W Warszawie powstaje właśnie pierwsza od ponad 100 lat cerkiew. I pewnie informacja przeszłaby bez echa, gdyby nie to, że niektórym projekt nowej cerkwi za bardzo kojarzy się z... meczetem. Nie brakuje komentarzy, które sugerują, że taka konstrukcja nie powinna pojawiać się na mapie stolicy. – Przecież wystarczy zamienić krzyż na księżyc i będzie meczet – mówią zirytowani mieszkańcy stolicy.
Cerkiew tak, meczet nie
Na placu budowy na działce na warszawskim Ursynowie praca powoli nabiera tempa. Trzeba się spieszyć, bo 5 grudnia na uroczyste poświęcenie kamienia węgielnego przyjedzie przecież sam Bartłomiej I, patriarcha Konstantynopola i formalny zwierzchnik prawosławia na świecie. Postępy w pracach mniej jednak interesują mieszkańców stolicy i internautów, których komentarze nie pozostawiają wątpliwości odnośnie tego, co myślą o nowym punkcie na Ursynowie. Dla nich projekt do złudzenia przypomina inne budowle religijne - meczety.
"Cerkiew tak, meczety nie", "Przecież na wizualizacji wygląda jak meczet, nie cerkiew", "Ładne kopuły, łatwiej będzie przerobić na meczet", "Wygląda jak wypasiony meczet, masakra" – to tylko część komentarzy, które pojawiły się w sieci związku z informacją o budowie cerkwi przy ul. Puławskiej w stolicy. Bardzo dobrze oddają jednak nastroje tych, którym nowa budowla nie w smak.
Prawosławni też chcą mieć świątynie
Najwyraźniej nie obchodzi ich za bardzo to, że w samej stolicy żyje ok. 30-40. tys. wyznawców prawosławia, którzy do dyspozycji mają zaledwie trzy świątynie - na Woli, przy ul. Miodowej oraz ta najbardziej okazała - na Pradze Północ. Dla porównania - katolicy mają do dyspozycji ok. 200 parafii w samej stolicy, czyli tyle, ile wyznawcy prawosławia w całej Polsce. Ta najnowsza powstaje właśnie przy ulicy Puławskiej na Ursynowie.
– Jest takie zapotrzebowanie. Ta strona Warszawy nie posiada prawosławnego Domu Bożego. Trzeba zrozumieć, że mieszkańcy Ursynowa wyznania prawosławnego dojeżdżają do świątyń na Pradze i Woli muszą pokonać ok. 20 km, żeby przyjechać w niedzielę na nabożeństwo – mówił na radiowej antenie ks. Adam Siemieniuk, koordynator budowli.
Nowa cerkiew nie jak meczet, tylko słynna Hagia Sophia
Na nic zdają się też tłumaczenia głównego architekta świątyni - Andrzeja Markowskiego, który ją zaprojektował. Projekt ma być powrotem do źródeł - ta cerkiew będzie inna od tych, z którymi kojarzy się zazwyczaj architektura prawosławna. Nie będzie bogatych zdobień, złota i efektownych kopuł. Zamiast tego - dużo bieli, spłaszczone na wzór grecki kopuły, z nienaruszonym układem, charakterystycznym dla sakralnej architektury prawosławnej.
Markowski nie ukrywa, że silną inspiracją była dla niego bizantyjska Hagia Sophia ze Stambułu - dawniej piękna świątynia chrześcijańska, a później meczet.
Pomysł, żeby nowa cerkiew w stolicy nawiązywała do takich wzorców nie był jedynie pomysłem architekta. Decyzja o takim kształcie świątyni została wypracowana przy udziale i silnym wsparciu Metropolity Warszawskiego i Całej Polski - Sawy. W maju tego roku napisał odezwę, w której tłumaczy, że świątynia św. Sofii, mimo upływu lat, pozostaje niedoścignionym wzorcem i wyznacznikiem architektonicznej perfekcji.
– Projekt (...) wzorowany jest na konstantynopolskiej świątyni Św. Sofii – Mądrości Bożej. Św. Sofia w Konstantynopolu – dzisiejszym Istambule – wzniesiona została w latach 532 ÷ 537 i stanowi do dziś niedościgniony wzór budownictwa sakralnego, będąc doskonałym połączeniem ducha i materii. Poprzez wieki pozostaje ona źródłem inspiracji dla budowniczych każdej epoki – napisał do wiernych metropolita Sawa.
Budowa nowej cerkwi w Warszawie pokazuje, że niechęć w stosunku do szeroko pojętego świata islamu przysłania nam niekiedy rzeczywistość. Bo przecież w rzeczywistości, trzeba sporo złej woli, żeby wznosić larum na wieść o budowie cerkwi w stolicy. Nawet jeśli nawiązuje do innej słynnej budowli, która w przeszłości została przekształcona na meczet. Szansa na to, że z tą stanie się podobnie jest nikła. Swoją drogą, nowa świątynia jest po prostu estetyczna, w przeciwieństwie do wielu współczesnych kościołów. Dopiero na widok tych nowoczesnych brył sakralnych włosy powinny stawać nam dęba. Ale to już kwestia gustu.
dominika.majewska@natemat.pl
Reklama.
Andrzej Markowski, architekt
Patrząc z zewnątrz widzimy Niebo (kulę - rzeczywistość boską) zstępujące na Ziemię (sześcian - rzeczywistość ludzką). To niezwykle czytelna symbolika zarówno Objawienia jak i Wcielenia. Patrząc wewnątrz widzimy nad sobą kopułę –Niebo, podobnie jak w Hagii Sophii rząd okien pod kopułą podkreśla wrażenie unoszenia się jej w przestrzeni. Poza nowoczesną formą zasada konstrukcji, ogólna idea, symbolika są identyczne jak w Hagii Sophii.