
Bo są wyjątki, gdy policja może nosić przy sobie broń. – Tylko w sytuacjach alarmowych, gdy specjalne służby dowiadują się o istnieniu zagrożenia atakami terrorystycznymi. Albo gdy jest ceremonia rozdania nagród Nobla. Gdy przyjeżdżają ważne osobistości. Wtedy wydawane jest specjalne pozwolenie dla policji – tłumaczy naTemat Łukasz Brzeziński z portalu MojaNorwegia.
13 listopada, dokładnie w dniu, gdy w Paryżu zginęło ponad 130 osób, ogłoszono, że zagrożenia terrorystycznego w Norwegii już nie ma i od 17 listopada kraj wraca do normalnej praktyki – 6 tysięcy policjantów ”będzie trzymać swoje pistolety zamknięte w samochodach”. Tak jak zawsze. Ale zamachy szybko zmieniły tę decyzję. A właściwie przesunęły ją do 1 grudnia, dokładnie do godziny 00:00. Dlaczego akurat do 1 grudnia?
Pytanie, czy doszliśmy do takiego punktu, gdy musimy odrzucić ten luksus posiadania nieuzbrojonej policji. To niezwykle ważne, by nie skupiać się ślepo na tym, co jest idealną sytuacją, ponieważ żyjemy w świecie realnym. Czytaj więcej
Ten świat realny to m.in. muzułmańscy imigranci, którzy dostają się do Norwegii również od północy – przez Rosję, na rowerach, o czym już pisaliśmy w naTemat. Ale w tym kraju nikt na nich z niechęcią nie patrzy. Tu panuje powszechne przekonanie, że tym ludziom trzeba pomóc. Dlatego słowa ministra nie do końca spotkały się ze zrozumieniem wszystkich.
Łukasz Brzeziński mówi, że większość społeczeństwa Norwegii uważa, że to nie jest jeszcze taka sytuacja, żeby dramatyzować. – Nic złego się nie dzieje, żyjemy w pięknym, bezpiecznym kraju, cieszmy się życiem. Bardziej takie podejście panuje – mówi. A Breivik, który w 2011 roku zamordował 77 osób? Niczego Norwegów nie nauczył?
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl