Skarszewy leżą nieco na uboczu głównych tras i szlaków turystycznych. Warto jednak zapamiętać tą nazwę, gdyż za kilka lat może o miasteczku być głośno. Wszystko za sprawą zmian jakie zachodzą w nieco dotąd sennym miasteczku położonym na Kociewiu. Dość paradoksalnie lata zaniedbań spowodowały, że nie ma tu kiczowatej architektury, morza banerów, są za to wąskie uliczki wspinające się po stromych zboczach wzgórza.
Skarszewy to malutkie miasteczko mające około 7 tysięcy mieszkańców, położone jest w województwie Pomorskim, a najbliższy duży ośrodek to stolica Kociewia - Starogard Gdański. Dotychczas raczej pomijane w przewodnikach i przez inwestorów, od kilku miesięcy zmieniają się nie do poznania.
Motorem tych zmian jest Jacek Pauli, rocznik 75., bezpartyjny burmistrz (startował z komitetu Nowe Skarszewy). Wprowadził w mieście szereg zmian, dzięki którym być może nie będzie głośno tylko o zmianach w Słupsku, ale też i małej mieścince z malowniczym rynkiem. Burmistrz znany jest z tego, że potrafi zarówno negocjować z biznesem, jak i wyjść w koszuli na koncert hip-hopowy na rynku i krzyczeć do mikrofonu: "zróbcie hałas".
Kazimierz Północy?
Skarszewy to kilka zakładów produkcyjnych i ulokowane na wzgórzu miasto, które niewiele się zmieniło od wielu lat. Wciąż zamknięte w obrębie średniowiecznych murów miasto zatrzymało się w czasie. W roku 2013 stopa bezrobocia wynosiła 41 proc. (ogólnopolskie bezrobocie w tym czasie wynosiło 13,4 proc.) Do miasteczka w tym czasie zajeżdżało niewiele osób, miasteczko stało na uboczu szlaków turystycznych.
Polska usłyszała o mieście dopiero w 2013 roku. Wtedy pojawił się w Skarszewach kościół wybudowany w niecałe 24 godziny, co jest rekordem Guinessa. Skąd ten pomysł? W XVIII wieku wojewoda pozwolił luteranom na budowę świątyni, ale tylko tak dużej, że da się ją wybudować w jeden dzień. Zarówno dawni, jak i współcześni mieszkańcy Skarszew zmierzyli się z wyzwaniem - za każdym razem z sukcesem.
To właśnie turystyka ma być kołem zamachowym zmiany. Tkanka miejska zamknięta wewnątrz murów obronnych ma stać się jednym z największych atutów, podobnie jak strome, wąskie uliczki, przypominające raczej włoski film niż poniemieckie Pomorze. Gdyby miejscowość odwiedzić teraz, w październiku, urzekła by ona niską zabudową i oryginalnymi kamienicami. To taki skansen przedwojnia w XXI wieku.
Dotychczas jednak zabytki były w opłakanym stanie. Burmistrz Pauli obejmując urząd obiecał z miasta zrobić turystyczną perełkę. To właśnie turystyka miałaby ożywić miasto i dać pracę. Do współpracy włodarz zaprosił Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, archeologów i historyków. To ich praca ma przywrócić blask rynkowi, murom miejskim oraz zachowanym fragmentom joannickiego zamku - obecnie mieści on siedzibę Gminnego Ośrodka Kultury oraz restaurację.
Przystąpiono do rewitalizacji zabytków, zanim to się jednak stało przeprowadzono na rynku prace archeologiczne. Zakończyły się one nie lada sensacją, bowiem odnaleziono otoczony kamieniami szkielet wyposażony w dużą klamrę, jedną z kilku w kraju. Znaleziono także zapinki, najprawdopodobniej sprzączkę z położoną na głowie szpilą.
Okazało się że to "książęcy" (tak w archeologii nazywa się wyjątkowo bogate pochówki) grób, w którym pochowana została bogata Gotka sprzed dwóch tysięcy lat. O odkryciu w Skarszewach zrobiło się głośno - pisały o nim również zagraniczne portale archeologiczne.
