Mieszkam tutaj od 22 lat i nigdy wcześniej nie było takiego problemu. Robaki pojawiły się na przełomie marca i kwietnia. Teraz nie dają nam już żyć! Tydzień temu wynajęłam na własną rękę firmę, która przeprowadziła u mnie (za 140 zł) dezynsekcję. Ale robaki jak były, tak są. Czytaj więcej
Te łódzkie bloki to jednak tylko kropla w morzu tego, co właśnie dzieje się w całym kraju. Aż ciarki przechodzą po ciele. – Codziennie dostaję telefony ze zgłoszeniami z hoteli, ośrodków wczasowych. Z całej Polski. Dzwonią wspólnoty mieszkaniowe, także PKP – mówi Krzysztof Wieczorek, właściciel największej w kraju firmy tępiącej szkodniki o nazwie ”Robak”.
A jeszcze kilka lat temu tak nie było. Obecna inwazja podobno zaczęła się jakieś 4-5 lat temu. Krzysztof Wieczorek sam mówi, że kiedyś miał 2, 3 zgłoszenia na dwa miesiące. Teraz w miesiącu ma ich od 8 do 20! – To po prostu ma-sa-kra! – mówi wprost o tym, jak pluskwy właśnie panoszą się w naszym kraju. Dzwonię do innych firm. Krzysztof Karkoszka z firmy dezynsekcyjnej Overland ze Śląska mówi dokładnie to samo: – Pluskwa to numer jeden w Polsce. Problem ogólnopolski, a nawet europejski. Wzmógł się po Euro, kiedy do naszego kraju przyjechało tak dużo ludzi z całej Europy. Takie jest moje zdanie i moich kolegów.
Z czym kojarzą się takie robale? Najczęściej w brudem, niskim standardem życia. W Łodzi, owszem, gniazda zlokalizowano w mieszkaniach osób, które zbierały śmieci, nadużywały alkoholu. Ale coraz częściej jest zupełnie na odwrót!
Jak mówią obaj panowie – zupełnie niezależnie od siebie – wiele regionów w Wielkiej Brytanii jest ”całkowicie zapluskwionych” i z tymi robalami ma przeogromny problem. Z uwagi na duże koszty dezynsekcji spora grupa osób nie podejmuje walki z tym problemem. – A teraz wyobraźmy sobie, że polski lekarz z zasobnym portfelem jedzie do Wielkiej Brytanii na sympozjum. Nocuje w hotelu, w bagażu przywozi pluskwę do Polski. Kiedy wróci do swojego domu ma spory problem z którym na pewno sam sobie nie poradzi. Problem pluskwy dla wielu wciąż pozostaje tematem tabu – mówi Krzysztof Karkoszka.
Ludzie często nie rozumieją, o co chodzi. Podobnie lekarze, którzy widząc zaczerwienienia na twarzy czy rękach, mówią, że to alergia. – Ludzie dziwią się, że rano widzą krew na kołdrze, na poduszkach. Myślą, że swędzące miejsca to ukąszenia po komarach. Dopiero po pewnym czasie idą do lekarza i dostają maści na alergię. W tym czasie przenoszą pluskwy dalej – mówi Krzysztof Wieczorek.
Co zatem robić? Jak się bronić? Czy w ogóle jest na to sposób? Przecież ludzkość wymyśla takie nowoczesne technologie? – To trudne, bo prędzej czy później jeżeli ma je sąsiad, możemy mieć je i my bo przejdą np pęknięciami które powstają wzdłuż rur biegnącymi w pionach pomiędzy mieszkaniami. Musimy dbać o czystość w swoim otoczeniu, jak również u innych. Jeżeli problemu nie jesteśmy w stanie rozwiązać sami to zawsze profesjonalne firmy DDD służą swoją pomocą – przyznaje Krzysztof Karkoszka.
Tak samo z wszami, choć to zupełnie inna grupa stworzeń. Ale również potrafiących bardzo uprzykrzyć życie, wstydliwych, kojarzących się z brudem. I jak wytłumaczyć, że kilka razy do roku szkoły ostrzegają o panoszącej się wszawicy? Że całe klasy bywają zainfekowane i z pasożytami walczy się całymi tygodniami? – U nas jest czysto – powtarzają wszyscy.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl