Jeszcze wczoraj minister sportu Joanna Mucha przekonywała, że zaproponuje Rosjanom inny hotel jako miejsce zakwaterowania podczas mistrzostw Europy. Dziś rzecznik Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej zapewnił, że reprezentacja przeprowadzać się nie zamierza. Miarka się przebrała?
Po tym, jak pojawiły się obawy, że część Polaków odbierze rosyjską strefę kibica na Torwarze w Warszawie jako obrazę, fani piłki zrezygnowali z robienia tam piłkarskiego święta. Głosy oburzenia podniosły się, gdy okazało się, że lożę prezydencką zarezerwował rosyjski biznesmen Roman Abramowicz. Wczoraj z kolei Joanna Mucha zaproponowała rosyjskiej reprezentacji przeprowadzkę z wybranego przez nich hotelu Bristol.
Tym razem rzecznik Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej na negocjacje nie ma ochoty.
Rzecznik dodał, że organizatorzy Euro z pewnością poradzą sobie ze wszystkimi problemami. Słowa rzecznika cytuje "Rzeczpospolita".
Skąd problem z hotelem? Chodzi o to, że Bristol leży w sąsiedztwie Pałacu Prezydenckiego, gdzie 10 czerwca będzie obchodzona kolejna miesięcznica katastrofy smoleńskiej. Minister Mucha uważa, że mieszkający w hotelu piłkarze będą narażeni na antyrosyjskie demonstracje.
Reprezentacja Rosji podczas piłkarskich mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie zamieszka w tym hotelu, który sobie wybrała. I nic nie przeszkodzi naszym planom.