Czy nowa żelazna kurtyna zawieszana właśnie w Europie przez Władimira Putina zmusi papieża Franciszka do pójścia w ślady Jana Pawła II w wysiłkach dyplomatycznych? Niedzielne orędzie nowego Ojca Świętego było pierwszym poważnym głosem Kościoła w sprawie ostatnich wydarzeń na Ukrainie. Franciszek wykazał się jednak zaskakującą powściągliwością.
Przez ponad trzy ostatnie dekady Watykan odgrywał dość istotną rolę w nagłaśnianiu i próbach łagodzenia najpoważniejszych konfliktów na świecie. W międzynarodową dyplomatyczną grę najmocniej zaangażował Stolicę Apostolską papież Jan Paweł II, którego wysiłki na rzecz obalenia żelaznej kurtyny i demokratyzacji w Europie są powszechnie znane.
Modlitwa o pokój to nie wszystko
W ostatnich latach za Spiżową Bramą nie musiało jednak dochodzić do kolejnych zakulisowych negocjacji najpotężniejszych mocarstw, niczym na przełomie at 80-tych i 90-tych. W przypadku konfliktów na Bliskim Wchodzie, w Azji Centralnej i Afryce szczególnie papież Benedykt XVI poprzestawał głównie na potępieniu przemocy i modlitwie o pokój.
I w przypadku polityki międzynarodowej wydaje się jednak, że papież Franciszek otrzymuje właśnie o wiele trudniejsze zadanie od poprzednika. Konflikt rosyjsko-ukraiński może zmusić Stolicę Apostolską do ponownego głębokiego zaangażowania się w wysiłki dyplomatyczne na rzecz pokoju w samym środku Europy.
Jak dotąd papież Franciszek był jednak dość ostrożny w komentowaniu wydarzeń na Ukrainie. W poprzednich tygodniach apelował jedynie o modlitwę w intencji demokratycznych zmian na Ukrainie i zakończenia przelewu krwi na Majdanie.
Zdecydowanie powściągliwy...
W niedzielę słowa Ojca Świętego były już nieco bardziej zdecydowane, ale zawiedli się ci, którzy oczekiwali, iż ostro potępi on wojenne nastroje na Starym Kontynencie. Papież nie odniósł się w zasadzie bezpośrednio do rosyjskiej interwencji zbrojnej na Ukrainie, a do zgody wezwał samych Ukraińców. - Mam nadzieję, że wszystkie strony w kraju będą pracować nad przezwyciężeniem niezrozumień i razem będą budować przyszłość narodu - mówił Franciszek. - Gorąco apeluję do społeczności międzynarodowej, aby wspierać wszelkie inicjatywy na rzecz dialogu i harmonii - dodał papież.
Jak widać, ton tego apelu znacznie odbiega od bezkompromisowych słów, które papież Franciszek niejednokrotnie wygłaszał m.in. na temat zdziczałego kapitalizmu, zagrożeń dla rodziny, czy ubóstwa na świecie.
W komentarzach włoskich watykanistów pojawiają się opinie, iż papieska powściągliwość wobec komentowania zagrożenia krwawą wojną w Europie wynika ze skomplikowanych stosunków Kościoła z Cerkwią. Od lat Watykan czyni bowiem spore wysiłki, by utrzymywać dialog z partnerami ze Wschodu. Ci tymczasem już okazali się być wiernymi sojusznikami Władimira Putina w walce o Ukrainę.