Powódź na Kanale Bristolskim na XVII-wiecznej rycinie.
Powódź na Kanale Bristolskim na XVII-wiecznej rycinie. fot. domena publiczna

Wydawałoby się, że problem tsunami nie dotyczy polskiego wybrzeża. Znajdujemy się przecież poza strefą silnych wstrząsów sejsmicznych. Są jednak inne możliwości pojawienia się fal niosących śmierć. W końcu XV wieku był to wybuch metanu zgromadzonego pod dnem Bałtyku.

REKLAMA
Zarówno Darłowo, jak i Darłówko w końcu XV wieku żyły w prospericie. Koniec konfliktu polsko-krzyżackiego spowodował, że handel na terenach Pomorza rozwijał się prężnie. Przy brzegu Bałtyku przybijały statki i żyli rybacy w Darłówku. W samym Darłowie, nad rzeką Wieprzą dumnie wznosił się zamek książąt pomorskich – symbol niezależności regionu. Nikt nie spodziewał się, że wrzesień roku pańskiego 1497 będzie cezurą, dzielącą historię miasta na dwa okresy.
Książę w Ziemi Świętej
Księstwo pod koniec wieku XV odzyskiwało dawną świetność, czego świadectwem była m.in. przebudowana na styl duński siedziba księcia. Bogusław X, ówczesny władca, udał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej pozostawiając żonie – księżnej Annie, córce polskiego króla Kazimierza Jagiellończyka opiekę nad krajem. Miał być to spokojny okres dla poddanych, książę wyjeżdżając zostawił jeszcze instrukcje co zrobić pod jego nieobecność.
Bogusław nie mógł jednak przewidzieć, że jego księstwo zaatakuje Niedźwiedź Morski, czyli olbrzymia fala sztormowa. Był 16 września 1497 roku gdy od strony Bałtyku dochodziły "pomruki" ów niedźwiedzia, będące w rzeczywistości wybuchami metanu pod dnem morza. Wybuchy te trafiły na najgorszy możliwy okres - od kilku dni na Bałtyku szalały sztormy.
Kronikarz księżnej anny

Panujący książę Bogusław X pielgrzymował wówczas do Ziemi Świętej. W rządach nad Pomorzem Zachodnim zastępowała go małżonka - księżna Anna. Jej kronikarz zanotował: „Ranek tego pamiętnego dnia był podobny do innych dni, tylko znacznie bardziej wietrzny. Wiejący z północnego zachodu silny wiatr wywołał sztorm. W południe wiatr dął już z mocą huraganu, zrywając połacie dachów, powalając drzewa i stare mury."

Nie był to jednak zwykły sztorm, fale w pewnym momencie zalały całe Darłówko i płynęły dalej w głąb lądu. Radni Darłowa nakazali zamknięcie miejskich bram, wystawienie straży na murach, zaś mieszkańcy skryli się w kaplicy zamkowej i odmawiali modlitwy.
Zalane domy, utopione bydło
Fala, która dotarła do miasta położonego trzy kilometry od wybrzeża miała trzy metry wysokości (łącznie poziom wody musiał podnieść się o około 20 metrów). Zniszczyła większą część miasta. Kronikarz z darłowskiego klasztoru kartuzów opisał te wydarzenia:
„Sztorm zerwał się w piątek, ósmego dnia po narodzinach Maryi 1497 roku i trwał do późnego wieczora, wywołując powódź. W Darłówku zostało zniszczone całe nabrzeże portowe. Woda wyrzuciła na ląd 4 zacumowane w porcie statki. Prawie wszystkie domy zostały rozmyte i potonęło wszystko bydło.
Ucierpiało również Darłowo: w spichlerzach było pełno wody i wiele towarów się zmarnowało, w kościele parafialnym spadła część dachu z wieży, runęło przedbramie bramy Wieprzańskiej. W klasztorze woda stała do wysokości ołtarzy, sad mnichów został zniszczony, a ich piwo i wino było tak zepsute, że ich nie chciał nikt pić.”
logo
Mieszkańcy, na polecenie księżnej Anny, schowali się w zamkowej kaplicy. FOT. MICHAL REMBAS / AGENCJA GAZETA
Dzięki szybkiej reakcji rady miasta i księżnej Anny nie ma wzmianek o ofiarach w ludziach. Samo miasto odbudowywało się jednak aż 20 lat, zaś Darłówko trzeba było niemal na nowo założyć.
Fala tsunami
Prawdopodobnie powodem tej olbrzymiej powodzi była fala tsunami. W 2012 roku zespół naukowców badał doniesienia o wielkich powodziach, które zostały opisane w kronikach.
Szukano śladów kataklizmów z wydarzeń w Darłowie (1497 r.), Mrzeżynie (1757 r.), i Kołobrzegu (1497 r. i 1779 r.) Doktor Andrzej Piotrowski z Państwowego Instytutu Geologicznego uznał, że to musiało być tsunami, a opisywany w relacjach ryk niedźwiedzia towarzyszący zjawisku – był wybuchem uwolnionego metanu, zalegającego południowe obszary Bałtyku.
Obliczono, że tylko eksplozja metanu mogła być na tyle silna by wytworzyć falę, która gwałtownie wyrzuciła zacumowane w porcie cztery statki o prawie cztery kilometry dalej, w tym jeden pod wzgórze Kopa o wysokości 22 m n.p.m.
logo
Relief z ambony kościoła Mariackiego w Darłowie. fot. http://ciekawostkizeswiata.com/
Od czasu kataklizmu, corocznie 17 września ulicami Darłowa przechodzi procesja z kościoła św. Gertrudy do kościoła Mariackiego w intencji bezpiecznego Bałtyku. W kościele na reliefie ambony uwieczniono powódź biblijną... która ma miejsce w Darłowie.
A jakie jest prawdopodobieństwo, że tsunami się powtórzy? Jest ono niemal minimalne, ale historia pokazała, że i takie katastrofy się zdarzały.

Napisz do autora: piotr.celej@natemat.pl