
Reklama.
"Fakt" napisał o tajnym spotkaniu Kaczyńskiego z Dudą, które miało odbyć się w nocy w domu prezesa PiS. Potem rzeczniczka PiS sprecyzowała, że miejscem spotkania był jednak budynek Instytutu Lecha Kaczyńskiego.
Sam Kaczyński zabrał głos na ten temat w wywiadzie dla TVP Szczecin. Dziwi się, o co cała awantura. – Zaczynamy grać w teatrze absurdu. To, że spotykam się z prezydentem, to rzecz zupełnie normalna. Czy Kwaśniewski nie spotykał się z politykami SLD? Czy Komorowski nie spotykał się z działaczami PO? To jest akcja, która zakłada, że obywatelom można wszystko wmówić – stwierdził prezes PiS.
Dodał, że spotkanie odbyło się nie w nocy, a wieczorem. – Politycy wieczorem pracują. To normalna rzecz – zaznaczył.
Kaczyński jest też zaskoczony oburzeniem w związku z przypuszczeniem, że rozmowa miała się odbyć u niego w domu. – Nawet gdyby się odbyła w moim mieszkaniu, to co z tego? Czy prezydent Polski nie może przyjść do mieszkania kogoś, kogo zna? To jest absurd. Jeśli premier wyciąga wniosek, że prezydent jest na pilota, to oznacza, że uważa swoich wyborców za ludzi kompletnie nierozgarniętych – skomentował.
Szef PiS nie chciał zdradzić, czego dotyczyła rozmowa z prezydentem. Powiedział tylko, że chodziło o kwestie prywatne.
Nie oburza go też, że Duda spotyka się z nim, a odmawia spotkania premier Kopacz. – Nie wiem, jakie są motywy prezydenta. Skoro pani Kopacz wysuwa na pierwsze miejsce [na liście wyborczej] kogoś, kto o obecnym prezydencie mówi, że ma otwór gębowy, to prezydent może uznał, że uczyniono krok za daleko. Ale nie wiem, to jest moje domniemanie – spekulował prezes. Chodzi pewnie o Stefana Niesiołowskiego, który mówił o Dudzie, że z jego "szpary oralnej" wypływają "pokłady chamstwa".
Źródło: TVP Szczecin
Źródło: TVP Szczecin