
Wydarzenia z lipca 1989 nie tylko poderwały lotnictwo NATO w Holandii i Francji. Konsekwencjami były ostre noty dyplomatyczne i karne przeniesienie pułku radzieckich myśliwców do Brzegu.
REKLAMA
Był 4 lipca 1989 roku dwaj J.D. Martin oraz Bill Murphy pilotujący amerykańskie F-15 z 32. Tactical Fighter Squadron poderwali do lotu. Nad przestrzenią powietrzną Holandii pojawił się radziecki myśliwiec. Nic nie wskazywało na to, by sytuacja była groźna. Prowokacje tego typu były na porządku dziennym, zadanie najczęściej polegało na nawiązaniu wizualnego kontaktu z pilotem i wskazanie mu, że pod osłoną eskorty zostanie „odprowadzony” do neutralnej strefy powietrznej.
Bez pilota
Po osiągnięciu pułapu obcej jednostki i nawiązaniu kontaktu wzrokowego piloci F-15 zaraportowali do kontroli naziemnej, że maszyna jest nieuzbrojona. Po chwili jeden z pilotów wykrzyknął, że samolot także nie ma pilota. (pilot was ejected). W tym momencie do eskorty dołączyła para francuskich Mirage, z rozkazem bezwzględnego zestrzelenia intruza jeśli tylko przekroczy granicę francuską.
Po osiągnięciu pułapu obcej jednostki i nawiązaniu kontaktu wzrokowego piloci F-15 zaraportowali do kontroli naziemnej, że maszyna jest nieuzbrojona. Po chwili jeden z pilotów wykrzyknął, że samolot także nie ma pilota. (pilot was ejected). W tym momencie do eskorty dołączyła para francuskich Mirage, z rozkazem bezwzględnego zestrzelenia intruza jeśli tylko przekroczy granicę francuską.
Co się jednak stało, że samolot leciał bez pilota? MIG-23 w żadnej wersji nie był bezzałogowy. Odrzutowiec był jednosilnikową maszyną, przeznaczoną do zwalczania celów powietrznych, a w wersjach pochodnych do atakowania celów naziemnych, w tym z wykorzystaniem uzbrojenia kierowanego. Maszyna, która naruszyła przestrzeń powietrzną Holandii wystartowała z lotniska Bagicz pod Kołobrzegiem, gdzie stacjonował 871 Sewastopolski Pułk Myśliwsko-Szturmowy. To stamtąd myśliwiec wyruszył w swój ostatni, jak się okazało, lot. Pilotem był pułkownik N.E. Skuridin.
Według odtworzonego zapisu czarnej skrzynki, Skuridin, wystartował o godzinie 9:14 do lotu ćwiczeniowego. W 29. sekundzie lotu, na wysokości 100 metrów, w samolocie lecącym z prędkością 400 km/h, pilot włączył dopalacz. W tym momencie nastąpił wyraźny spadek obrotów silnika. Skurdinowi wydawało się, że silnik uległ wyłączeniu, ponieważ jego obroty były niższe niż minimalne wartości obrotów silnika i podjął decyzję o katapultowaniu się.
Po opuszczeniu maszyny przez Skuridina obroty silnika ponownie spadły i gdy wydawało się, że samolot runie do Morza Bałtyckiego, z niewiadomych przyczyn obroty się zwiększyły i samolot wzniósł się już bez pilota na pokładzie. W maszynie działał system stabilizacji, który kontrolował parametry lotu. Paradoksalnie to właśnie dlatego MIG tak daleko poleciał. Samolot wzniósł się na bezpieczną wysokość 12 300 m i ze średnią prędkością 700 km/h leciał w stronę zachodnią. Nieniepokojony przeleciał nad NRD.
W normalnej sytuacji piloci amerykańscy i francuscy zmusiliby kierującego MIGiem do zmiany kursu. Tu jednak pilota nie było, sytuacja zaczęła robić się szczególnie groźna, kiedy po osiągnięciu pułapu 39 tys stóp myśliwiec zaczął opadać. Ustalono, że maszyna może zmierzać do opadania w związku z brakiem paliwa. Punkt zetknięcia z ziemią specjaliści z wieży kontroli lotów ustalili koło Lille, na granicy Belgii i Francji. Dokonane kilka minut później kalkulacje określiły punkt lądowania na pustym polu w centrum Belgii. Miejsce to określono jako mało ryzykowne.
Kalkulacje jednak okazały się mylne . Po 69 minutach i 36 sekundach od startu wyczerpało się paliwo i w wyniku tego nastąpiło uderzenie.z prędkością 300–330 km/h w dom mieszkalny w Kortrijk. Niestety, samolot zabił 18-letniego chłopaka.
Śledztwo i dyplomatyczne echa
Po katastrofie przeprowadzono wnikliwe śledztwo. Rząd belgijski protestował ws. trudności z uzyskaniem informacji na temat uzbrojenia samolotu, co utrudniało akcję ratowniczą. Zapisy z czarnej skrzynki oraz analiza wraku pozwoliły jednak na ustalenie przebiegu lotu i kolizji z farmą. Przyczyną katastrofy była korozja elektrochemiczna w układzie sterowania silnikiem. Doprowadziło to do niestabilnej pracy silnika.
Po katastrofie przeprowadzono wnikliwe śledztwo. Rząd belgijski protestował ws. trudności z uzyskaniem informacji na temat uzbrojenia samolotu, co utrudniało akcję ratowniczą. Zapisy z czarnej skrzynki oraz analiza wraku pozwoliły jednak na ustalenie przebiegu lotu i kolizji z farmą. Przyczyną katastrofy była korozja elektrochemiczna w układzie sterowania silnikiem. Doprowadziło to do niestabilnej pracy silnika.
Wydarzenie miało też swoje reperkusje polityczne. Rządy RFN, Holandii i Belgii, czyli państw nad których terytorium przeleciał samolot, wniosły na drodze dyplomatycznej protesty w związku z brakiem ze strony radzieckiej informacji o zagrożeniu. Zażądały też na przyszłość natychmiastowego powiadamiania o wypadkach tego typu. Dwa dni po katastrofie pilot rozbitego samolotu, pułkownik Skuridin, wystąpił w Moskwie na konferencji prasowej z przeprosinami wobec poszkodowanych.
Zmiany czekały też stacjonujący w Bagiczu pod Kołobrzegiem pułk lotniczy. Został on przeniesiony na nowocześniejsze lotnisko w Brzegu. Do Bagicza przebazowano 55 Samodzielny Pułk Śmigłowcowy z Brzegu, uzbrojony w śmigłowce Mil Mi 24 i Mil Mi 8.
Ostatnie opuściły Bagicz wraz z ogólnym wycofaniem wojsk radzieckich z Polski w 1991 roku. Po likwidacji jednostki wojskowej tereny bazy zostały podzielone pomiędzy miasto Kołobrzeg i gminę Ustronie Morskie. Przez kilka lat działał tam Aeroklub Bałtycki, który użytkował kilka hangarów, a także część poradzieckiego betonowego pasa startowego o długości 2500 metrów. Obecnie miejsce dawnej bazy MIG jest mocno zniszczone i zarośnięte.