
Choć w 1945 roku Europę od Bałtyku po Adriatyk, jak mawiał Churchill, przecięła "żelazna kurtyna", a Związek Sowiecki zdobył pozycję hegemona w tzw. bloku wschodnim, nie wszyscy złożyli broń. Ostatnim, który poległ w walce, był Estończyk należący do tzw. Leśnych Braci. Zginął w zasadzce KGB 28 września 1978 roku. 33 lata po II wojnie światowej!
Nie należy dzisiaj lekceważyć zmagań leśnych braci jako bezsensownego poświęcenia. Ich skazana na porażkę walka nie jest tylko pewną historią o tragicznym zakończeniu – od wczesnych lat dziewięćdziesiątych stała się także częścią ogólnej historii, którą wieńczy odzyskanie niepodległości przez wszystkie trzy kraje bałtyckie. W tym kontekście ofiary poniesione przez partyzantów i ich bliskich oraz zwolenników są przynajmniej częściowo usprawiedliwione. Mimo dziesiątków tysięcy zabitych po obu stronach oraz wegetujących na uchodźstwie i zmarnowanych egzystencji obywatele Litwy, Łotwy i Estonii widzą teraz w czynach leśnych braci sprawę wartą zachodu i źródło narodowej dumy.
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl
