Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego intensywnie wspierał PiS.
Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego intensywnie wspierał PiS. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Andrzej Duda nie miał w PiS swojej grupy, nie był liderem żadnej frakcji. Ale jest jedno środowisko, które dzisiaj stanowi zaplecze kadrowe prezydenta. To Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego. Przez kilka lat działalności organizacja wielokrotnie dawała dowody na to, że zajmuje się pomaganiem PiS. Jej finansowaniem w dużej mierze zajmowały się SKOK-i.

REKLAMA
Prezydent Andrzej Duda dopiero buduje swoje otoczenie, ale jest jeden punkt, który łączy wielu jego współpracowników. To Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego, którego Duda jest współtwórcą. Wywodzą się z niego szef doradców Maciej Łopiński, szef gabinetu Adam Kwiatkowski, minister ds. międzynarodowych Krzysztof Szczerski oraz doradcy: Paweł Mucha i Barbara Fedyszak-Radziejowska. Do tego w powołanej niedawno Narodowej Radzie Rozwoju są poza Fedyszak-Radziejowską, Grażyna Ancyparowicz i Jerzy Milewski – wylicza "Gazeta Wyborcza".
Historia działania Ruchu jest nierozerwalnie związana z dwoma instytucjami: PiS i SKOK-ami. Partia zapłaciła za konferencję na tysiąc osób zorganizowaną w Windsor Palace Hotel & Conference Center w Jachrance pod Warszawą. Podobnie było z konferencją "Jak być niezłomnym w dzisiejszej Polsce" zorganizowaną w Filharmonii Krakowskiej.
Ale w działalność Ruchu zaangażowana jest też inna instytucja: SKOK-i. To one (często przez zależne od firmy fundacje, instytuty lub spółki) finansowała różne wydarzenia organizacji prowadzonej przez byłych współpracowników Lecha Kaczyńskiego. – Po zarejestrowaniu Ruch organizował również kolejne imprezy, które miały robić wrażenie "oddolnych inicjatyw społecznych", a faktycznie były inicjatywami PiS – konkluduje Bianka Mikołajewska z "Gazety Wyborczej".
Jak pisałem w naTemat przed wyborami prezydenckimi jednym z ważniejszych argumentów za tym, żeby na prezydenta wybrać Andrzeja Dudę była jego bliska współpraca z Lechem Kaczyńskim. Na konwencji wyborczej kandydat PiS przedstawiał się jako polityczny wychowanek Kaczyńskiego. Jak mówią nam byli współpracownicy zmarłego prezydenta, to kreowana na potrzeby wyborów legenda.