Zbliżające się Mistrzostwa Europy przyniosą nowe rozdanie w europejskim futbolu. Hiszpanie, obrońcy tytułu oraz aktualni mistrzowie globu, najprawdopodobniej poniosą klęskę. Sromotną? Bez przesady, nie przegrają wszystkich spotkań. Ale wiele wskazuje na to, że piłkarze "La Roja" nie przejdą do historii. Nie wygrają dwa razy z rzędu europejskiego czempionatu. Czemu stawiam tak odważną tezę? Przekonajcie się sami.
Większość piłkarskich kibiców i ekspertów na pytanie, która drużyna po finale Mistrzostw Europy będzie najbardziej uradowana, odpowiada zgodnie jednym chórem: "Hiszpania". Jej piłkarze należą to dla jednych murowani faworyci Euro. Dla innych po prostu faworyci. A moim zdaniem, w ostatnim czasie daleko im nawet do tej drugiej roli.
Nie chce skazywać ich z góry na porażkę. To wspaniali zawodnicy, zasłużeni dla rozwoju światowego futbolu. Polacy kochają ich czasem bardziej, aniżeli własnych zawodników. Jednak pragnę wyjaśnić, dlaczego ostatnie słowa hiszpańskiego bramkarza Ikera Casillasa brzmią nader szczerze: "Będzie trudniej, niż cztery lata temu".
Będzie trudniej, bo hiszpański selekcjoner Vicente del Bosque nie będzie mógł skorzystać ze wszystkich najlepszych rodaków. Na pewno zabraknie dwóch kluczowych zawodników, których strata może być dla nich wyjątkowo bolesna. "David Villa nie zagra na Euro 2012" - ogłosiła wczoraj wieczorem Hiszpańska Federacja Piłkarska. Euro bez Villi? Toż to prawie niemożliwe do wyobrażenia. To najskuteczniejszy piłkarzy w historii reprezentacji swojego kraju. Król strzelców Euro 2008 oraz mundialu w RPA. Wszyscy wiemy, że leczy kontuzję, ale jednak do końca żyliśmy nadzieją, że tego wielkiego sportowca zobaczymy w Polsce.
Odstawmy nawet statystyki. Pamiętacie jak wyglądały ostatnie Mistrzostwa Świata w 2010 roku? Hiszpanie czarowali przeciwników, ale gdyby nie Villa, znów byłoby: "Grali jak nigdy, przegrali jak zawsze". Wszyscy czepiają się Greków, że Euro 2004 zdobyli po tym, jak wygrali każdy mecz po 1:0. A Hiszpanie to może rozbijali w Afryce w pył przeciwników? Nie wygrywali pięcioma bramkami przewagi, a zwycięstwa zawdzięczali głównie trafieniom Davida Villi.
Skoro napastnika Barcelony nie będzie jednak na naszym turnieju, to kto będzie strzelał zamiast niego dla "La Roja"? Może Roberto Soldado, który z Valencią zajął trzecie miejsce w La Liga, w tabeli prawie 30 punktów za "Dumą Katalonii"? Gdy "Żołnierzowi" nie idzie, to zazwyczaj jedynie macha rękoma i obraża się na sędziów. Ale mniejsza o efekt wizualny. Gdy piłka raz czy drugi nie chce wpaść do bramki po jego uderzeniach, to po prostu się zacina i zniechęca. Postawienie na niego w ataku wydaje się niezwykle ryzykowne.
Nie mniej niż wystawienie w pierwszej jedenastce zespołu Fernando Torresa. Niby wygrał Ligę Mistrzów z Chelsea przed chwilą. Ale jaka w tym jego zasługa? Gdyby autentycznie była sporych rozmiarów, to nie oznajmiłby tuż po finale w Monachium, że chce odejść z Londynu, bo czuje się niepotrzebny. Jeśli nie Soldado i Torres, to kto? Alvaro Negredo z Sevilli? Fernando Llorente z Bilbao? To wszystko dobrzy piłkarze, ale jednak o tę klasę gorsi od Villi.
Del Bosque nie może się jednak martwić tylko o ofensywę. Bo w obronie po kontuzji Carlesa Puyola też jest niewesoło. Puyol to bezsprzecznie jeden z najlepszych defensorów świata. Ponadto wielki człowiek, niezwykle ważna postać dla zespołu. - Straciliśmy duszę - tak o absencji obrońcy Barcelony na Euro mówią sami Hiszpanie.
Czy mają interes by kłamać? Puyol naprawia błędy Gerarda Pique, Puyol asekuruje bocznych obrońców. W końcu Puyol potrafi też zdobyć bramkę. Rzadko, bo rzadko, ale jakże ważną. To on strzelił decydującego gola w meczu z Niemcami w półfinale ostatniego mundialu. Jak trwoga, to do niego. Tak bywa czasem nawet w Barcelonie.
