
Shia LaBeouf – aktor, który sławę zdobył występując w wielkobudżetowych produkcjach, dziś stawia na bycie niszowym artystą. Dziwaczne zachowania, które tłumaczy tworzeniem prawdziwej sztuki, to jego znak rozpoznawczy. Teraz zaskakuje znowu, bo właśnie bierze udział w maratonie ... obrazów ze swoim udziałem. Wszystkich, w kolejności chronologicznej – a fani na całym świecie mogą go podglądać.
REKLAMA
Gwiazda serii "Transformers" od 10 listopada jest widzem jednego z nowojorskich kin. Razem z innymi osobami ogląda nie tylko wymienioną trylogię o robotach z kosmosu, ale też wszystkie pozostałe 26 filmów. Te pokazywane są bez przerwy, więc aktor przed ekranem spędzi łącznie 72 godziny.
"Nimfomanka", "Furia", "Eagle Eye", "Constantine", "Indiana Jones: Królestwo Czaszki" – to tylko kilka tytułów z bogatego emploi Shii LaBeouf'a. W seansach ponad 20 obrazów towarzyszą mu, całkowicie za darmo, nowojorczycy. A wszystko to w ramach... performance'u. Aktor postanowił przeprowadzić go współpracując z Nastja Säde Rönkkö z Finlandii i Lukiem Turnerem z Wielkiej Brytanii.
LaBeouf podziwia zatem swoje aktorskie kreacje, ale na tym nie koniec – można obserwować go także dzięki streamingowi na żywo. Ten umożliwia strona z hasztagiem #AllMyMovies.
Gwiazdor wcześniej zaskoczył fanów i media innym performance'm "IAMSORRY" – wówczas podążając za artystami, którzy pozwalali obserwatorom na robienie ze sobą wszystkiego, czego chcą. LaBeouf siedział przy stoliku z papierową torbą na głowie, na której widniał napis: "Nie jestem już sławny". Krytycy jednak nie zostawili na nim suchej nitki, pisząc, że marnie imituje takich performerów jak Marina Abramović.
Źródło: Wired
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
