Janusz Sanocki, nowy poseł i były burmistrz Nysy pokazał się jako prawdziwy Polak. Kto z nas nie chciałby pracować w piątek do 12:00? On chce i dlatego tuż po rozpoczęciu obrad Sejmu nowej kadencji zaproponował, by piątkowe posiedzenia Sejmu kończyły się wcześniej.
Trzeba przyznać, z wizerunkowego punktu widzenia poseł sanocki strzelił sobie w stopę, bo pół Polski uważa go dziś za wyjątkowego lenia. I choć poseł tłumaczy, że jego propozycja wynika z troski o kolegów, by mogli spokojnie dotrzeć do swoich domów, nie powinno to być priorytetem dla posła. Tym bardziej, że chyba żaden szef nie przyjąłby podobnego argumentu.
– Składam taki wniosek, dla oszczędności naszego czasu prosiłbym, żeby niezależnie od tego, jak długo będziemy obradować we wszystkie dni tygodnia, to w piątek, żeby obrady Sejmu kończyły się w południe, o dwunastej – oznajmił Sanocki, który w wyborach startował z listy komitetu Kukiz’15.
Krótsza praca, mniejsza płaca
Poseł słusznie zauważył, że takie zwyczaje panują w niektórych parlamentach. I nie tylko w Parlamentach, bo Niemcy w ogóle starają się nie zostawiać ważnych spraw na piątek, gdy niektórzy kończą pracę już w południe.
Krótszą pracę w piątek chwalił w rozmowie z naTemat psycholog biznesu Leszek Mellibruda. – To sprzyja życiu rodzinnemu i zwiększa możliwości wykorzystania weekendu – mówi Mellibruda. Psycholog twierdzi jednocześnie, że skracanie czasu pracy nie powinno być regułą. Wiele osób chciałoby skorzystać z tego przywileju nie dając z siebie więcej. Twierdzi jednak, że wprowadzanie takich rozwiązań indywidualnie sprawia, że tacy pracownicy są bardziej efektywni.
Reprezentujący interesu pracodawców Jeremi Mordasewicz uważa, że pomysł krótszych piątków nie jest zły, ale należałoby uprzedzić pracowników o konsekwencjach. – Można zapytać pracowników, czy chcą wyjść wcześniej, ale należałoby im powiedzieć wyraźnie, że dostaną za to mniejsze wynagrodzenie lub nie dostaną podwyżek– mówi ekspert Konfederacji Lewiatan.
Skrócić pracę o dwie godziny
O pomyśle krótszej pracy w piątek pisał niedawno Kamil Sztandera z serwisu INNPoland. Kilka firm z okazji „Międzynarodowego Dnia Rodzin” skróciło swoim pracownikom czas pracy o dwie godziny. Po co? Bo jak wynika z badań, zaledwie 15 minut dziennie poświęcamy na prowadzenie rodzinnych rozmów. W ubiegłorocznej edycji inicjatywy „Dwie godziny dla rodziny” wzięło udział 150 firm.
Co ciekawe, wbrew temu co mówi Jeremi Mordasewicz, wcale nie musi się to odbić na produktywności firm. Badania pokazuję, że lepiej radzą sobie ci, którzy wcześniej kończą pracę. Czas włożonej pracy wcale nie przekłada się na jej jakość.
Badania przeprowadzone przez K. Anders Ericssona polegały na przeanalizowaniu sposobu pracy wielu muzyków. Określono metody i praktyki, jakie stosują oni podczas codziennych ćwiczeń – a następnie podzielono ich na grupy ze względu na poziom prezentowanych umiejętności. Okazało się, że najlepsi artyści osiągają najefektywniejsze wyniki dzięki ciężkiej pracy, którą wykonują w krótkich odstępach czasu. Zdaniem naukowców podobne tendencje można dostrzec także wśród innych zawodów - nawet u artystów z Wiejskiej.