Co to był za mecz! Mało które 2:2 bywa tak emocjonujące, ale Polacy dostarczyli nam wyjątkowo dużo adrenaliny. Po świetnym początku i prowadzeniu 1:0, przysiedliśmy i Szkotom udało się doprowadzić do 2:1. To, co działo się później, zostanie zapamiętane na długo.
Mecz Polska - Szkocja w Glasgow to spotkanie na wagę awansu do Euro 2016. Nasza reprezentacja zaczęła od mocnego uderzenia. Już po 140 sekundach od pierwszego gwizdka do bramki trafił Robert Lewandowski.
Przez kolejny kwadrans Polscy mocno naciskali na Szkotów, tworząc kilka sytuacji podbramkowych. Przeciwnicy pojawili się pod naszą bramką bodaj dwa razy. Dlatego atmosfera na trybunach w polskich sektorach była doskonała, a na stadionie w Glasgow słychać było donośne "Jeszcze jeden! Jeszcze jeden!" i "Polska, biało-czerwoni!". Później inicjatywę przejęli Szkoci, a niepotrzebną żółtą kartkę dostał Maciej Rybus.
W 29. minucie po świetnej akcji Polaków tylko z obrońcą i bramkarzem został Jakub Błaszczyykowski, ale piłka minęła słupek nie z tej strony, z której byśmy sobie życzyli. Niestety później to Szkoci zagrozili naszej bramce, ale Łukasz Fabiański pewnie wybronił piłkę. Jeszcze przed przerwą gra Polacy mieli szansę na gola, ale bramkarz Szkotów wypiąstkował i gra przeniosła się na naszą połowę. Sytuacja się zemściła i Ritchie wyrównał na 1:1.
Po przerwie Polacy wyszli z szatni mocno zmotywowani, bo już po kilkudziesięciu sekundach Arkadiusz Milik oddał strzał na bramkę Szkotów. Niestety wkrótce podobną szansę mieli nasi przeciwnicy. Z czasem Szkoci zaczęli coraz silniej napierać na nasze pole karne. To przyniosło skutek, bo w 62. minucie po raz drugi został pokonany Łukasz Fabiański. Tym razem przez Fletchera.
Jako że trwa kampania wyborcza, mecz stał się automatycznie elementem kampanii. Ewa Kopacz ogląda spotkanie w jednym z warszawskich pubów, Beata Szydło na TweeUpie.
Kciuku za piłkarzy trzymają na pewno też ich rodziny.
W końcówce meczu obaj selekcjonerzy zaczęli wykorzystywać zmiany. Szkoci postawili na defensywę i chcieli utrudnić Polakom dojście do bramki. W odpowiedzi, trener Nawałka starał się wpuścić trochę świeżej krwi na boisko, zmieniając Rybusa i Milika.
Polacy przycisnęli, ale nie na tyle, żeby zdobyć bramkę. Najbliżej był chyba Krychowiak, który w ostatnich minutach meczu mimo kilku zawodników przed sobą oddał sprzed pola karnego piękny, celny i mocny strzał, ale bramkarz Szkotów idealnie wyczuł jego intencje.
I gdy wydawało się już, że jest pozamiatane, Polacy dostali chwilę później rzut wolny. To była ostatnia akcja meczu, w pole karne wszedł nawet Łukasz Fabiański. Czwarta minuta doliczonego czasu gry, wrzutka pod bramkę, zamieszanie, samotna pika i.... GOL. Robert Lewandowski wraz ze szkockim piłkarzem jak szalony dopadł turlającą się piłkę na linii bramkowej. Był górą i pchnął ją do siatki.
Sędzia nie wznowił już gry. 2:2. Śmiało można powiedzieć, że dawno żaden remis tak nie ucieszył Polaków.
Sytuacja w grupie skomplikowała się jeszcze bardziej, biorąc pod uwagę porażkę Niemców. Irlandia ograła ich 1:0, przez co stracili 3 punkty. Aktualnie są na pierwszym miejscu z 19 punktami, ale zaraz za nimi jesteśmy my (18 punktów) i Irlandia - także 18 punktów, ale z gorszym bilansem bramkowym. Kto awansuje, okaże się w następnym meczu. Nam wystarczy remis.