Blisko 100 muzeów i galerii zamyka się dziś dla zwiedzających. "Dzień bez sztuki" to protest przeciwko sytuacji polskich artystów. - Wolałbym, żeby muzea w ramach protestu pozyskiwały nową publiczność - mówił w poranku TOK FM minister kultury Bogdan Zdrojewski, ale przyznał, że akcja ma sens, bo "poza establishmentem krakowsko - warszawskim większość pracuje za żenująco niskie uposażenia".
Nie będzie można zwiedzać warszawskiej Zachęty, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Muzeum Sztuki Nowoczesnej ani Muzeum Narodowego. Zamknie się też Muzeum Narodowe we Wrocławiu oraz w Krakowie, Muzeum Sztuki w Łodzi i poznańskie Centrum Sztuki Współczesnej. Blisko sto instytucji w całej Polsce protestuje przeciwko projektowi opodatkowania całych dochodów artystów i brakowi zabezpieczeń emerytalnych dla nich. (ZOBACZ PEŁNĄ LISTĘ)
- Jest moment, w którym trzeba powiedzieć "stop" - przekonywał w rozmowie z naTemat Piotr Rypson, wicedyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.
Dziś o strajku dyskutowali goście poranka TOK FM. Minister Kultury Bogdan Zdrojewski przekonywał, że co prawda jest "z artystami, muzealnikami, z osobami, które pracują w
pocie czoła i mają bardzo niskie uposażenia", ale z drugiej strony oczekiwałby, że ich protest będzie wyglądał inaczej.
- Wolałbym, żeby galerie pozyskiwały nową publiczność w ramach protestu - powiedział i dodał, że ma zastrzeżenia także do momentu, w którym jest prowadzony. Jego zdaniem artyści nie powinni domagać się dodatkowych zabezpieczeń socjalnych, kiedy rząd przeprowadza trudną reformę emerytalną, która dotyka całego społeczeństwa.
Artyści zwracają uwagę, że jedynym przywilejem, który obowiązuje w tej chwili jest zwolnienie z podatku od 50 procent przychodów. Rząd pracuje nad skasowaniem tej ulgi.
- Byłbym zwolennikiem utrzymania takiego stanu rzeczy, jaki teraz jest, gdyby nie pojawiła się propozycja ministra Rostowskiego, żeby wprowadzić próg zwolnionych z podatku zarobków na poziomie 80 tys. zł - powiedział w rozmowie z Janiną Paradowską. Według statystki, którą przedstawił, w jednej z organizacji zrzeszających artystów tylko 100 osób zarabia powyżej tego progu, więc szeregowi artyści nie ucierpią na zmianach. - Poza establishmentem krakowsko - warszawskim większość pracuje za żenująco niskie uposażenia zauważył.
Zdaniem Hanny Gronkiewicz - Waltz sytuacji artystów winne jest natomiast spowolnienie gospodarcze. - Spowodowało, że nie mogliśmy mieć takiego budżetu na
kulturę, jak w 2008 roku, kiedy na teatry było 100 mln zł - przyznała w poranku TOK FM.
O strajku w TOK FM mówił także Jerzy Hausner. Jego zdaniem o tym, że ciężkie czasy dla sztuki nadejdą, mówiło się już w 2009 roku, kiedy odbywał się Kongres Kultury Polskiej. Jak zapewnił, rozwiązania są gotowe od dwóch lat, ale jego zdaniem nie zostały wprowadzone w życie.