Ryszard Petru przez niektórych był nazywany "Kukizem dla bogatych". Teraz rzeczywiście jego kampania zaczyna przypominać success story z kampanii prezydenckiej, choć na mniejszą skalę. Jednak lider .Nowoczesnej liczy, że do 25 października trend będzie tylko wznoszący i jego poparcie się nie załamie.
Kampania bezpośrednia to nadal najtańszy, ale też jeden z najskuteczniejszych sposobów walki o głosy wyborców. Dlatego kilka dni temu Ryszard Petru wsiadł do .R-Busa. To wygodny Mercedes, którym lider .Nowoczesnej odwiedza kolejne miasta. W sobotę pojechał do Łodzi, gdzie postawił analogię między żądającymi wsparcia z budżetu górnikami, a branżą tekstylną, która odbudowała się bez pieniędzy z państwa.
Petru vs korwiniści
Wiec na placu Wolności pokazał, że Petru ma spore grono zwolenników, ale są też przeciwnicy. W Łodzi czekali działacze Partii KORWiN i ruchu Pawła Kukiza. Z jednym z nich lider .Nowoczesnej wdał się w dyskusję. Chociaż był zasadniczy i stanowczy, to nie stracił panowania nad sobą. Na brieifingu mówił o swoim sprzeciwie wobec dotowania branży górniczej przez państwowe spółki. Później przeszedł całą ulicę Piotrkowską.
Podczas marszu sporo ludzi podchodziło i zapewniało, że zagłosuje na jego partię. Jeszcze trzy tygodnie temu, kiedy towarzyszyłem politykowi podczas wizyty w Zielonej Górze wyborcy nie byli tak wylewni. To potwierdza tylko trend, który widać w internecie.
Na fali
– Teraz moje posty na Facebooku mają zasięg ok. 2,5 mln osób, jeszcze miesiąc temu to było 600 tys. – cieszy się w rozmowie z naTemat Ryszard Petru. Dodaje, że eksplozja zainteresowania internautów nastąpiła ok. dwa tygodnie temu. Podobny mechanizm można było zaobserwować w przypadku Janusza Korwin-Mikkego przed wyborami do Parlamentu Europejskiego czy Pawła Kukiza i Andrzeja Dudy podczas kampanii prezydenckiej.
Petru cieszy się, że zainteresowanie jego partią zaczęło się rosnąć niedawno, a nie miesiąc temu. – Wtedy byłaby groźba, że jeszcze przed wyborami to zainteresowanie zacznie przemijać. Ale jestem przekonany, że do 25 października będzie nam tylko rosnąć – zapewnia Petru. W Zielonej Górze Petru mówił mi, że według badań jego maksimum to 20 proc. Dojście do tego poziomu jest niemożliwe, ale nawet połowa tego to będzie duży sukces.
Bodyguard
Rosnące poparcie widać też we wpłatach. W piątek pękła symboliczna bariera ćwierć miliona złotych. Już w sobotę padła kolejna granica: 300 tys. zł. Petru szacuje, że na kampanię wyda ok. 4-5 mln zł, ale wskazuje, że to nadal zbyt mało na kampanię na kształt największych partii. Zapowiada, że dopiero pod koniec kampanii pojawi się jeden-dwa spoty, ale nie jest jeszcze pewne, czy partia wykupi czas antenowy. – Billboardy, internet, autobus, ludzie i konwencje – wylicza Petru filary swojej kampanii.
Wraz z popularnością i rozpoznawalnością przychodzą też ataki. Od startu .R-Busa z Petru podróżuje rosły pan w ciemnej marynarce z nieodłączną parasolką. – To na jajka – mówi. W Łodzi po raz pierwszy musiał zainterweniować, usuwając z tłumu agresywnego mieszkańca. Poza tym standardowe potyczki słowne z korwinistami. – Większość ataków na mnie jest opłacona. Tak jak trollowanie w internecie. To jest ewidentnie czyjaś robota. Kiedy tylko zaatakuję PiS, natychmiast pojawiają się bezczelne, chamskie ataki – mówi polityk.
Palikot? Chcę debatować z Nowacką
Najgłośniej jest jednak o wymianie ciosów między Petru a Januszem Palikotem i Leszkiem Millerem. Ten drugi już przegrał proces i musi przeprosić, pierwszy usłyszy orzeczenie sądu w przyszłym tygodniu. Petru przyznaje, że jest zaskoczony zainteresowaniem mediów sprawą. Ale jako, że to pierwszy proces wyborczy tej niezbyt ciekawej kampanii, nie ma się co dziwić.
Od procesu zależą też debaty wyborcze. – Czekam aż Palikot przeprosi, wtedy będziemy się zastanawiać nad debatą. Poza tym nie wiem, czy rozmawianie z Palikotem ma sens, skoro w niedzielę mają ogłosić, że to Barbara Nowacka jest kandydatką na premiera. Liczę, że akurat ona zgodzi się na debatę – mówi Petru.
Na razie jednak Petru skupia się na objeździe kraju, który ma potrwać do 19 października. Później lider .Nowoczesnej ma się skupić na kampanii w ogólnopolskich mediach. Jak pokazuje dotychczasowa kampania Petru socjalne obietnice i obiecywanie więcej i więcej nie jest jedynym sposobem na walkę o wyborców. Jeśli potwierdzi to wynik wyborczy .Nowoczesnej, będzie to jedna z większych zmian w naszej polityce, udowadniając, że choć sama kampania jest dość nudna, to jej rozstrzygnięcia są bardzo ciekawe.