Burza jaka rozpętała się po tym, jak Jerzy Zelnik, znany i ceniony aktor dał się nabrać w radiowej zabawie Kuby Wojewódzkiego nabiera rumieńców. Radiowcy podszyli się pod pracowników Kancelarii Prezydenta i zapytali aktora, którzy z jego kolegów po fachu powinni trafić na "czarną listę", ponieważ nie popierali prezydenta Dudy. Zelnik był bardzo pomocny i mówiąc krótko - zaczął sypać. Jeszcze gorsze jednak niż to, że aktor dzieli środowisko aktorskie ze względu na sympatie polityczne jest to, jak zachowuje się już po całym zamieszaniu. Zaprzecza, kręci i atakuje zamiast przyznać, że taki rodzaj "politycznej lojalności" po prostu nie przystoi.
I choć nagranie (do odsłuchania tutaj) świadczy niezbicie o tym, że Zelnik postanowił napuścić Kancelarię Prezydenta na aktorów niesprzyjających Andrzejowi Dudzie i przypuszczalnie - partii Jarosława Kaczyńskiego, to aktor najpierw poszedł w zaparte i stwierdził, że podobna rozmowa w ogóle się nie odbyła. O poranku w rozmowie z naTemat powiedział, że pogłoski o rozmowie, w której ochoczo donosi na kolegów po fachu to wynik dziennikarskiej manipulacji. – Nikt ze mną nie rozmawiał – mówił. – Widocznie ci dziennikarze, którzy twierdzą że ze mną rozmawiali, skłamali od początku do końca – dodał.
Potem szybka zmiana wersji. Rozmowa się jednak odbyła, tylko na zupełnie inny temat. W tej wersji wydarzeń Zelnik dowodzi, że dziennikarze Rock Radia rozmawiali z nim na temat wieku emerytalnego.
Kiedy szum wokół Zelnika zaczął narastać, zirytowany aktor nazwał całe zdarzenie prowokacją i zaczął przekonywać, że pytania, które słychać na nagraniu powstały już po wywiadzie.
Kolejny wpis dotyczy aktorów, których Zelnik miał podać jako tych, którzy powinni zostać zmarginalizowani, kiedy to PiS będzie u władzy i będzie można zacząć wielkie rozliczanie z politycznych sympatii. Na takiej "czarnej liście" miałby się znaleźć m.in. Artur Barciś. – On miał takie wypowiedzi "anty" bardziej. Bardziej był za prezydentem Komorowskim – doniósł artysta w rozmowie z radiowcami.
Potem Zelnik próbował się jeszcze bronić w portalu wPolityce. Po raz kolejny zaprzeczył, że rozmawiał na temat aktorów, którzy krytykowali Dudę. – Na głos zastanawiałem się kto na ten temat może wydać opinię. Uznałem, że Łukaszewicz nie, bo jest już na emeryturze, bo ma 69 lat. Więc może Barciś, może Szczepkowska, może Wysocki. Potem sam dzwoniłem do iluś osób. Nie każdy chciał się wypowiadać. Bo większość znanych aktorów mówi, że im wszystko jedno, bo i tak pracują do śmierci. To była rozmowa wyłącznie na temat projektu ustawy Andrzeja Dudy o wieku emerytalnym – tłumaczył.
Cała reszta audycji została zdaniem legendarnego odtwórcy Faraona "dograna" i zmanipulowana. – Cała reszta została dograna. To zresztą była rozmowa sprzed 7 tygodni. Przez 7 tygodni męczyli się widocznie, żeby zrobić z tego „fajną” audycję, którą puszczają na tydzień przed wyborami. Motywy są oczywiste…– powiedział Zelnik portalowi wPolityce.
Na koniec wywiadu Zelnik przeprasza kolegów za te "ubeckie metody" i przestrzega przed dawaniem im wiary. Obiecuje też, że jak tylko spotka autora audycji - Kubę Wojewódzkiego, to "splunie mu w coś, co on nazywa twarzą".