Prezydent Andrzej Duda w Święto Niepodległości odznaczył w Belwederze zasłużonych dla działalności:społecznej, kulturalnej, naukowej i politycznej. Wśród nich znalazł się również biskup diecezjalny warszawsko-praski Henryk Hoser. Ta decyzja wzbudziła najwięcej kontrowersji. Internauci drwią z uzasadnienia przyznania Krzyża Wielkiego Orderu Odrodzenia Polski dla duchownego. Biografia biskupa nie jest bowiem oczywista.
Abp Henryk Hoser odebrał odznaczenie jako druga osoba podczas uroczystości – tuż po legendarnym generale brygady Januszu Brochwiczu-Lewińskim ps. "Gryf", uczestniku II wojny światowej i działaczu kombatanckim. Hoser otrzymał order za "wybitne zasługi dla polskiego Kościoła, za osiągnięcia w pracy duszpasterskiej".
Nigdy nie wahał się mówić prawdy
Arcybiskup jest uważany za naczelnego konserwatystę polskiego Kościoła. Od lat jego obecność w mediach liberalnych jest związana z krytyką, zaś w prawicowej prasie można natrafić na liczne peany ku czci duchownego.
– Arcybiskup Hoser przez wszystkie lata swojej posługi kapłańskiej nigdy nie wahał się mówić prawdy – mówił w Belwederze prezydent Duda.
Decyzja prezydenta Dudy nie spodobała się wielu komentatorom. Biskupowi wypominano m.in wtrącanie się do polityki. Hoser wielokrotnie nazywał in vitro wyrafinowaną aborcją. Odkąd papieżem jest Franciszek I, biskup często zabiera zdanie ws. liberalizacji Kościoła. Hierarcha znany jest z krytyki prób reformowania tej instytucji. Zdecydowanie przeciwstawia się włączaniu homoseksualistów i rozwodników do życia wspólnoty.
W mediach głośno o abp. Hoserze zrobiło się przy okazji jego konfliktu z ks. Wojciechem Lemańskim. Gdy mediacje nie udały się, kościół w Jasienicy został zamknięty. Arcybiskup nałożył na Lemańskiego suspensę, oznacza to, że ma on całkowity zakaz pełnienia posługi kapłańskiej, noszenia szaty kapłańskiej i rozmawiania z mediami.
Kara została nałożona przede wszystkim ze względu na to, że ks. Lemański "podtrzymywał fałszywe teorie na temat nauczania Kościoła". Chodziło m.in. o poglądy ks. Lemańskiego na kwestie bioetyczne, w tym metodę in vitro.
Inną głośną sprawą był fakt, że oskarżony o molestowanie ksiądz z diecezji Hosera przez ponad dwa lata odprawiał msze. Nawet po wydaniu wyroku skazującego ks. Grzegorza K. na rok więzienia, w zawieszeniu na cztery lata, diecezja nie zareagowała. Ksiądz cały czas miał pod opieką 32 ministrantów. Dopiero, kiedy sprawą zainteresowały się media, odsunięto proboszcza od posługi. Od tego momentu Hoser stał się symbolem kościelnego reliktu: ultrakonserwatywny, nieznoszący sprzeciwu i tuszujący sprawę pedofila. Nie jest to do końca prawdą, późniejsze ruchy i wypowiedzi biskupa świadczą o tym, że być może księdza ukrywali podwładni biskupa.
Lekarz.
Czy jednak łatka, jaka przylgnęła do Hosera jest słuszna? Prezydent Duda nie przyznałby chyba odznaczenia państwowego kościelnemu Darth Vaderowi.
Z początku przyszły biskup wcale nie wiązał swej przyszłości z Kościołem. W pierwszej połowie lat 60. ukończył medycynę w Warszawie. Pracował nawet jako lekarz prowadzący oddział internistyczny w szpitalu rejonowym w Ziębicach.
Jak wspominał w wywiadach, zawsze był bardzo religijny i Pan upomniał się o swojego sługę. W 1969 roku Hoser wstąpił do zakonu pallotynów, cały czas pracując w szpitalu jako lekarz. Jego marzeniem w tym czasie stała się działalność misyjna i pomaganie Afryce. Ukończył kursy medycyny tropikalnej i już w 1975 roku siedział w samolocie do Rwandy.