Kto może zastąpić Puyola? Najprawdopodobniej w środku na Euro zagrają Sergio Ramos i Pique. Jeden z Realu, drugi Blaugrany - zatem teoretycznie wszystko wygląda elegancko. Tylko, że takiego środka hiszpańskiej defensywy nie obserwowaliśmy zbyt często. Ponadto Ramos się nie rozdwoi. Grając jako stoper, nie będzie mógł już być na boku obrony. Ucierpi na tym prawa flanka, na której próżno szukać piłkarza podobnej klasy, co Sergio.
Osobny temat dotyczy narzeczonego Shakiry, który od kilku miesięcy bez powodzenia szuka formy. Pique, bo o nim mowa krytkowany był w tym sezonie wielokrotnie w Katalonii. Ciężko przewidywac, by był pewnym punktem drużyny narodowej. A z drugiej strony stawianie na Raula Albiola, który wie tylko, jak wygodna jest ławka rezerwowych w Realu, niczego nie rozwiąże. Zatem drugi problem selekcjonera Del Bosque to poukładanie bloku obronnego.
Cytowany przeze mnie Casillas powiedział ostatnio coś jeszcze. - W 2008 roku udało nam się zaskoczyć rywali i to pomogło nam wygrać turniej. Teraz wszyscy wiedzą, jak gramy - przekonuje 31-letni bramkarz. Trudno nie odnieść wrażenia, że po części może mieć rację. Spójrzmy chociażby na ostatnie mecze towarzyskie w wykonaniu Hiszpanów. Tak, tak, mecze towarzyskie nie są ważne, służą jedynie przećwiczeniu pewnych schematów. Ale plaga prestiżowych porażek z silnymi drużynami może być jednak zastanawiająca.
Od czasu afrykańskiego mundialu Hiszpanie m.in.: polegli z Argentyną 1:4, z Portugalią 0:4, z Włochami 1:2 oraz cudem zremisowali z Kostatyką 2:2. W grupie eliminacyjnej do Euro poszło im w miarę łatwo, ale kogo oni tam mieli? Czechy, Litwa, Lichtenstein czy Szkocja, to nie są drużyny, których powinni się obawiać biało-czerwoni. A tym bardziej Mistrzowie Świata.
Wygląda na to, że perfekcyjny mechanizm, jakim była drużyna narodowa Hiszpanii trochę się "rozstroiła". Jeszcze dwa lata temu wszyscy zachwycali się ich fantastyczną passą ponad 30-stu spotkań bez porażki, którą zakończyli dopiero Amerykanie w półfinale Pucharu Konfederacji. Teraz już o takiej serii piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego mogą tylko pomarzyć. Futbol aż tak się wyrównał w ciągu dwóch lat? Raczej mistrzowie są słabsi.
Sukces Hiszpanii opierał się m.in. na znakomitej formie piłkarzy Barcelony, którzy stanowią znaczną część zespołu. Ale jak w tym sezonie radziła sobie "Duma Katalonii" wszyscy wiemy. Nie było klęski, kompromitacji, ale jednak sezon na razie katalończycy kończą bez trofeum. W piątek mogą go uratować, o ile wygrają final Copa Del Rey z Athletic Bilbao. Ale i tak wszyscy będą pamiętali tylko o porażkach Barcy w Lidze Mistrzów i w Primera Division. Poszczególni piłkarze Barcelony nie olśniewają ostatnio swoją formą. Czy odbudują się na Euro? Pamiętajmy, że mają w nogach ponad 60 rozegranych spotkań w tym sezonie.
Do tej pory żaden zespół w historii Euro nie obronił mistrzowskiego tytułu. Hiszpanie stają więc przed szansą przejścia do historii. Ale chyba nie spodziewali się, że będzie aż tak trudno to zrealizować. Muszą się martwić własnym problemami, a konkurencja nie śpi. Czeka zniecierpliwiona, niekiedy rozdrażniona po ostatnim finale Ligi Mistrzów. - Myślę, że niemieccy piłkarze po porażce Bayernu z Chelsea w Champions League będą jeszcze dodatkowo zmobilizowani na Euro. W nich upatruję głównego faworyta turnieju - wyznaje Michał Probierz, trener Wisły.
Nie twierdzę, że upadek Hiszpanów będzie bolesny i natychmiastowy. Nie odpadną przecież w grupie z Włochami, Irlandią i Chorwacją. Ale też coraz więcej wskazuje na to, iż w finale w Kijowie nie zatriumfują.