Na Światowe Dni Młodzieży, które w 2016 roku odbędą się w Krakowie, przyjedzie około 2 milionów osób. W związku z tym miasto musi być odpowiednio przygotowane. Na ostatni guzik muszą być dopięte nie tylko kwestie bezpieczeństwa i noclegów, ale jak się okazuje – również rozrywki dla młodych ludzi.
Zastępca dyrektora wydziału kultury UM Katarzyna Olesiak napisała list do dyrektorów krakowskich jednostek kulturalnych, w którym – zwraca się z uprzejmą prośbą, aby układając repertuar i plan wydarzeń na 2016 rok, a zwłaszcza na okres między 25 lipca a 1 sierpnia, wziąć pod uwagę rangę i charakter tego niezwykłego przedsięwzięcia.
Artyści są oburzeni listem, ponieważ magistrat dotuje ich pieniędzmi z budżetu miasta. Twierdzą, że urzędnicy chcą przywołać środowisko artystyczne do porządku. Dyrektor wydziału kultury Stanisław Dziedzic przekonuje jednak, że nie zamierza cenzurować sztuki.
– Chcemy jedynie, aby instytucje kulturalne - teatry, muzea, galerie - wzięły pod uwagę, że przyjedzie do nas specyficzna grupa turystów, czyli pielgrzymi, i planując swoje wydarzenia, zaproponowały coś, co będzie dla nich interesujące, np. związane z tematyką religijną, młodzieżową – wyjaśnił w rozmowie z krakowską "Gazetą Wyborczą" Dziedzic.
Dostosowanie się twórców ma być sposobem na to, aby instytucje kulturalne przyciągnęły nowych odbiorców. Innego zdania są sami artyści, którzy doszukują się w słowach dyrektora sugestii, że mają zachowywać się "grzecznie".Tadeuszowi Nyczkowi, krakowskiemu krytykowi literackiemu i teatralnemu "prośba" Urzędu Miasta przypomniała czasy PRL, kiedy to dyrektorzy teatrów mieli przynajmniej raz w roku wystawić sztukę radziecką.
Ostrzej w tej sprawie wypowiedziała się Kazimiera Szczuka. – Będziemy ubierać majtki posągom? Dla mnie to jasna sugestia, by artyści zachowali się obyczajnie, by się sami ocenzurowali – stwierdziła krytyczka.
– To pismo pokazuje atmosferę Krakowa i obowiązującą zasadę "wolniej jedziesz, dalej zajedziesz". Nadgorliwi urzędnicy mówią do nas: powolutku, po cichutku, pamiętajcie, nie wadźcie, żeby nie było afery, żeby nie było kłopotów, bo po co komu jakieś tam kłopoty – powiedział "Gazecie Wyborczej" Bartosz Szydłowski, dyrektor Teatru Łaźnia Nowa.
Artyści sprzeciwiają się podejściu urzędników, którzy chcą stać na straży poprawności sztuki. Mieszają artystów do polityki i religii, kiedy twórcy chcą się od tych dziedzin odciąć. Nie chcą być częścią napięć i konfliktów. Artyści nie mają zamiaru szkodzić wizerunkowi Krakowa, ani nikogo gorszyć, czego obawia się Urząd Miasta.
Stanisław Dziedzic sam tym obawom zaprzecza. Na pytanie dziennikarzy, czy dopuszcza możliwość, że artyści wystawią kontrowersyjne sztuki albo zaprezentują kontrowersyjne wystawy odpowiedział, że nie ma wątpliwości, że tak się nie stanie. – Nasze instytucje dobrze umieją rozpoznać kontekst misyjny i nie będą chciały szokować w dobrze pojętym interesie miasta –stwierdził.
Światowe Dni Młodzieży od wielu miesięcy budzą kontrowersje. Część mieszkańców sprzeciwiała się organizowaniu tak dużej imprezy masowej bez konsultacji z krakowianami. To wydarzenie na bardzo dużą skalę, porównywane do Euro 2012, w dużej mierze może pozwolić Krakowowi i okolicznym gminom na cywilizacyjny krok do przodu.
Komitet organizacyjny wciąż nie potrafi określić pełnych kosztów tej wielkiej imprezy. Na spotkaniu z samorządowcami uzgodniono jednak, że na tych spadnie odpowiedzialność za pokrycie około jednej trzeciej kosztów globalnego zjazdu młodych katolików. Pełne koszty oceniane są nawet na 200 mln zł. Oznaczałoby to, że na gminy, powiaty i województwa zaangażowane w organizację ŚDM spada odpowiedzialność za dorzucenie do budżetu ŚDM ponad 60 mln zł.