PiS już szuka pieniędzy w budżecie. Jeśli ta obietnica zostanie zrealizowana od razu „awansujemy do ligi najbogatszych” krajów Europy. Albo będzie to pierwsze powyborcze „nie da się”.
Ewa Witek rzeczniczka PiS już w poniedziałek powiedziała, że partia przygotuje poprawki do przygotowanego przez poprzedników budżetu na 2016 rok. Takie, aby już w 2016 roku można było zacząć realizować obietnice, które składał PiS.
Jednak ze wszystkich obiecanek ta jest najbardziej kosztowna. Sami autorzy oszacowali, że wypłata 500 złotych na wychowanie dziecka to koszt 21,6 mld złotych dla budżetu państwa. – Żeby coś rozdać trzeba najpierw coś zebrać – mawiał w takich sytuacji Jan Kulczyk, nieżyjący już biznesmen i jeden z najbogatszych Polaków.
Banki i Biedronka zapłacą
Jak szybko rząd PiS może ściągnąć dodatkowe 21 mld złotych? Odpowiedzieli udzielili inwestorzy Giełdy Papierów Wartościowych. Poniedziałek po zapowiedzi totalnego zwycięstwa PiS rozpoczęła się wyprzedaż akcji banków. Trudno się dziwić, jeszcze w niedziele wieczorem, podczas fety w sztabie PiS Zbigniew Kuźmiuk zapowiedział, że nowy rząd będzie dążył aby już 2016 roku zacząć pobierać podatek liczony 0,39 proc. od aktywów. No to liczymy. 10 największych polskich banków zapłaciłoby 3,9 mld zł. Najbardziej nowa danina uderzyłby w PKO BP, który musiałby zapłacić prawie miliard. Pekao SA ponad 600 mln, a BZ WBK i mBank po ok. 460 mln zł.
Pieniędzy brakuje, dlatego w następnej kolejności na celowniku PiS znajdą się sieci handlowe. Największe: Biedronka, Tesco, Lidl są w rękach zagranicznego kapitału, dodajmy, świetnie prosperują one nad Wisłą. W wariancie opisanym w stworzonej przez PiS ustawie o podatku od handlu detalicznego z 2012 roku (zakładał 2 proc. podatek od przychodów) wspomniane sklepy zapłaciłyby ponad miliard zł. Mało. PiS musiałby przykręcić im śrubę jak Orban na Węgrzech, na co powoływał się w swojej kampanii wyborczej Andrzej Duda.
Orban, idol naszej prawicy wprowadził tam podatek wynoszący do 6 procent od wartości sprzedanych towarów w sieciach dużych sklepów. Przypomnijmy, że wystraszony deklaracjami Dudy Filipe Rosa, analityk portugalskiego banku wyliczył, że Biedronka zapłaciłaby 1,5 mld złotych podatku. W sumie z największych sieci marketów można by wycisnąć dodatkowo ze 3 mld.
Budżet puchnie od kiełbasy
Jakby nie liczyć, z samego dokręcania śruby marketom i bankom, PiS nie zbierze nawet połowy kwoty potrzebnej na wypłatę 500 zł. Dlatego eksperci, gdybają, że trzeba będzie poczekać raczej do 2017 roku, aż przyniesie skutki polityka uszczelniania systemu podatkowego. Sama Szydło zaznaczyła, że źródłem finansowania byłyby dodatkowe wpływy z VAT, z uszczelnienia systemu podatkowego, opodatkowania hipermarketów i banków; według niej można uzyskać w ten sposób 73 miliardów. Aby je zebrać trzeba jednak czasu.
W budżecie na 2016 rok uchwalonym przez koalicję PO i PSL nie ma już miejsca na 21,6 miliarda więcej w wydatkach. Chyba że nowy rząd postanowi bardziej zadłużyć kraj, bijąc na głowę rekord poprzedników – 54 mld na minusie w jeden rok. Politycy PO i PSL już wrzucili do budżetu koszty własnej kiełbasy wyborczej: dopłaty dla biednych emerytów 100-350 złotych, 2 miliardy na podwyżki urzędników i pracowników państwowych agencji. Dodatkowe 900 mln na ratowanie górnictwa, więcej wydatków na obronę narodową i dodatkowy miliard na świadczenia rodzinne. A planowane dochody polegają na optymistycznym założeniu, że z biznesu i ludzi da się ściągnąć 268 mld z podatkach.
Komu i ile
Przypomnijmy, że projekt dopłaty do wychowania przewiduje wypłatę 500 zł na każde drugie i kolejne dziecko. W odniesieniu do pierwszego dziecka pieniądze przysługiwałyby, jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę nie przekracza kwoty 800 zł (to mniej niż średnia 1140 zł, GUS ). Płatności realizowałyby tak, jak kiedyś becikowe placówki opieki społecznej. Trzeba będzie się zarejestrować, wypełnić ankiety z dochodami członków rodziny, podać numery kont. Sami autorzy stwierdzają, że nie wszyscy będą chcieli sięgnąć po pieniądze.
W Szwajcarii taki dodatek wynosi ok. 700 złotych w Niemczech 788 zł. W Austrii płacą tylko 447 zł, dopiero rodzice 10 latków otrzymują więcej niż PiS chce płacić w Polsce. We Francji dopłacają 511 zł, ale dopiero do drugiego dziecka w rodzinie. W Hiszpanii, do której tak lubimy się porównywać dopłata wynosi 213 złotych, w Wielkiej Brytanii 447 zł, a we Włoszech 161 zł chyba że ktoś zarabia dużo mniej niż średnia krajowa.
Jeśli obietnica 500 zł na dziecko zostanie zrealizowana, od razu „awansujemy do ligi najbogatszych” krajów Europy. Albo będzie to pierwsze powyborcze „nie da się”.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
Reklama.
Beata Szydło o projekcie dopłaty 500 zł na dziecko
To jest mój priorytet. Jeżeli Polacy mi zaufają, jeżeli będę miała przywilej tworzenia rządu, to jest pierwszy z projektów, który zrealizuję
Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBank
Postulaty zwycięskiej partii zostaną z pewnością stonowane, polityka fiskalna zostanie rozluźniona - pierwszym krokiem będzie zmiana ustawy budżetowej na 2016. Po raz pierwszy pełnia władzy będzie spoczywać w rękach jednego ugrupowania i powinno się to przekładać na spójność w polityce gospodarczej. Nie należy jednak popadać w skrajności.