie mają w planach zdejmowania krzyży. Są one liczone ze względu na zapytanie, jakie wpłynęło od jednego ze stowarzyszeń – Arystoteles Platon. Miało ono pytać o liczbę krzyży, inne symbole religijne, równość wyznań i rozdział państwa od kościoła.
Politycy też zabrali głos
Sprawą zainteresowali się także politycy. Poseł Jolanta Szczypińska umieściła na swoim Twitterze zdjęcie wniosku o informację publiczną i komentarz: „A tymczasem w Słupsku akcja liczenia krzyży w szkołach i przedszkolach…”.
Słupsk i kontekst religijny
Wcześniejszą sprawą związaną z kontekstem religijnym, która poruszyła Słupsk, było usunięcie przez Roberta Biedronia, prezydenta miasta, ze ściany swojego gabinetu obrazu z wizerunkiem Jana Pawła II. O sprawie pisaliśmy w naTemat. Prokuratura odmówiła wtedy wszczęcia śledztwa.

Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl