Czy zamachy w Paryżu są tylko częścią jednego wielkiego planu na ustanowienie muzułmańskiego kalifatu, który będzie potęgą w zderzeniu z Zachodem? Artykuł na portalu niemieckiego magazynu "Spiegel" sprzed 10 lat rzuca nam bardzo interesujące i niepokojące zarazem światło na to, co się obecnie dzieje.
Przywołany tekst powstał w oparciu o książkę jordańskiego dziennikarza Fouada Husseina, który zdołał sobie zaskarbić swego czasu zaufanie najważniejszych postaci w Al Kaidzie. Opisał on zarysy rozłożonej na 20 lat koncepcji powstania silnego arabskiego kalifatu na Bliskim Wschodzie. Dziennikarz "Spiegla" dekadę temu odniósł się do tej idei dość sceptycznie. Dziś możemy z przerażeniem się przyjrzeć, jak wiele z opisanych rzeczy zostało już urzeczywistnionych. Hussein streścił przed laty pomysł przywódców Al Kaidy do siedmiu podstawowych kroków.
I faza: przebudzenie
Trwała od ataków 11 września 2001, aż do upadku Bagdadu zdobytego przez Stany Zjednoczone w 2003 roku. Celem jej było sprowokowanie USA do wypowiedzenia wojny islamskiemu światu. Uważa się ją za bardzo udaną. Otwarło się pole bitwy, a Amerykanie stali się bliższym i łatwiejszym celem. Nagłośniła też "sprawę" Al Kaidy na cały świat.
II faza: otwieranie oczu
W zamierzeniach miała trwać do ok. 2006 r. (czyli wybiegała już poza czas publikacji). W trakcie jej trwania celem terrorystów było uświadomienie Zachodowi istnienia arabskiej społeczności. Na tym etapie Al Kaida miała zostać przekształcona w ruch, masowo rozrastając się o nowo rekrutowanych członków. Centrum walk z USA i państwami je wspierającymi miał być Irak – tam miała znajdować się główna baza operacji (miały też powstać pomniejsze w innych krajach regionu)
III faza: powstanie i stawienie oporu
W założeniach miała trwać od 2007 do 2010 roku. i skupiać się na wznieceniu wojny w Syrii (a także w mniejszym stopniu Jordanii). Towarzyszyć temu miały ataki na Turcję i Izrael, zwłaszcza te ostatnie miały Al Kaidzie przynieść uznanie jako ważnej organizacji (zarówno wśród Arabów jak i w zachodnim świecie).
IV faza
Miała trwać między 2010 a 2013 rokiem. Celem jej było spowodowanie załamania się znienawidzonych reżimów w świecie arabskim (wrogich wobec Al Kaidy). Utrata znaczenia przez nie miała iść w parze z rosnącą siłą organizacji Bin Ladena. W tym samym czasie miały być przeprowadzane ataki przeciw dostawcom ropy naftowej i cyber-ataki przeciw amerykańskiej gospodarce.
V faza
Pomiędzy 2013 a 2016 rokiem miał zostać powołany do życia na Bliskim Wschodzie islamski kalifat lub państwo islamskie. Potęga Zachodu i Izraela miała być do tego czasu na tyle uszczuplona, że arabska społeczność nie będzie się obawiała stawić im oporu. Kalifat w tej sytuacji będzie w stanie wymusić nowy porządek świata (przypuszczalnie w sensie tego kto sprawuje kontrolę nad regionem i czerpie zyski z surówców).
VI faza
Według planu Al Kaidy sprzed więcej niż 10-ciu lat od 2016 roku Zachód czeka totalna konfrontacja z Kalifatem. Armia islamska ma podjudzać do walki/wszcząć walkę pomiędzy muzułmanami i niewiernymi.
VII faza: totalne zwycięstwo
Do 2020 roku świat ma zostać na tyle pobity, że kalifat, przewodzący 1,5 mld muzułmanów, odniesie niewątpliwe zwycięstwo.
Z punktu widzenia tego szerokiego planu, jak napisano w artykule, zamachy terrorystyczne przeprowadzane w świecie Zachodu jawią się jako coś pobocznego, nazywane są "suplementem". Mają przede wszystkim wzniecić poczucie braku bezpieczeństwa pośród członków naszej cywilizacji.
Wiele osób twierdzenia dziennikarza Fouada Husseina uznało ponad dekadę temu za absurdalne. Dziś na własnych oczach możemy się przekonać jak znaczna część tego, co napisał się sprawdziła. USA i jej sojusznicy są coraz mniej zainteresowane podjęciem poważnej interwencji na Bliskim Wschodzie, a znaczna część regionu jest już w rękach ISIS, które urzeczywistniło islamski kalifat.