
Kampania wyborcza już za pasem, więc politycy stają na głowie by przekonać do siebie swoich przyszłych wyborców. Jednak wydaje się, że to Joanna Mucha osiągnęła szczyt jeśli chodzi o osobliwy sposób promocji. Rzeczniczka kampanii parlamentarnej PO postanowiła zachęcić wyborców do głosowania na nią, rozdając pilniczki do paznokci.
REKLAMA
– Jest praktyczny i zaskakujący. Ludzie przyjmują go z uśmiechem. Proszę mi wierzyć, że pilniczek biorą też mężczyźni, choć niektórzy tłumaczą się, że to dla żony – mówi Newsweekowi Joanna Mucha. Kandydatka PO zaznacza także, że dla tych, którzy na pilniczek się nie zdecydują, ma w zamian odblaski.
– Zależało mi na tym, by gadżet nie trafił do razu do kosza, jak to się dzieje z ulotkami. Z kolei kalendarzyki i długopisy mają wszyscy i to wieje nudą – dodaje Mucha.
I faktycznie trudno odmówić pilniczkom tego, że są zaskakujące. Z jednej bowiem strony można zobaczyć zwyczajny napis „Nasza lubelska posłanka Joanna Mucha”, z drugiej zaś zalotne oczy posłanki, patrzące wprost w osobę korzystającą z pilnika.
W sieci pojawiło się wiele rozbieżnych opinii na temat gadżetu wyborczego Muchy. Z jednej strony internauci uważają to za ciekawy pomysł, z drugiej zaś pojawiają się głosy pełne zażenowania. Do dyskusji włączyli się także dziennikarze:
jak również politycy: – Posada parlamentarzysty jest dla mnie ważna, ale nie będę robił z siebie pilnika do paznokci, żeby ją osiągnąć – mówił Włodzimierz Czarzasty w TVN24.
Jednak pilniczek do paznokci wcale nie jest tak dziwny jak mogłoby się wydawać. Warto przypomnieć, że podczas kampanii parlamentarnej w 2011 roku PiS rozdawało wyborcom paprykę, PSL saszetki opatrunkowe i termometry elektroniczne z logiem partii, a kandydat SLD – prezerwatywy. PO zresztą także już kiedyś się nie popisało – w wyborach w 2007 roku partia rozdawała chusteczki higieniczne.
Źródło: Newsweek
Napisz do autora: jakub.rusak@natemat.pl
