W pewnym sensie to koniec jakiejś epoki. Prof. Mirosław Bańko odchodzi z Poradni Językowej PWN. Od 15 lat niestrudzenie tłumaczył bez zadęcia językowe zawiłości. Polacy ciekawi języka pisali do niego, a on odpowiadał im ze swadą i przymrużeniem oka. Tak stał się kimś w rodzaju językoznawcy-celebryty – w najlepszym tego słowa znaczeniu. Teraz porzuca pracę w Poradni Językowej, a my przypominamy, dlaczego będziemy tęsknić za prof. Bańko i czy zasłużenie mówi się o nim "mistrz ciętej riposty".
Lubiany językoznawca się żegna
Prof. Mirosław Bańko, obok dwóch innych tuzów języka polskiego – prof. Jerzego Bralczyka i prof. Jana Miodka, wziął na siebie ciężar edukowania Polaków. I to w nie byle jakiej materii – bo Polacy nie podchodzą przecież z nadmierną dbałością o język ojczysty, a prof. Bańko postanowił promować właśnie poprawność językową. Od 15 lat robił to za pośrednictwem Poradni Językowej PWN, której szefował. Przez ten czas, razem z współpracownikami zdążył rozwiać wątpliwości aż kilkanaście tysięcy razy. Na zapytanie, jak przyznał, nie odpowiedział tylko raz.
Teraz ogłosił, że kończy ten etap swojej kariery. Na jego fanów padł blady strach, tym bardziej, że nie wiadomo, co będzie dalej z lubianą przez Polaków poradnią. Sprawa wyszła na jaw, kiedy jedna z użytkowniczek poradni zauważyła, że znany językoznawca długo zwleka z odpowiedzią na jej wątpliwości. Zapytany wprost o to, czy to koniec kultowej już poradni, nie owijał w bawełnę.
Po tym wpisie na stronie Poradni Językowej, miłośnicy ciętych odpowiedzi językoznawcy miny mają nietęgie. Trudno będzie zastąpić takiego językoznawcę, który nie karci za błędy językowe, ale cierpliwie je tłumaczy, a przy tym nierzadko daje się ponieść fantazji i dodaje do opisu swój odautorski komentarz. To właśnie dzięki temu odpowiedzi uczonego śledziła pokaźna liczba osób, a czytanie jego tłumaczeń było dla wielu nie tylko kopalnią wiedzy o meandrach języka, ale świetną lekturą i rozrywką samą w sobie.
Za dowód może posłużyć tutaj całkiem popularny fanpage poświęcony profesorowi. Nazywa się "Profesor Bańko i jego cięte riposty", a śledzi go blisko 25 tys. użytkowników. Kiedy ogłoszono koniec poradni pod wodzą profesora, internauci nie kryli rozżalenia. "Smuteczek", "Może petycja?" "Fatalne wieści!" – pisali zawiedzeni użytkownicy. Skąd ta popularność? Wybraliśmy kilka przykładów, które pokażą, na czym polega fenomen tego naukowca Uniwersytetu Warszawskiego.
Prof. Bańko i jego cięte riposty
Prof. Bańko potrafił w prosty sposób wytłumaczyć użytkownikom, na czym polega określona trudność. Tak było np. z zapytaniem pani Joanny, która miała problem z pisownią kolorów: "Kwiaty mają kremowobiałe brzegi czy jednak kremowo-białe. Kremowy spędza mi sen z powiek"? . Co na to profesor? "To zależy, czy widzi Pani dwa kolory, czy tylko jeden. Trzeba się na coś zdecydować, ortografia polska wymaga od nas wyboru."
Innym razem, kiedy pan Andrzej zapytał, czy prawdą jest, że przez masonerię nie spolszczamy nazwisk obcokrajowców, językoznawca dał jednoznaczną odpowiedź.
Niektóre pytania osób, które miały językowy problem były nietypowe, ale prof. Bańko zawsze wykazywał się godną podziwu cierpliwością. Jak wtedy, kiedy został poproszony o radę w sprawie menu jednej z restauracji. Autor pytania zauważył, że w nazwie potraw każde słowo zaczyna się od wielkiej litery, co wzbudziło jego podejrzenia. Jak zareagował językoznawca tym razem?
Jeszcze innym razem prof. Bańko musiał zmierzyć się z internetowymi błędami. Kiedy został wywołany do odpowiedzi w związku z powszechną w sieci formą "w Frankfurcie", wyraźnie dał do zrozumienia, co sądzi o internetowej "kreatywności językowej".
Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl
Reklama.
Prof. Mirosław Bańko
Mam nadzieję, że nie. Poprosiłem wydawnictwo, aby zwolniło mnie z udzielania porad, gdyż najzwyczajniej brakuje mi czasu. Poradnię będzie teraz prowadzić dr hab. Katarzyna Kłosińska z Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Korzystając z okazji, chciałbym podziękować Państwu za tych mniej więcej 15 lat, które spędziliśmy razem. Dały mi one dużo satysfakcji, przyniosły wiele niespodziewanych odkryć i z przyjemnością będę je wspominał. Dziękuję korespondentom za to, że niestrudzenie, dzień po dniu, zasilali poradnię nowymi pytaniami. (...) Życzę poradni co najmniej następnych 15 lat, wielu czytelników i wielu tysięcy nowych, intrygujących pytań.
Prof. Mirosław Bańko
Niektórzy ludzie uważają, że o wszystkim decyduje masoneria. Mam nadzieję, że Pan nie należy do nich, bo jeśli tak, to jaki powód wierzyć moim opiniom? Może ja też uczestniczę w jakimś spisku masońskim? Na wszelki wypadek powiem po prostu: o wpływie masonów na odmianę nazwisk nic mi nie wiadomo.
Prof. Mirosław Bańko
Przypuszczam, że restaurator napisał, jak mu serce dyktowało, i nie oglądał się na ortografię. Może czuł, że Kaczka z Czerwonym Buraczkiem będzie smakować lepiej? I tak zachował trochę rozsądku, gdyż przyimki (niektóre) i spójniki zapisał małą literą. Nie przewidział tylko, że goście mogą oceniać pisownię nazw potraw, a nie ich smak. Ciekaw jestem, czy skusił się Pan na te Czerwone Buraczki, czy opuścił restaurację w proteście przeciwko gwałceniu języka.
Prof. Mirosław Bańko
Internet jest dziwny, tam nawet konstrukcja "w Francji" ma prawie sto tysięcy wystąpień. Wiele z nich to zapewne powtórzenia, część to wynik automatycznego tłumaczenia nie skorygowanego przez tłumacza. Internet to „ogród nieplewiony”. Jedyne zgodne z normą formy to we Francji i we Frankfurcie.