Przystąpiono także do renowacji murów miejskich i baszty, uporządkowania rynku i oświetlono Urząd Miasta. Od września ten zabytkowy przedwojenny budynek, w którym niegdyś mieścił się sąd, rozświetla iluminacja. By dopiąć te wszystkie projekty gmina musiała szukać zewnętrznego dofinansowania. Składane są projekty do funduszy europejskich i ministerialnych, iluminacje wsparła Energa Oświetlenie. Firma ta wsparła też imprezę z okazji zakończenia pierwszego etapu rewitalizacji rynku. Mury zostały oświetlone, pod nimi strzelano z armat, zaś nad miastem krążyły wojskowe helikoptery z bazy w Pruszczu Gdańskim.
- Skarszewy są historyczną stolicą województwa pomorskiego. Mamy wiele wspaniałych zabytków, których rewitalizację obecnie zaczynamy. Od niedawna mamy iluminację kompleksu murów obronnych. Pamiętajmy, że miasto ma wspaniałe tradycje - zostało założone przez Joannitow, pierwszą pracę zaczynał tutaj Józef Wybicki. O tym będziemy głośno mówić, zapraszając turystów do nowego Kazimierza - tym razem nad Wietcisą - opowiada w rozmowie z naTemat burmistrz miasta Jacek Pauli.
Wraca Zakon Joannicki
Pierwsze wzmianki o Skarszewach pochodzą z roku 1198, kiedy to swą siedzibę miał tu zakon Joannitów. Sprowadził ich książę świecki-lubiszewski Grzymisław. Nadał im wsie Równino (późniejsze Skarszewy), Kamierowo, Czarocin oraz Szczodrowo. Książę udzielił także prawa połowu ryb i polowań na bobry na Wietcisie i Wierzycy. W zamian rycerze zobowiązali się strzec regionu przed Prusami. Teraz joannici wracają. Nie, nie będą to krwiożerczy rycerze nawracający ogniem i mieczem. Joannici podpisali umowę z miastem i uruchomią za średniowiecznymi murami dom opieki dla seniorów.
- Jako młody człowiek, w 1998 roku, na obchodach 800. rocznicy założenia Skarszew, miałem okazję nieść przed niemieckimi joannitami flagę zakonu. Wiedziałem też, że joannici prowadzą stację socjalną i zajmują się ratownictwem medycznym w Malborku - mówi burmistrz Skarszew, Jacek Pauli. - Pomyślałem, że czas, aby zakonnicy wrócili do swojej dawnej, regionalnej stolicy. Pojechałem więc pod Berlin i zaprosiłem ich do Skarszew.
Przyciąganie turystów to jednak nie wszystko. Rozpoczęto modernizacje głównych ulic i oświetlenia. Przygotowano także projekt na budowy hali widowiskowo-sportowej.
- Równolegle z inwestycjami przy zabytkach realizujemy duże inwestycje infrastrukturalne, w tym kanalizację, drogi, także w sołectwach. Nowoczesna gmina musi być przyjazna mieszkańcom, inwestorom i turystom - mówi Pauli.
Co istotne dla mieszkańców wykonano również brakujące odcinki chodników. Chociaż może to się wydać śmieszne, w małych miastach na Kociewiu często trzeba poruszać się nieoświetlonym poboczem. Gimnazjaliści ze Skarszew wzięli też udział w polsko-niemieckiej wymianie uczniów. To również nowość dla 7-tysięcznego miasteczka z wysokim bezrobociem.
Czy Skarszewy przyciągną turystów i inwestorów? Tego nie wiadomo. Widać jednak, że z dnia na dzień pomorska miasto pięknieje i jeżeli zostanie odpowiednio wypromowana ma szanse stać się turystyczną perełką jak np. Kazimierz Dolny.
Skarszewy są piękne i zawsze będą piękne. To bardzo dobrze, że burmistrz się zajął eksponowaniem tego ukrytego piękna. Mnóstwo ludzi jeździ do Pelplina czy do Malborka, dlaczego więc nie mieli by zajrzeć też do nas, tym bardziej, że u nas nie było dużych zniszczeń wojennych i zabytki są oryginalne