Kuźnia komicznych talentów. To stąd na duży ekran dostali się Eddie Murphy i Chevy Chase. "Saturday Night Live" w amerykańskiej stacji telewizyjnej NBC rozbawia Amerykanów do łez od 38 lat. W ostatnią sobotę zakończył się kolejny sezon programu, odcinkiem, którego gwiazdą był Mick Jagger. Ikona muzyki powaliła na kolana widzów nie tylko wykonanymi na żywo utworami Stonesów, ale także szalonym jak rock'n'roll poczuciem humoru. Dowcipkujący Jagger? Trudno w to uwierzyć. Ale "Saturday Night Live" ujawnia nie tylko kabaretowe talenty zapraszanych gości.
W sobotnią noc o 23.30 miliony Amerykanów zasiadają przed telewizory, by przez 90 minut skręcać się ze śmiechu na sofach. Co ich tak bawi? "Saturday Night Live", cotygodniowy program rozrywkowy emitowany w stacji NBC od 1975 roku. Jaki jest przepis na tak długotrwały sukces? Seria skeczy w wykonaniu stałej grupy komików i gościa - gwiazdy ze świata rozrywki, sportu i polityki, przerywana występami zaproszonych do programu zespołów.
Program odkrywa gwiazdy. Dzięki niemu Stany Zjednoczone dowiedziały się o narkotykowym nałogu Johna Frusciante, gitarzysty zespołu Red Hot Chili Peppers. Przez swój stan zepsuł wstęp piosenki "Under the Bridge".
Bożyszcza nastolatek z boysbandu One Direction swoim występem skompromitowały się słabymi umiejętnościami wokalnymi. Było dużo stresu i jeszcze więcej fałszów. "SNL" pokazał też, że Steven Spielberg potrafi śmiać się ze swoich produkcji. Razem z Andym Sambergiem i Billem Haderem w skeczu "Laser Cats 7", przekonywał twórcę rozrywkowego programu, Lorne'a Michaelsa, aby wyemitował w nim kolejny film o kotach strzelających laserami z pyszczków, tym razem wyreżyserowany przez samego Spielberga. Skecz parodiuje najpopularniejsze dzieła filmowca, jak "E.T." i "Park Jurajski".
Ale przede wszystkim program bawi. W poprzednią sobotę wyemitowano ostatni w tym sezonie odcinek, którego gwiazdą był Mick Jagger. Któż mógł podejrzewać go o bycie żartownisiem? Twórcy programu mają świetną intuicję. Nagrania krążą w sieci od kilku dni, ale wciąż nie da się nimi znudzić, bo kryją w sobie niekończącą się dawkę rozbrajających i ciekawych wątków. Jagger popisał się świetnym poczuciem humoru. Jeden z najbardziej charyzmatycznych muzyków wszech czasów, którego ruchami inspirowało się wielu (ostatnio Adam Levine z Maroon 5), swój występ zaczął monologiem, w którym stwierdził przewrotnie: "Teraz zobaczycie jak robię to, co wychodzi mi najlepiej - stanie bez ruchu i mówienie".
Potem pokazał serię skeczy, w których był m.in. Stevenem Tylerem z Aerosmith. Oczywiście Jagger popisał się też muzycznie. W programie zaśpiewał aż cztery razy. Z Foo Fighters wykonał "19th Nervous Breakdown" i "It's Only Rock and Roll (But I Like It)", z Arcade Fire "This May Be The Last Time".
Mick idealnie wpisał się w formułę programu i wszyscy liczą, że wokalista pojawi się w nim znów, i to najwyżej za kilka lat.
W Polsce archiwalne odcinki można zobaczyć w Comedy Central Polska. Ale przecież mamy też internet.