Te lata były dla przyszłego arcybiskupa chyba najszczęśliwszymi w życiu. Prowadził wtedy Rwandyjską Akcję Rodziny, ta organizacja pomagała w zbieraniu funduszy na misje. Jednym z celów była pomoc w naturalnym planowaniu rodziny. Hoser stał bowiem na stanowisku, iż nie można używać środków antykoncepcyjnych. Najlepszym sposobem na nierozprzestrzenianie się AIDS miało być konserwatywne planowanie rodziny i wierność małżeńska.
Na miejscu Hoser często był sam – był więc nie tylko lekarzem i duszpasterzem, lecz także nauczycielem, prawnikiem i psychoterapeutą. "Horyzonty Misyjne" opisywały Hosera jako bardzo dynamicznego misjonarza. Po ludobójstwie w Rwandzie Hoser już nie wracał tam tak chętnie.
W 2005 roku Jan Paweł II mianował go arcybiskupem tytularnym Tepelte. Oczy Hosera zwracały się jednak coraz częściej do ojczyzny.
Na powrót musiał jednak czekać aż do 2008 roku, gdy Benedykt XVI mianował Hosera biskupem diecezjalnym diecezji warszawsko-praskiej. Od tego momentu głos arcybiskupa jest często słyszany w mediach. Groził politykom ekskomuniką za popieranie ustawy o in vitro czy zarzucał państwu popieranie "ideologii śmierci".
Nie chce słyszeć o Rwandzie
Białą plamą w biografii arcybiskupa jest ludobójstwo w Rwandzie. W trakcie rzezi w 100 dni w 1994 roku przedstawiciele plemienia Hutu zabili blisko milion osób z innego plemienia – Tutsi. W literaturze często zwraca się uwagę na bierność Kościoła, a nawet sympatyzowanie z zbrodniarzami. Biskup Hoser mówił, że zarówno jego instytucja, jak i on sam mają czyste ręce.
Jeden z najbardziej znanych polskich reportażystów Wojciech Tochman próbował przeprowadzić z arcybiskupem wywiad do swojej książki o Rwandzie. Po wizytach na miejscu postanowił porozmawiać z jednym z najbardziej znanych Polaków, którzy mieli styczność z ludobójstwem. Dziennikarz przygotował więc zestaw pytań i umówił się na rozmowę.
1. Czy i dlaczego Kościół w Rwandzie faworyzuje Hutu? 2. Czy postawa rwandyjskiego Kościoła mogła sprzyjać ludobójstwu 3. Co w kwietniu 1994 roku stało się na Gikondo, które ksiądz świetnie zna? 4. Czy mieszkający tam Pallotyni mogli zachować się inaczej? 5. Czy mogli zachować się inaczej, gdy wrócili z ucieczki? 6. Czy katoliccy księża brali udział w ludobójstwie w 1994 roku? 7. Czy w latach dziewięćdziesiątych XX wieku w Rwandzie było jedno, czy dwa ludobójstwa? 8. Czy Kościół neguje ludobójstwo 1994? 9. Co księdzu wiadomo o ukrywaniu przez Watykan duchownych ludobójców? 10. Czy ksiądz arcybiskup pomagał w ich ewakuacji z Rwandy? 11. Dlaczego ksiądz do Rwandy już nie jeździ?
Hoser przyszedł na rozmowę, odpowiedział pokrętnie i nie na zadane pytanie, po czym... zabronił publikacji odpowiedzi. W książce Tochmana "Dzisiaj narysujemy śmierć” autor umieścił więc same pytania. Odpowiedzi na nie nie poznamy prawdopodobnie nigdy.
Reportażysta podczas swoich podróży do Rwandy natrafił na ludzi, którzy mówili, ze Hoser przed ludobójstwem sprzyjał mianowaniu nacjonalistycznych biskupów Hutu, którzy nie zrobili nic, by zabijanie powstrzymać. Sam arcybiskup ludobójstwa nie widział, wyjechał z Rwandy kilka miesięcy przed rozpoczęciem rzezi i wrócił zaraz po niej. Niedługo potem na zawsze opuścił ziemię, w którą wsiąkła krew miliona ofiar.
Krytykowana decyzja Andrzeja Dudy przyznawania państwowych odznaczeń za: "wybitne zasługi dla polskiego Kościoła, za osiągnięcia w pracy duszpasterskiej" zmieniła swą definicję na stronie prezydent.pl na: "za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za osiągnięcia w podejmowanej z pożytkiem dla kraju pracy zawodowej i społecznej, za osiągnięcia w podejmowanej z pożytkiem dla kraju działalności państwowej i publicznej."
Nikt jednak nie wie, jaką Hoser pełnił funkcję w przemianach demokratycznych.