Fot. Michał Lepecki/ Agencja Gazeta

Ponad 2 tygodnie temu pisaliśmy w naTemat.pl o przypadkach z polskiej porodówki. Była to luźna rozmowa z położną jednego z warszawskich szpitali, którą dalej ze względu na jej dobro osobiste i dotychczasowe konsekwencje, jakie publikacja przyniosła, będę nazywać panią X.

REKLAMA
Pani X to kobieta tryskająca energią i humorem. Dobra aura, jaką tworzy wokół siebie w naturalny, ludzki i niewymuszony sposób sprawia, że kobiety wracają do niej z kolejnymi ciążami. Przyjęła już 3 pokolenia warszawskich rodzin. Z sercem na dłoni, prosto i po ludzku opowiedziała, jak to czasami się dzieje. Niestety Fundacja Rodzić Po Ludzku uznała, że to ludzkie nie jest. Postanowiłam przyjrzeć się fragmentom, które fundacja uznała za tak wielce niestosowne i urągające godności rodzącej, że postanowiła panią X unieszkodliwić. Rozmowę można przeczytać pod tym linkiem.
Fundacja Rodzić po Ludzku wyróżniła poniższe fragmenty jako urągające dobru pacjentek.

Pytam jej męża: panie Piotrze jest pan głodny? Tutaj naprzeciwko jest kebab, niech pan pójdzie. Wtedy zamknęłam drzwi i powiedziałam Marysi dosadnymi słowami na „k”, że albo dojdziemy do porozumienia i będzie mnie słuchała albo ja wychodzę i mówię pa. Na decyzje dałam pół godziny. W końcu się zgodziła.

Fundacja nie dookreśliła, że położna miała problem z przekonaniem pacjentki do właściwego zachowania podczas zaczynającego się porodu. A od tego zależy bezpieczeństwo zarówno dziecka, jak i matki. Dobra położna, ze swoim bogatym doświadczeniem wie, co robić. Tu nie ma czasu na wielogodzinne rozmowy pełne "ą", "ę" i słownikowych pojęć. Pacjentka, o której mowa, przeczytała w internecie kilka błędnych informacji na temat porodu i próbowała je forsować w praktyce. Warto też wspomnieć (bo fundacja zapomniała?), że ta rodząca, kiedy było już po wszystkim, podziękowała swojej położnej za przekonanie jej do właściwego zachowania i przyspieszenie akcji porodowej. Dzięki temu poród odbył się w 20 minut. Szybko i bezpiecznie.

Jesteśmy zszokowane frywolnym tonem wywiadu. Wybrzmiewa z niego przyzwolenie na jawne i bezpardonowe opisywanie łamania praw pacjenta i praw człowieka na salach porodowych Szpitala na Solcu. Przemoc podczas porodu, groźby, wyszydzanie, wyrzucanie osoby towarzyszącej za drzwi, niecenzuralne słowa, przedmiotowe traktowanie, brak godności.

Zapewne właśnie przez wyżej opisane incydenty kobiety, które były tak źle potraktowane przez panią X, wracają do niej z kolejnymi dziećmi i polecają ją znajomym. I pewnie też przez to pani X może się pochwalić tak długim stażem pracy i uznaniem.

W związku z naszym kategorycznym brakiem przyzwolenia na takie traktowanie kobiet wysłałyśmy do Zarządu oraz Rady Nadzorczej Szpitala skargę, której treść Wam udostępniamy. Będziemy również prosić o wsparcie Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Pacjenta oraz Ministerstwo Zdrowia.

Fundacja szybko też postarała się, oprócz wydanego oświadczenia i skargi do wszystkich możliwych instytucji, o opublikowanie „cytatów” wyjętych z kontekstu i sprowadzających wszystko do godzącego w dobre imię pani X skrótu myślowego. Podziwiam, jak szybko postarano się o hejto-grafikę, która w żaden sposób nie pasuje do wywiadu, za to wspaniale wpisuje się w retorykę destrukcji człowieka za to, że zachował się po ludzku.

Droga fundacjo co to znaczy rodzić po ludzku?

