W luksusowych wakacjach polityków na cudzy koszt jest zawsze coś podejrzanego. Jose Manuel Barroso za rejs po morzu Egejskim na pokładzie 122 metrowego Alexandrossa odwdzięczył się akceptując 10 mln euro publicznej pomocy dla stoczni należących do armatora jachtu Spirosa Latsisa, najbogatszego Greka. Nicolas Sarkozy bujał się na falach na jachcie przemysłowca Vicenta Bollore, którego koncern robi interesy z państwowymi firmami we Francji.
Bronek i Piotrek, historia sympatii
Według nieoficjalnych informacji, to Komorowski pomógł w rozwiązaniu kryzysu związanego z finansowaniem Mistrzostw Świata w siatkówce w 2014 roku. Przypomnijmy, że kilka lat wcześniej za 15 mln euro prawa do pokazywania meczów kupiła stacja Polsat, kontrolowana przez Zygmunta Solorza-Żaka. W ubiegłym roku w ostatniej chwili ze sponsorowania imprezy wycofał się Orlen. Media spekulowały wówczas, że bojkot imprezy przez spółki kontrolowane przez skarb państwa to akt zemsty Donalda Tuska na Grzegorzu Schetynie, który jest bliskim znajomym Solorza.
Telewizja Polsat zdecydowała się na kodowanie relacji - dostępnej później dla większości widzów tylko za odpłatnością. W trakcie imprezy do gry wtrącił się prezydent Bronisław Komorowski. Spotkał się z Solorzem i zaapelował o odkodowanie finałowego meczu. Wkrótce potem dowiedzieliśmy się, że polityk i biznesmen zapali do siebie sympatią. Komorowski podczas wypowiedzi dla dziennikarzy pozdrowił i podziękował „Piotrowi Solorzowi” za zorganizowanie imprezy. Nie było w tym, żadnej pomyłki, bo biznesmen przechodząc "na ty" proponuje, żeby zwracać się do niego prawdziwym imieniem Piotrek, a nie przybranym Zygmunt.
Polsat odkodował mecz i wszyscy byli zadowoleni. Kilka dni wcześniej do rządu organizowanego przez Ewę Kopacz powrócił z politycznego niebytu Grzegorz Schetyna. Bronisław Komorowski pomógł zapunktować partii przed wyborami samorządowymi, bo wyborcy mogli zobaczyć jak Polacy zostają mistrzami świata, a dziennikarka Polsatu mogła nazwać swojego szefa „filantropem”.
Jeden ze współpracowników Solorza miał powiedzieć: – Prezydent narzekał, że podczas kadencji nie miał czasu na prywatne podróże, więc szef zaprosił go na jacht. Byli na Morzu Karaibskim. – kto inny dodaje, że były prezydent i biznesmen odwiedzili między innymi Meksyk. Komorowski miał wylecieć z kraju w ostatnich dniach sierpnia, a wrócić na dzień przed sławetnym referendum – relacjonuje tygodnik Newsweek.
Czy to wypada?
– Nie znam relacji prezydenta Komorowskiego z Zygmuntem Solorzem-Żakiem, ale swój jacht nie zaprosiłbym na jacht nikogo z kim nie łączy mnie wieloletnia znajomość. Inaczej wydarzenia zawsze będą rodzić podejrzenia, są kłopotliwe dla wizerunku biznesmena i polityka - mówi Zbigniew Niemczycki, wieloletni prezes Polskiej Rady Biznesu, armator luksusowego jachtu Jurata. Krytykę odczuł na własnej skórze gdy w 2012 roku Super Express pokazał zdjęcia jak na pokładzie pije kawę z Aleksandrem Kwaśniewskim. – Moje firmy ( red. - fabryka leków, telewizorów, biurowce i nieruchomości), nie działają na styku z państwem, unikam tego jak ognia. Z Kwaśniewskim znamy się z czasów kiedy był początkującym politykiem – dodaje.
Luksusowe wakacje na koszt zaprzyjaźnionego miliardera to spory kłopot dla samych bohaterów. Karaibski rejs na jachcie Paula Allena, współzałożyciela Microsoftu skompromitował Petera Mandelsona, unijnego komisarza do spraw handlu. Mandelson miał nawet dobre alibi dla partnerskich relacji, rejs miał miejsce w 2005 roku, tuż po tym jak urzędnik zdecydował o kilkuset-milionowej karze dla koncernu za praktyki monopolistyczne. Problem w tym, że kolejni komisarze (nie wykazujący zainteresowania cruisingiem) nakładali na Microsoft już miliardy euro kar.
Nicolas Sarkozy wywołał skandal tuż po zaprzysiężeniu na urząd w 2007 roku. Ładując akumulatory przed wielką polityką bujał się na falach na jachcie przemysłowca Vicenta Bollore, którego koncern robi interesy z państwowymi firmami we Francji. Skorzystał też z podwózki samolotem. Potem tłumaczył się, że nie siedzi w kieszeni biznesmena.
Czy rzeczywiście Komorowski nie ma gdzie spędzać wakacji, że musiał wprosić się na jacht miliardera? Nawet jako „były” mógłby wypocząć w pięciu eleganckich rezydencjach kancelarii prezydenta: ośrodku w Wiśle, willi w Lucieniu, dworkach w Ciechocinku, Promniku albo Klarysewie. Wprawdzie to nie Karaiby, ale wszędzie ugoszczono by go na wypasie i ze zniżką.