Andrzej Duda został posadzony przy jednym stole z możnymi tego świata, czyli Barackiem Obamą i Władimirem Putinem. Ale na tym polega dyplomacja i nie powinno się krytykować Dudy za to, że rozmawiał z prezydentem Rosji. Oczekuję jednak od prezydenta i jego ministrów, że przekonają mnie, że ta rozmowa miała realne skutki, a nie była tylko grzaniem się w blasku innych.
Na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ Andrzej Duda przemówił zaraz po Baracku Obamie. W naTemat wyjaśnialiśmy już z czego wynikała taka kolejność. W orędziu nawoływał do reform ONZ. Swoją drogą rok wcześniej zrobił to Bronisław Komorowski, ale nic z tego nie wyszło i tak będzie pewnie i tym razem.
Obok Obamy i Putina
Ale ważniejsze niż przemówienia, które są raczej obliczone na bieżącą grę polityczną, niż rzeczywiście mają doprowadzić do reform, są rozmowy bilateralne. Dlatego w ogromnym gmachu ONZ w Nowym Jorku odbywają się setki spotkań. Wcześniej jednak obywa się lunch z udziałem mówców.
W tym roku przy stole z Barackiem Obamą i Władimirem Putinem zasiadł Andrzej Duda, co znowu niesłusznie uznano za dowód jego pozycji w świecie. To ciekawe, bo przecież w tym świecie jeszcze nikt go nie zna: Duda spotkał się tylko z władzami kilku krajów, i to nie tych najważniejszych. Jednak kiedy pojawiły się pierwsze przekazy ze spotkania przy stole niektórzy zaczęli krytykować Dudę za to, że siedzi obok Putina.
Niech Duda mnie przekona
Powody są mocne: Putin to najeźdźca, podczas jego przemówienia ukraińska delegacja wyszła z sali. Do tego jego politykę wobec Polski trudno nazwać przyjazną. Przede wszystkim jednak Putin to dla wielu wyborców Dudy (a może i dla samego prezydenta?) morderca Lecha Kaczyńskiego.
Niestety, na tym polega dyplomacja, że czasami trzeba siadać do stołu z typami spod ciemnej gwiazdy. Tak jest i teraz – gorzej, gdyby Duda demonstracyjnie odszedł od stołu. Ale jeśli już siada się z takim typem spod ciemnej gwiazdy, trzeba mieć jakiś cel. Jeszcze lepiej, gdy ten cel uda się zrealizować. Dlatego stanowczo oczekuję od Andrzeja Dudy i jego ministrów, że dokładnie opowiedzą o czym prezydent rozmawiał z Putinem i jakie są tego skutki. Oczekuję więc, że Duda przekona mnie, że jego lunch z tyranem był uzasadniony.