Coraz głośniejszy robi się spór wokół nowelizacji Kodeksu karnego, przewidującej nowe sankcje za przestępstwa nienawiści, w tym zwiększenie kar za publiczne znieważanie osób homoseksualnych. Choć twórcy tego projektu chcieli odebrać oręż takim ekstremom, jak ONR, które "zakaz pedałowania" uważają za swój znak rozpoznawczy, rozpętała się burza, w której prawica oskarża o promowanie "gejowskiego faszyzmu", a krytycy homoseksualizmu żądają symetrii i objęcia podobną ochroną ludzi heteroseksualnych.
Najnowsza burza w polskiej polityce rozpętała się podczas piątkowej debaty nad projektem wspomnianej nowelizacji. Wówczas to poseł Stanisław Pięta z PiS wyszedł na sejmową mównicę, grzmiąc, że nie dopuści do szerzenia się "gejowskiego faszyzmu". O autorach zmian w Kodeksie karnym mówił, iż chcą wprowadzić "terror politycznej poprawności" i dla gejowskich aktywistów "uzyskać status świętych krów".
- Jest to próba postawienia na jednej płaszczyźnie zachowania normalnego, służącego przedłużeniu istnienia gatunku, z aktywnością seksualną obrażającą naturę, wynikającą z zaburzeń w ukierunkowaniu seksualnego popędu - oburzał się w niezwykle emocjonalnym wystąpieniu. - Nie ma u mnie ani grama nienawiści, ja głęboko współczuję osobom dotkniętym tą przypadłością. Ale to nie uzasadnia wprowadzenia do Kodeksu karnego języka gejowskiej homomowy - dodając.
Dzisiaj podgrzał emocje na antnie TVN 24 próbując tłumaczyć się ze swoich wcześniejszych słów. Pięta stwierdził, że opinia, za którą marszałek Cezary Grabarczyk chce go postawić przed sejmową komisją etyki, była jedynie sprzeciwem wobec "ograniczania wolności słowa" i próbom "narzucania gejowskiej nowomowy i nakładania kagańca politycznej poprawności normalnym ludziom". - Karanie ludzi za krytykę postępowania gejów i homoseksualnej propagandy karą trzech lat więzienia jest absurdem. Musieliśmy się temu przeciwstawić - mówił polityk PiS. Pomysł, by spróbować ograniczać chamstwo i nienawiść w dyskusji publicznej poprzez penalizację opinii uderzających w godność homoseksualistów wywołał jednak oburzenie i obawy nie tylko posła Pięty.
"Jeżeli jednak założyć, że penalizacja tak zwanej mowy nienawiści i ograniczenie swobód obywatelskich jest konieczne dla zapewnienia ładu i porządku oraz ochrony praw i godności jednostki żądam natychmiastowej penalizacji takich zjawisk jak heterofobia, chrystianofobia, pisofobia czy prawicofobia. Żądam, aby wszelkie wypowiedzi krytykujące jakikolwiek przejaw swobody wyrażania poglądów, wyboru ideologii i swobody wyboru poglądów czy sposobu życia były ścigane na równi gorliwe i z takim samym zaangażowaniem jak obecnie tropi się najmniejsze przejawy homofobii. Wtedy nie będzie co prawda wolności wypowiedzi, ale za to przynajmniej sprawiedliwie dla każdego" - pisze Monika Nowak, publicystka katolickiego portalu Fronda.pl.
Polskie środowiska prawicowe powołują się bowiem na argument, że art. 19 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka mówi, iż "każdy człowiek ma prawo wolności opinii i wyrażania jej", a "prawo to obejmuje swobodę posiadania niezależnej opinii, poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji i poglądów wszelkimi środkami, bez względu na granice". Podobne gwarancje powtarza także art. 54 konstytucji RP. Dlatego część przeciwników nowelizacji Kodeksu karnego podkreśla, że już teraz, na etapie prac parlamentarnych, warto zastanowić się, czy takie jednostronne potraktowanie pewnych poglądów nie jest sprzeczne z zasadami konstytucyjnymi.
Nie ma u mnie ani grama nienawiści, ja głęboko współczuję osobom dotkniętym tą przypadłością. Ale to nie uzasadnia wprowadzenia do Kodeksu karnego języka gejowskiej homomowy.
Monika Nowak
publicystka Fronda.pl.
Żądam, aby wszelkie wypowiedzi krytykujące jakikolwiek przejaw swobody wyrażania poglądów, wyboru ideologii i swobody wyboru poglądów czy sposobu życia były ścigane na równi gorliwe i z takim samym zaangażowaniem jak obecnie tropi się najmniejsze przejawy homofobii.