Jestem matką dwójki cudownych dzieci. Wiem, jakie emocje panują w tym najważniejszym dla kobiety momencie i jak bardzo jesteśmy wtedy bezbronne i zdane na innych. Myślę, że rodząca, oprócz tego, że jest tykającą przez 9 miesięcy bombą obaw, oczekiwań, pomieszanych ze strachem, żeby tylko wszystko się udało, żeby dziecko było zdrowe, jest także osobą pozbawioną racjonalnej oceny sytuacji. Zwłaszcza, gdy się zaczyna poród. Wtedy hormony szaleją, a strach robi swoje. Każda rodząca potrzebuje silnego wsparcia ze strony personelu. Dlatego nie wyobrażam sobie poprawnego politycznie porodu, w którym matka sobie coś ubzdura i odmawia współpracy, a położna grzecznie przytakuje i oddaje dziecko w niepewne ręce.
Kto rządzi na porodówce?
Mam nadzieję, że położna. To na niej spoczywa odpowiedzialność za bezpieczny przebieg porodu i to ona musi podejmować decyzje, które nie będą narażać pacjentki i dziecka na zagrożenia, których można uniknąć.
Czy fundacja swoją poprawną polityką chce sprowadzić pracę położnych do tego, że wymagane będzie zwracanie się do rodzącej: „Szanowna Pani w związku z zaistniałym porodem bardzo proszę, żeby pani uprzejmie parła. Dobrze?”. Czy tak to ma wyglądać? Będziemy się bawić, że jesteśmy tacy idealni? To ma być ludzkie?
Osoby, które wybrały się na poród z moją rozmówczynią, miały jak najlepsze zdanie o jej fachowości i cieple jako człowieka. Od siebie dodam, że, jeśli zdecyduję się na kolejne dziecko, wiem, do kogo się udam. Do pani X właśnie.
Poniżej kilka przykładów kobiet, które rodziły z Panią X.
Mam nadzieję, że Fundacja Rodzić po Ludzku zacznie szukać problemów tam, gdzie one są. A przestanie atakować zwykłych ludzi za to, że wykonują swoją pracę jak należy.
Malina Błańska

Urodziłam z Panią X i dzięki Pani X. Dzięki niej ja i moi bliscy przetrwaliśmy ostatnie tygodnie ciąży, podczas których moja cierpliwość w oczekiwaniu porodu kończyła się a wraz z nią traciłam racjonalne myślenie i litość do bliskich, ktorzy mieli wówczas ciężki krzyź ze mną. X cały ten czas dzwoniła do mnie, sprawdzała samopoczucie i uspokajała siłą swojego doświadczenia. Mogłam zadzwonić do Niej o każdej porze dnia i nocy. Bez względu na to czy była po nocnym dyżurze i odsypiała, zawsze odbierała i gasiła pożary moich świrowań. Przed porodem przygotowała mnie, tłumacząc czego mogę się spodziewać w kolejnych etapach. Każdy swój ruch objaśniała dzięki czemu miałam poczucie bezpieczeństwa. Przygotowała mnie i towarzyszącego mi na porodzie partnera.

An Ka

Rodziłam w tym Szpitalu i teraz ponownie mam taki zamiar. Byłam bardzo zadowolona, a zwłaszcza bardzo sobie ceniłam, takie ludzkie podejście i życzliwość. O innych szpitalach nie mogę tego powiedzieć. A co do samej p. X, dzięki tej Pani wiele porodów zakończyła się szczęśliwie. Pamiętam, że każda z nas chciała rodzić, właśnie z p. X.

Mariola

Wielkie rzeczy... czytałam ten artykuł i nie widzę tam nic skandalicznego. Rodząc na Solcu w lipcu tego roku trafiłam na tą właśnie położną. Cudowna osoba pełna ciepła i zrozumienia. Pierwszy raz rodziłam siłami natury, mimo, że to moje drugie dziecko. Poród zabiegowy z komplikacjami, dziecko owinięte pępowiną i do tego urodzone za pomocą próżno ciągu. Dzięki szybkiej decyzji ten kobiety moje dziecko żyje i jest zdrowe. Polecam zarówno szpital jak i panią położną.

Renata

Ja rodziłam rok temu i byłam zadowolona. Opiekowano sie mną i moim dzieckiem bardzo dobrze. Ani przez chwile nie czułam się w sposób w który łamano by moje prawa jako pacjenta

Natalia

Jutro minie miesiąc jak urodziłam synka w tym szpitalu, z tą położną. Mieliśmy komplikacje przy porodzie, synowi spadało tętno trzeba było robić CC (miał węzeł prawdziwy na pępowinie) i bardzo mnie dziwi ten artykuł, gdyż to pani X dodawała mi otuchy w pierwszej fazie porodu, a podczas podawania znieczulenia do cięcia trzymała mnie za rękę.. Zresztą w Szpitalu jest mnóstwo wiszących na ścianie podziękowań dla p. X, a teraz czytając to czuje się jakby chodziło o dwie różne osoby...

Beata Grams

Rodziłam przed 13 laty. Chociaż lekko nie było, bo poród trwał 13 godzin to miałam przy sobie czuwającą położną X. Bez niej nie dałabym rady. Ból był najgorszy, ale nie bałam się bo była cały czas przy mnie i wiedziała co trzeba robić, żeby ułatwić dziecku przyjście na świat. Dzięki niej dziecko dostało 10 punktów i jestem szczęśliwą mamą. Polecam ją wszystkim przyszłym mamom.

Anna

Rodziłam z X w lipcu. Z opieki byłam bardzo zadowolona. Nie czułam, żeby ktoś łamał moje prawa. To ona dawała sił aby przetrwać 15 godzin porodu, a w kolejnych dniach, często zaczepiała na korytarzu, aby zapytać o samopoczucie. Nie mieli się już kogo czepić?

Napisz do autorki: kalina.chojnacka@natemat.pl