Słyszało o nich niewielu. Sky Marshals to super tajna formacja, która ma dbać o bezpieczeństwo na pokładzie samolotu pasażerskiego. W dobie zagrożenia kolejnymi atakami terrorystycznymi, ich służba nabiera szczególnego znaczenia. Z nimi na pokładzie możemy czuć się bezpiecznie. Nie bez powodu tych funkcjonariuszy nazywa się "podniebnymi szeryfami". Potrafią strzelać bez pudła, są świetnie wyszkoleni i wiedzą, jak unieszkodliwić groźnego zamachowca. Kim są Sky Marshals?
Tajniacy w przestworzach
Sky Marshals działają w Polsce od 10 lat. Od tego czasu kolejni "powietrzni szeryfowie" rekrutowani są z funkcjonariuszy Straży Granicznej. Funkcjonariusze tej tajnej jednostki patrolują przestworza i dbają o nasze bezpieczeństwo podczas lotu. Kolejne głośne katastrofy lotnicze i informacje o podłożonych bombach w samolotach, podsycają lęki i wywołują powszechną panikę przed lataniem.
Wielu pasażerów na myśl o wejściu na pokład dostaje gęsiej skórki. Świadomość tego, że jest szansa na to, że leci z nami wyszkolony Sky Marshal, może dodać otuchy i zwiększyć komfort podniebnego podróżowania. Nie dowiemy się oczywiście o ich obecności - latają incognito, ale warto wiedzieć, że mamy swoich strażników w przestworzach.
O tym, czy na pokład wsiądzie funkcjonariusz ochrony statku powietrznego - bo tak brzmi pełna nazwa tych wyjątkowych mundurowych, decyduje prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Na jego biurko spływają raporty od służb o ewentualnych zagrożeniach, a on, w razie potrzeby i po analizie ryzyka składa odpowiednie wnioski i prosi o obecność "podniebnych szeryfów" na pokładzie samolotu pasażerskiego.
– Pomysł na powołanie takiej jednostki zrodził się po atakach na World Trade Center. Wówczas w porozumieniu ze stroną amerykańską i niemiecką zaczęliśmy pracować nad powołaniem do życia Sky Marshals. W 2004 roku ruszyły przygotowania: szkolenia funkcjonariuszy w oparciu o program Amerykanów i Niemców i prace legislacyjne – opowiada naTemat ppłk Adam Lasikowski, kierownik Samodzielnej Sekcji Standaryzacji i Wyszkolenia Sztabu Komendanta Głównego Straży Granicznej.
Podniebny szeryf lata incognito
Sky Marshal wygląda niepozornie. Na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od pozostałych pasażerów lotu. Ma ze sobą bagaż i żaden szczegół nie zdradza, że pod spodem ukrywa ostrą broń krótką, po którą w razie zagrożenia sięgnie bez wahania. Takie niejawne pełnienie służby służy temu, żeby potencjalny zamachowiec nie zorientował się, że ktoś może mu pokrzyżować plany. Zresztą, zasada tajności obowiązuje funkcjonariuszy nie tylko w pracy, ale również poza nią. – Z tego co mi wiadomo, nie mają w zwyczaju opowiadać rodzinom, czym dokładnie się zajmują – mówi ppłk Lasikowski.
– Sky Marshal wchodzi na pokład uzbrojony i w zależności od stopnia zagrożenia, reaguje. Jeśli inne procedury bezpieczeństwa zawiodą, to właśnie oni pełnią ostatnią linię obrony przed atakami na statku powietrznym – tłumaczy ppłk Lasikowski.
Taktyka, sposób zachowania "podniebnych szeryfów" i loty, na których są na pokładzie są pilnie strzeżoną tajemnicą. O tym, czy często muszą interweniować również nie usłyszymy - te informacje również są ściśle tajne. Jak tłumaczy ppłk Lasikowski, tylko dzięki takiemu stopniowi zakonspirowania Sky Marshals mogą być skuteczni.
Kto może zostać szeryfem w samolocie?
Żeby jednak zostać takim "podniebnym szeryfem" nie wystarczy zwykła motywacja. Kandydaci na Sky Marshala są szczegółowo weryfikowani podczas morderczego maratonu, a ekstremalne czterotygodniowe szkolenie przechodzą tylko najlepsi z najlepszych.
Zanim jednak kandydat na Marshala zostanie dopuszczony do szkolenia, sprawdzane są jego psychiczne i emocjonalne predyspozycje. Do tego dochodzi test na zdolności strzeleckie. Już na tym etapie wielu chętnych odpada. Potem jest jeszcze trudniej. Pod lupę brana jest sprawność fizyczna, umiejętność walki wręcz i wytrzymałość na stres. Ppłk Adam Lasikowski zdradza nam kulisy takiego szkolenia.
– Na intensywnym szkoleniu sprawdza się kandydatów poprzez dokładanie kolejnych elementy stresu i wymęczenia. W ten sposób, w warunkach silnego obciążenia psychicznego i fizycznego sprawdzamy, czy ktoś się nadaje do takiej służby. Nowością jest to, że tak właściwie każdego dnia kursant może zostać odesłany do domu. Żeby zaliczyć kurs trzeba wyjść obronną ręką ze wszystkich testów – mówi ppłk Lasikowski.
Wysoka dyspozycja psychiczna i fizyczna to jednak nie jedyne warunki, które należy spełnić, żeby dostać się do tej warty ochrony. Oprócz tego należy być w odpowiednim wieku - Sky Marshal nie może być za stary ani za młody. I o ile zazwyczaj "podniebnymi szeryfami" zostają młodzi mężczyźni, to zdarza się, że patrolowanie lotu zostaje powierzone kobiecie. Obecnie taką służbę pełni jedna kobieta, a w całej historii Sky Marshal przez jednostkę przewinęły się trzy przedstawicielski płci pięknej, które - podobnie jak ich koledzy, oddawały bagaż, przechodziły kontrole przy bramkach, a potem z ukrytą bronią monitorowały lot.