
Sen. Może być lekarstwem na szarą codzienność, może też być koszmarem i udręką. Są ludzie, którzy budząc się zapisują co im się śniło, sprawdzają senniki, starają się doszukać sensu w tym, co pokazuje im w środku nocy podświadomość. Czasami jednak lepiej nie dokopywać się do tych wszystkich sennych głębin. Po prostu strach się bać!
Mój najgorszy sen? Utonięcie połowy rodziny w bigosie. Jakkolwiek to nie brzmi, przez tydzień nie mogłam sobie z tym poradzić. To były tak ogromne emocje, że cały dzień po pamiętnej nocy przepłakałam. Był basen. Zamiast wody pływał w nim bigos i ogromne kawałki pokrojonych kiełbasek. Była też trampolina, z której kilka osób z mojej rodziny skakało. Wszystko zaczęło się niewinnie, niestety w środku rozgrywał się już prawdziwy dramat. Ja jakoś przytrzymałam się pływającej kiełbasy i udało mi się ujść z życiem, ale rodzice i ciocia zginęli w gotowanej kapuście. To było straszne.
Niemoc ucieczki to rzeczywiście jeden z częstych motywów snów. Jak czytamy w jednym z internetowych senników, według Junga osoba, która nie jest w stanie w swoim śnie uciekać, w życiu realnym nie dopuszcza do swojej świadomości ważnej, ale trudnej części siebie. Nie chce się z nią pogodzić i przeraża ją to, ale konfrontacja jest niezbędna.
Jest to najgorszy sen, który mój mózg sobie roi. Otóż polega to na tym, że przed kimś uciekam. Nigdy nie wiem przed kim i nigdy nie wiem dlaczego ten ktoś mnie goni. Ale goni. Czasem to jedna osoba, czasem więcej. I wiem też, że zawsze chcą mi coś zrobić, ale też nie wiem co. No w każdym razie uciekam, a właściwie próbuję uciec, bo zawsze w takim śnie moje nogi ważą jakby z tonę i biegnę w zwolnionym tempie. Tak jakbym był do pasa w wodzie. A oni są coraz bliżej i bliżej, a ja nie mogę nic zrobić, bo ledwo biegnę. Choć miewam przebłyski świadomości, że przecież ja normalnie biegam szybko, że potrafię biegać. To jednak nie działa. No i się tak męczę i męczę. A jak się budzę to wszystko mnie boli i czuję się naprawdę mega zmęczony.
Skutki snów w realu są czymś często spotykanym. Kiedy Ola była mała powtarzał jej się sen o czarownicy, która wciąga ją do szafki wiszącej nad łóżkiem. Wkłada ją do kotła z zieloną miksturą, która zaczyna wyżerać jej ciało. Budzi się i jest cała zdrętwiała. Ze swojego doświadczenia pamiętam sen odciętej przez drzwi samochodowe ręki. Ucięło mi ją gdzieś w okolicach łokcia. Przebudziłam się przerażona, a kiedy jej nie czułam, moja głowa zaczęła pracować na jeszcze większych obrotach. Podobnie, jak u Oli, była po prostu zdrętwiała. W środku ciemnej nocy, brzmi to zdecydowanie mniej śmiesznie.
Najnowsze, najlepiej dostępne. Często to co śniło nam się ostatniej nocy przekłada się na nasz następny dzień. Izie śniło się właśnie, że ma romans. Dodać trzeba, że w rzeczywistości jest w udanym związku. We śnie, jej przyjaciółki się o tym dowiedziały i zaczęły ją śledzić. Iza musiała się przed nimi ukrywać i uciekać, a wszystko działo się na bliżej nieokreślonej imprezie.
Izie często coś się śni. Parę razy miała sen o tym, że rzuca się z mostu. Jak mówi, robiła to specjalnie, bo wiedziała, że rozgrywa się to tylko w jej głowie. Chciała zobaczyć, jak to jest, kiedy umrze. Inne sny, które jej się powtarzały, były też dosyć standardowe. – Kiedyś śniło mi się, że umiem latać. Latałam wszędzie. Wybijałam się i machałam rękami, jak do żabki. Inni ludzie mnie nie widzieli, bo byłam za wysoko. – Jung zinterpretowałby to, jako uwolnienie się od ograniczeń. Dotąd były one problemem, ale teraz zrobiliśmy z nimi niezbędny porządek, jak czytamy w senniku.
Paulina raczej nie chciałaby wiedzieć co oznaczał jej sen sprzed lat. Dzisiaj ma 24 lat i planuje rodzinę. – To był najgorszy sen! Kiedy byłam nastolatką nagminnie śniło mi się, że urodziłam dziecko i nic dla niego nie miałam. Żadnych ubranek, jedzenia... Szlam po zakupy i zapominałam o tym dziecku! – wspomina wciąż w wielkich emocjach.
Jedną z kategorii snów, które najbardziej wpływają na nas, są tak zwane „prorocze sny”. Ola do dzisiaj pamięta jeden z nich. Śniło jej się, że jest w domu swoich dziadków. Ogląda telewizję, w której pokazują idący z komina biały dym. Idzie później do toalety, wychodząc widzi idące za nią puste kapcie jej dziadka. Siada z powrotem w fotelu, kapcie obok niej. Pół roku później umiera Jan Paweł II. Umiera też jej dziadek, a w dzień pogrzebu wybierają Benedykta na papieża i z komina idzie biały dym. Ola bała się iść tego dnia do toalety w domu dziadków. Bała się pustych, idących za nią kapci.
Jeden z proroczych snów, które miałam, dotyczył mojego wujka. Śniło mi się, że spotkałam go wraz z żoną w niszczejącym amfiteatrze. Ciotka wychodziła za kogoś innego, a on stał w tym czasie gdzieś z boku. Potem po prostu zniknął. Następnego dnia, nad ranem zadzwoniła moja babcia, która powiedziała, że wujek właśnie zmarł.
Czasami jest zabawnie, czasami znacznie mniej. To niesamowite, że wytwory naszej głowy są z nami często o wiele dłużej niż prawdziwe wspomnienia. Niektóre z nich są bardzo na czasie, inne można potraktować mocno uniwersalnie. Fakt faktem, to co dzieje się na granicy naszej podświadomości może mocno wpływać na te bardziej świadome decyzje. Bać się, czy raczej śmiać?
Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl
