W Nowym Jorku spać się nie opłaca. Trzeba gdzieś jednak zostawić bagaże. Upatrzyć sobie miejscówkę na późne śniadanie lub wczesną kolację. Mieć bazę wypadową, w której w przyjemnych warunkach weźmie się prysznic, przygotuje do nocnych rozrywek lub odpocznie po długich godzinach spędzonych w nowojorskich galeriach. Wyobraźcie sobie, że już teraz planujecie wakacyjny wypad do Nowego Jorku. Macie bilety lotnicze, kupione z wyprzedzeniem, więc niedrogo. Nie macie jednak pomysłu, w jakim hotelu się zatrzymać. Nadciągamy z pomocą i garścią podróżniczych inspiracji.
Zachodnia strefa nowojorskiej dzielnicy Chelsea to rejon, w którym mieszczą się najważniejsze galerie w mieście. To także fantastyczny postindustrialny pejzaż, dotąd ignorowany przez hotelarzy. Nowo otwarty hotel Americano wpisuje się doskonale w pofabryczne widoki, a także w artystyczny klimat, jaki narzucają działające wokół instytucje sztuki. Zaprojektowany przez meksykańskiego architekta Enrique Nortena obiekt jest jedną z najgorętszych nowojorskich miejscówek w tym roku. Za wystrój wnętrz w Americano odpowiada paryski projektant Arnaud Montigny.
W hotelowych pokojach panuje przytulny minimalizm, na który składają się łóżka w formie boxów, zaprojektowane przez Donalda Judda oraz intrygujące siedziska Zanotty. Goście w pokojach znajdą ekskluzywne kosmetyki, miękkie tureckie ręczniki oversize, iPady załadowane świeżą nowojorską muzyką oraz aktualizowane regularnie miejskie przewodniki. W hotelu działa także restauracja, do której ciągną tłumy rodowitych nowojorczyków, serwująca kuchnię francuską z nutką latynoskiego szaleństwa. W końcu Americano to dziecko grupy Hotel Habita, działającej w Meksyku. Na dachu hotelu mieści się bar, o którym recenzenci „Conde Nast Traveller” napisali, że pewnie Don Draper z „Mad Manów” chętnie wypiłby w nim caipirinhę. Okna w niektórych pokojach Americano wychodzą na Empire State Building, jednak najlepsze pokoje mają widok na…schody przeciwpożarowe. I uwaga, co ważne w Nowym Jorku: okna otwierają się mimo klimatyzacji. A to w Wielkim Jabłku prawdziwy luksus.
Hôtel Americano, 518 West 27th Street, Nowy Jork.
W samym sercu nowojorskiego Midtown, wśród drapaczy chmur, blisko Times Square oraz stacji metra, działa ACE Hotel. Olbrzym, który zapewni gościom nocleg o zróżnicowanym standardzie. W hotelu znajdują się zarówno ekskluzywne apartamenty, jak i pokoje urządzone skromniej, ale nadal ze smakiem. W każdym pokoju goście odkryją mini bar wypełniony organicznym jedzeniem, szlafroki zaprojektowane przez młodych nowojorskich projektantów (można je kupić!), piękne przybory do pisania, selekcję pism lifestyle’owych oraz kulturalne gadżety. Sama trafiłam między innymi na przewodnik po Nowym Jorku autorstwa członków grupy Sonic Youth oraz płytę młodego indie-zespołu, o którym nigdy wcześniej, ani nigdy potem nie słyszałam.
W barze, zainstalowanym w lobby hotelowym, gromadzi się nowojorska hipsterka. Po to, by posłuchać koncertów na żywo, napić się drinka lub po prostu pokazać. ACE Hotel to od kilku lat nieprzemijająco modna miejscówka. Inne hotele tej marki działają w Portland, Seattle oraz Palm Springs. Jednak to właśnie nowojorski hotel jest perłą w koronie sieci. Emocjonował nim się „Wallpaper”, z zachwytu piał nad nim „New York Times”. Bo zrobić w Nowym Jorku hotel, który nie powala cenami, za to powala designem – łatwo nie jest.
The Ace Hotel, 20 West 29th Street, Nowy Jork
Do tej samej kategorii, co Ace Hotel, należy eklektyczna Jane. To kategoria: nocleg niedrogi (jak na Nowy Jork) oraz cool. Tyle że Ace to nowoczesność, którą manifestują chociażby murale wykonane przez młodych artystów na hotelowych ścianach, a Jane to przykurzony buduar i rock’n’rollowy szyk. Hotel położony jest nieopodal mojego ulubionego Union Square, w dzielnicy Meatpacking.
Mieści się w zabytkowym budynku z początku ubiegłego wieku, a pierwotnie pełnił funkcję hotelu dla marynarzy. Stąd marynistyczny wystrój, który podkręcono tylko podczas remontu w 2008 roku. Pokoje w Jane wyglądają jak psychodeliczne kabiny okrętowe. W hotelu działa kawiarnia, serwująca kuchnię francuską, nie bez marokańskich wpływów. Nocleg w Jane Hotel jest doświadczeniem tak dziwnym, że godnym polecenia. To hotel, w którym można poczuć się jak Nico z The Velvet Underground, nawet bez robienia demolki w pokoju. Przepraszam, w kajucie.
The Jane Hotel, 113 Jane Street , Nowy Jork