– Po historii z ambasadorem Rosji tym bardziej staje się jasne, że nie ma sensu podejmować w Polsce tego typu tematów historycznych. Stanowisko Polski jest znane, więc po co się kłócić czy starać się przekonać w jedną czy drugą stronę? – mówi w "Bez autoryzacji" Władimir Kirianow, dziennikarz rosyjskiego tygodnika "Argumenty i fakty".
Toast przy stole, spotkanie Dudy z Putinem… Jak pan postrzega to, w jaki sposób w Polsce analizuje się gesty ze spotkania przywódców na szczycie ONZ?
Ja żadnych gestów nie widzę, ta dyskusja jest śmieszna. To, co dla mnie najważniejsze, to że nic się w relacjach między Polską a Rosją nie zmieniło. To, czy prezydenci wypili toast, czy nie, kompletnie nie ma znaczenia. Mówiło się, że po zmianie prezydenta jakieś korekty polityki wobec Putina i Rosji będą. Ale na razie ich nie widać. Nie ma o czym dyskutować.
Może “korekty” będą, bo Andrzej Duda zapowiadał walkę o sprowadzenie do Polski wraku prezydenckiego tupolewa.
No właśnie, zapowiadał, ale jak na razie w tej kwestii też się nic nie dzieje. To jest zresztą temat, który co jakiś czas wraca, nie niosąc żadnych skutków. Myślę, że kiedyś sprawa wraku zostanie rozstrzygnięta.
Duda sprawi, że prędzej niż później?
Ja tego nie widzę. To jest tylko gdybanie, bo żadnych kroków w tej sprawie nie ma.
Ostatnio w Polsce wybuchła awantura o słowa ambasadora Rosji, który mówił m.in., że Polska jest współwinna II Wojny Światowej. Ambasador przesadził?
Myślę, że ewidentnie. I że po tej historii tym bardziej staje się jasne, że nie ma sensu podejmować w Polsce tego typu tematów historycznych. To bardzo trudne kwestie, których lepiej w ogóle nie podejmować, bo mamy różne punkty widzenia i się w tej sprawie nie zgodzimy. Stanowisko Polski jest znane, więc po co się kłócić czy starać się przekonać w jedną czy drugą stronę?
Czy to mogła być prowokacja – wypowiedź zamierzona na wywołanie konfliktu?
Nie sądzę. Nie widzę celu w prowokacji, żeby tylko dręczyć Polską opinię publiczną. To nic nie daje, ani Polsce, ani Rosji. Polacy wiedza wszystko na tematy związane z II Wojną Światową, więc wypowiedzi ambasadora nie wywołują przecież jakichś podziałów w społeczeństwie.
Chciałbym też zwrócić uwagę na drugą stronę. Ambasador odpowiadał na pytania o historię. Jeśli pytania nie będą padać, nie będzie też odpowiedzi. Tak jest najlepiej.
Czy stosunki polsko-rosyjskie są najgorsze od 1945 roku? Tak też stwierdził ambasador.
Na pewno stosunki są kiepskie i warto, żeby były lepsze. Natomiast znów – nie ma sensu tego porównywać do czasów sprzed 20, 30 czy 50 lat. Warto żyć dniem dzisiejszym i myśleć o tym, co można zrobić w sprawach, które mogą poprawić polsko-rosyjskie relacje.
Taka sprawa to walka z terroryzmem? Czy pana zdaniem Zachód powinien odłożyć na bok kwestię Ukrainy i zjednoczyć się z Rosją na polu walki z Państwem Islamskim?
Oczywiste jest, że kiedy Zachód występuje razem, to w różnych dziedzinach daje to pozytywne skutki. W relacjach Europy z Rosją jest wiele spornych kwestii. To nie tylko Ukraina, ale np. sprawa Snowdena. Jednak ja uważam, że nie zwracając uwagi na drażniące punkty można współpracować. Dzisiaj jest taka konieczność w Syrii. I Polska powinna się z tym pogodzić.