Sposobność do wyprawienia członkom polskiego podziemia antykomunistycznego godnego pogrzebu, po kilkudziesięciu latach od śmierci z rąk komunistów, wydaje się być sprzyjająca. 27 września, kiedy planowany jest pogrzeb ofiar na warszawskich Powązkach Wojskowych, przypada rocznica utworzenia Polskiego Państwa Podziemnego. Ale nie wszystkie ofiary terrory tego dnia spoczną w Panteonie na tzw. Łączce.
Uroczystości organizuje Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Oficjalne pożegnanie ofiar represji komunistycznych rozpocznie nabożeństwo na Placu Piłsudskiego. Następnie kondukt żałobny odprowadzi trumny ze szczątkami wydobytymi z dołów śmierci na cmentarz. To tam, w kwaterze "Ł", od 2012 roku prowadzone są ekshumacje pomordowanych. Do tej pory odnaleziono kości ok. 200 członków polskiego podziemia.
Na Powązkach Wojskowych powstało Mauzoleum Niezłomnych, gdzie złożone zostaną trumny. Łącznie będą to szczątki 35 osób. Trzy kolejne spoczną w rodzinnych grobach. W tym gronie jest najbardziej znany partyzant, któremu udało się po latach przywrócić tożsamość. To mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko" - rodzina bohatera zadecydowała, że pochowa jego kości w grobie córki, Barbary.
Na sprawę Wyklętych rzuciły cień kontrowersje, które dotyczą formy ostatniego pożegnania ofiar komunistycznego terroru. Na ogół wszyscy są zgodni, że pomordowanym należy się państwowy pogrzeb. Problem w tym, że poszukiwania bojowników o niepodległość ciągle trwają. Ekshumacje na Łączce mają być wznowione, choć potrzebna jest zgody na rozkopanie grobów z lat 80. To właśnie pod nimi - jak podkreślają badacze - mają spoczywać kolejne ofiary komunistów.
I właśnie m.in. dlatego "przedwczesnemu" (jak sądzą niektórzy) pogrzebowi zamordowanych żołnierzy sprzeciwiała się część rodzin, skupiona wokół Fundacji "Łączka". Jej przewodniczący, Tadeusz Płużański, otwarcie krytykował "panteonik" na Powązkach. Zabiegał o wstrzymanie się z pochówkiem do czasu przeprowadzenia całości prac ekshumacyjnych i pochowanie wszystkich bohaterów, ale w inny sposób.
Głos w sprawie zabrała też córka Witolda Pileckiego, Zofia Pilecka-Optułowicz podkreślając, że rodziny ofiar, których szczątki wydobyto, nie mogą czekać na pochówek w nieskończoność. Dlatego córka bohaterskiego Rotmistrza apeluje o udział w niedzielnej ceremonii.
O tym, że szczątki Pileckiego spoczywają na Łączce, przekonany jest prof. Krzysztof Szwagrzyk, szef zespołu, który poszukuje i ekshumuje bohaterów. W rozmowie z naTemat sprzed pół roku podkreślił, że nie wyobraża sobie innego pogrzebu ofiar niż ten z najwyższymi honorami wojskowymi.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński oraz sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Krzysztof Kunert podczas spotkania w Pałacu Prezydenckim próbowali przekonać prezydenta RP Andrzeja Dudę do swoich rzekomo wielkich sukcesów, szczególnie powszechnej zgody rodzin łączkowych na pochowanie bliskich w Panteonie/Mauzoleum – a tak naprawdę panteoniku/gołębniku/szuflandii (bo zamiast grobów dla naszych narodowych bohaterów obecni urzędnicy III RP przewidzieli szuflady). Doświadczyliśmy kłamstwa i manipulacji. Szczególnie przykre, że do takiego chocholego tańca nad dołami śmierci z premedytacją wykorzystano rodziny Niezłomnych.Czytaj więcej
Zofia Pilecka-Optułowicz
Inicjatywa przeprowadzenia w rocznicę Polskiego Państwa Podziemnego godnego pochówku, zamyka pewien etap, lecz mam nadzieję, nie kończy dalszych starań w poszukiwaniu, wydobyciu i identyfikacji wszystkich ofiar komunizmu. Ufam, że w tej grupie znajduje się również i mój tata - Witold Pilecki. Jestem również przekonana, że niezależnie od tego, Rotmistrz będzie żył w sercach tych z nas, którzy odnajdują w jego życiorysie rodzaj moralnego kierunkowskazu.