Najmodniejszy kierunek wakacyjnych wojaży w tym sezonie? Zdecydowanie – Islandia. A dokładnie stolica Islandii, Reykjavik, czyli „dymiąca zatoka”. Miasto przyciąga jak magnes: melancholijnym klimatem, ciekawą architekturą, awangardową sztuką, nocnym życiem, rosnącą ilością butikowych hoteli, w których nawet zblazowani redaktorzy „Wallpapera” nie potrafią ukryć zdziwienia i zachwytu. Dajcie się porwać na Islandię.
Reykjavik na zdjęciach przypomina nieco makietę filmową. Niskie drewniane domki spowija gęsta mgła. Para unosi się również nad gorącymi źródłami, których na wyspie jest pełno. Krajobraz księżycowy, bardzo filmowy. Nostalgię pejzaży przełamują obrazki, pochodzące z nowoczesnych wnętrz nowo otwartych hoteli czy instytucji kultury. Tutejszy design nie wnika na szczęście agresywnie w otoczenie – raczej dopasowuje się harmonijnie do bajkowej przyrody. Podbija magię Reykjaviku.
Hotele
Perełką islandzkiego hotelarstwa z pewnością jest hotel 101. Swoją nazwę zapożyczył z kultowego islandzkiego filmu, „101 Reykjavik”. Cyfra zaś nawiązuje do kodu pocztowego, przypisanego najstarszej części miasta. Hotel mieści się właśnie w tej zabytkowej dzielnicy, otoczony instytucjami kultury, galeriami, restauracjami oraz najelegantszymi sklepami na wyspie. Ciemna bryła hotelu skrywa w sobie wysmakowane, wyłożone drogocennym drewnem wnętrza. Skandynawski styl miesza się w nich z nowoczesnym funkcjonalizmem. Za projekt odpowiada Ingibjörg S. Pálmadottir, architektka, która ukończyła prestiżową Parsons School of Design w Nowym Jorku.
Hitem nadchodzącego sezonu będzie tymczasem tańszy i już uwielbiany przez hipsterów-podróżników Kex Hostel. Obszerna recenzja tej miejscówki pojawiła się niedawno między innymi na portalu Trendland.com. Kex – na tle islandzkiej architektury – zaskakuje bogactwem wzorów, eklektycznym wystrojem. Zawalone kanapami, książkami oraz meblami vintage hotelowe przestrzenie wypadają wyjątkowo przytulnie. W hostelu działa modny w mieście bar, do którego wpadają także lokalni mieszkańcy. Kex chwali się przyjazną atmosferą, dobrym – bazującym na tradycyjnej islandzkiej kuchni – restauracyjnym menu (figuruje w nim m.in. suszony rekin) oraz ciekawą przeszłością. Niegdyś w budynku mieściła się fabryka ciastek. Oto mały Berlin w Reykjaviku.
Sztuka
Stolica Islandii fanom elektroniki i muzycznych eksperymentów kojarzy się przede wszystkim z Bjork. To ona jest niekwestionowaną gwiazdą islandzkiej, a przy okazji i światowej, muzyki. Weteranem jest także założona w 1995 roku formacja Gus Gus, znana z zamiłowania do multimediów. W ostatnim dziesięcioleciu przybyło jednak zespołów muzycznych, które przynoszą chlubę Islandczykom. Wśród nich nie można nie wspomnieć o Sigur Rós, zespole łączącym elementy muzyki klasycznej z rockiem. Wiem, że znajdą się tacy, dla których „Róża Zwycięstwa” to nudziarstwo i smętne zawodzenie. Sama nie dałabym się może posiekać za bilet na koncert formacji, tym bardziej, że miałam już okazję posłuchać jej na żywo w ramach Open’era. Było nieźle, nie zasnęłam. A zespół chyba dobrze oddaje islandzkie rozedrganie i melancholię.
Ta ostatnia daje o sobie znać w filmach, kręconych ręką islandzkich twórców. Reykjavik zrobił się sławny między innymi za sprawą filmu „101 Reykjavik”, który opowiada historię niedojrzałego emocjonalnie trzydziestolatka. Bohater dzieła, Hlynur Björn, snuje się po ulicach Reykjaviku, odwiedza bary i kafejki, aplikuje sobie duże ilości używek, podrywa dziewczyny i duma nad życiem. Islandzki komediodramat „Noi Albinoi” również niesie w sobie zapis specyficznej islandzkiej „skazy”. Obrazu całości dopełnia duńsko-islandzka koprodukcja „Zakochani widzą słonie”. Kto zobaczy te filmy, wyrobi sobie z pewnością zdanie na temat Reykjaviku. I albo będzie marzył, żeby go zobaczyć, albo podejmie decyzję, że nigdy nie odwiedzi krainy depresji, gejzerów oraz absurdalnego poczucia humoru.
Poczytaj o gorących noclegach w Nowym Jorku
IS(not)
W tej historii jest i polski akcent. Kolektyw Sputnik Photos – fotograficzny, jak sama nazwa wskazuje – zorganizował artystyczną wyprawę na Islandię. Efektem tego były wystawy w różnych miastach Polski oraz wydanie kolekcjonerskiego albumu. Zdjęcia wykonane na Islandii – autorstwa Adama Pańczuka, Agnieszki Rayss, Michała Łuczaka, Rafała Milacha i Jana Brykczyńskiego – zestawiono w albumie z tekstami napisanymi przez pochodzących z Islandii pisarzy i poetów. Hermann Stefansson, Kristin Heioa Kristinsdóttir, Sindri Freysson, Sigurbjorg Phrastardóttir oraz Huldar Breiofjoro napisali własne komentarze do zdjęć.
Słowa podejmują dialog z obrazami, i odwrotnie. „IS(not)” przedstawia Islandię jako ziemię pełną surowej przyrody, zamieszkałą przez surowych, szlachetnych w swej samotności ludzi. Islandczycy, na zdjęciach Polaków, wrastają w krajobraz, zlewają się z nim. Z drugiej strony – na zdjęciach wybija nocne życie Reykjaviku, spontaniczna zabawa, rubaszny dowcip. Kontrasty budują wizerunek stolicy Islandii. Reykjavik to wielka tajemnica. Warto ją zgłębić, na przykład w nadchodzące wakacje.
Kto z Was był na Islandii, niech podzieli się swoimi przeżyciami. A może znacie inne hotele w Reykjaviku, godne polecenia? Macie swoje ulubione knajpy na wyspie? Piszcie!