Robert Biedroń ujawnił pensje urzędników słupskiego ratusza. Prezydent miasta zapowiedział, że gdy się znajdą wolne środki, postara się dać podwyżki swoim pracownikom. Polityk chce również opublikować kalendarz swoich spotkań, by każdy zainteresowany miał do niego dostęp.
– Wpłynęło zapytanie do ratusza w sprawie zarobków. Uznałem, że to dobry pomysł, by je upublicznić. Wprawdzie obywatele mają prawo do takiej wiedzy w ramach dostępu do informacji publicznej, ale jak wiemy, różnie z tym bywa. Podajemy stanowiska i pensje brutto wraz z dodatkami. To są pensje z podatków naszych mieszkańców i każdy kto chce, może sprawdzić, ile się w ratuszu zarabia – mówił w Radiu Gdańsk Biedroń.
Okazuje się, że w Słupskim urzędzie "szału nie ma". Pensje zostały podane brutto, czyli przed odjęciem podatku oraz składek zdrowotnych i emerytalnych. "Na rękę" pensje więc nie są tak okazałe jak w tabelkach. Pełna lista dostępna jest TUTAJ.
Najwięcej - 10 tys. złotych zarabia dyrektor wydziału w biurze prezydenta. Dalej jednak już nie jest tak różowo. Kierownik referatu to z kolei już tylko 4 tys. złotych. Inspektor Straży Miejskiej zarabia 3,2 tys złotych.
Z kolei dyrektor wydziału finansowego może liczyć na 6,5 tys. złotych, zaś jego pracownicy od 2,8 tys. do 3,6 tys. zł. Spora część urzędników ma jeszcze dodatki m.in. za wysługę lat. Rzadko przekraczają one 300 zł.
Prawie wszyscy są zatrudnieni na podstawie umowy o pracę. W tej grupie są również sprzątaczki, które zarabiają od 1 750 do 2 100 brutto. Biedroń od początku swego urzędowania zapowiadał walkę ze "śmieciówkami". Zlikwidował też przywileje jak np. auta służbowe. Urzędnicy mają korzystać z komunikacji miejskiej podobnie jak on sam.
Finanse Urzędu Miejskiego spotkały się z krytyką radnych słupskiego Prawa i Sprawiedliwości. Nie odpowiada im, że najlepiej zarabiającym urzędnikiem jest najbliższy współpracownik Biedronia.
– Zatrudniam najlepszych, staram się wynagradzać najlepiej jak to możliwe i takie standardy będę utrzymywał – ripostuje Biedroń.