Nie wszyscy komentatorzy polskiej sceny politycznej traktują posła Piotra Liroya-Marca poważnie. Tymczasem sam raper zapewnia, że do sprawowania poselskiego mandatu podchodzi profesjonalnie i na serio. – Mam 44 lata, jestem poważnym człowiekiem – powiedział Liroy.
We wtorek debiutujący w Sejmie posłowie przeszli szkolenie, by sprawnie włączyć się w prace legislacyjne niższej izby. Wśród parlamentarzystów pobierających nauki nie zabrakło Liroya, który przyszedł do Sejmu w czapce z daszkiem. Nietypowy ubiór zwrócił uwagę reporterów, którzy zapytali świeżo upieczonego posła, czy zawsze będzie się tak swobodnie ubierał.
– Na mównicę w czapce nie wejdę, bez przesady. Nie zajmuję się modą, przyszedłem tu, żeby reprezentować obywateli, a nie zajmować się modą – powiedział Liroy.
Odpowiadając na inne pytania, raper podkreślił, że nie brakuje mu zaangażowania i wytrwałości, a wtorkowe szkolenie jest okazją do nauczenia się nowych rzeczy. Do roli posła Liroy przygotowuje się zresztą od dawna. – Lubię się uczyć, dużo czytam – zaznaczył.
Niektórzy dziennikarze nie dowierzali poważnym deklaracjom Liroya, dlatego muzyk wyłożył karty na stół. – Swoją funkcję traktuję bardzo poważnie. To walka o przyszłość moich dzieci, ludzi, których znam, tego kraju – zauważył poseł.
Liroyowi, podobnie jak całemu ruchowi Kukiza, szczególnie zależy na zmianie konstytucji. Według niego nowa ustawa zasadnicza powinna upodmiotowić obywateli, zlikwidować fasadowość tych instytucji, które miały chronić obywateli, ale w praktyce nie pełnią powierzonych im funkcji.
– Nie przyszedłem tutaj burzyć, chcemy budować coś, czego nie ma w Polsce. Fundamenty prawdziwej demokracji, fundamenty nowej konstytucji – dodał Liroy.
Tuż przed rozpoczęciem nowej kadencji Sejmu raper przyznał, że nie zastanawiał się jeszcze nad tym, kto powinien zostać marszałkiem niższej izby.