
Reklama.
Beata Szydło była premierem tylko do chwili ogłoszenia wyników sondaży exit poll w niedzielę o godz. 21. Wtedy temat ucichł, a już w poniedziałek rano politycy PiS zaczęli przygotowywać i badać grunt pod wycofanie się z tej kandydatury. Wielkiego rabanu nie było, więc poszli o krok dalej.
We wspierającym PiS portalu braci Karnowskich ukazała się właśnie informacja, że to nie Szydło, a prof. Piotr Gliński ma pokierować rządem. Komu jak komu, ale Karnowskim nie można odmówić dobrych kontaktów ze źródłami w PiS. Jak można przeczytać w tekście Szydło jest zmęczona dwoma kampaniami, a trzeba ostro brać się do pracy. Z kolei Gliński jest przygotowany do najtrudniejszych zadań.
Cóż, nie będę udawał, że jestem zaskoczony. Ale byłem przekonany, że PiS nieco bardziej szanuje swoich wyborców i poczeka chociaż kilka miesięcy i znajdzie jakiś dobry pretekst, by wymienić Beatę Szydło. Tymczasem powodem jest "zmęczenie kampaniami". Tego chyba wyborcy nie kupią. Chociaż Jacek Kurski już kiedyś stwierdził, że "ciemny lud to kupi".
Aktualizacja:
Jak się okazuje nie warto ufać mediom braci Karnowskich. We wtorkowy wieczór Komitet Polityczny PiS poparł jednogłośnie Beatę Szydło jako kandydatkę partii na premiera.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl